Z konferencji prasowej AWPL w Sejmie RL

Nie żadne politykierstwo, lecz obrona swoich żywotnych praw

„Temat naszego spotkania, niestety, będzie ten sam” – od tych słów poseł Jarosław Narkiewicz rozpoczął konferencję prasową w Sejmie RL, która miała miejsce 23 września, niespełna trzy godziny przed wiecem protestacyjnym.

W konferencji uczestniczyli też przewodniczący AWPL, europoseł Waldemar Tomaszewski, prezes ZPL, poseł na Sejm Michał Mackiewicz, przedstawicielka rodziców z rejonu trockiego Irena Orłowa, uczennica „syrokomlówki” Kamila Popławska i reprezentująca ograbionych właścicieli ziemi z Druskienik Gintare Pugačiauskaite.

Już na początku organizatorzy konferencji prasowej zaznaczyli, że jej potrzeba wynikła po tym, jak w większości litewskich środków masowego przekazu pojawiła się niezgodna z prawdą informacja o rzekomo osiągniętym postępie w pracy dwustronnej komisji w sprawie oświatowej. Natomiast Czesław Dawidowicz i Józef Kwiatkowski - przedstawiciele polskiej mniejszości w komisji - stwierdzili jednoznacznie, iż żadne porozumienie w omawianej kwestii, dotyczącej znowelizowanej Ustawy o oświacie, ani w Druskienikach, ani w Warszawie nie zostało osiągnięte. Ponieważ media litewskie nadal podają kłamliwe informacje na ten temat, przedstawiciele AWPL podjęli kolejną próbę poinformowania społeczeństwa o istotnym stanie rzeczy.

Na wstępie lider AWPL podkreślił, że obecny protest będzie odbywał się pod hasłem „Przeciwko łamaniu praw mniejszości narodowych i innych grup społecznych”. Dlatego obok problemów oświatowych na wiecu zostaną poruszone również nie mniej bolesne sprawy zwrotu ziemi. „To już nie jest tylko walka o prawa mniejszości narodowych, to jest walka o zasady demokracji” – powiedział W. Tomaszewski, zaznaczając jednocześnie, że w państwie dzieje się znacznie więcej niedobrych rzeczy, przeciwko którym należy protestować. - Panująca wśród ludzi atmosfera zastraszania sprawiła, że nie mają oni odwagi, by przeciwstawić się łamaniu swych praw oraz zasad demokracji. Protesty mniejszości narodowych przeciwko znowelizowanej Ustawie o oświacie zainspirowały inne grupy społeczne do przeciwstawienia się despotyzmowi władzy. My nie występujemy przeciwko Litwie, jak to niektórzy usiłują wmówić społeczeństwu, my protestujemy przeciwko obecnej władzy, która łamie obywatelskie prawa wszystkich, zarówno Polaków jak i Litwinów. Jeżeli władze państwa ignorują 60 tys. podpisów swych obywateli, ludzie muszą bronić swych praw i żadnego politykierstwa w tym nie ma”.

Mówiąc o udziale w proteście właścicieli ziemi przytoczono dwa z wielu rażących przykładów bezprawia: przydzielenie 1,5 ha gruntów w Awiżeniach dla żony znanego muzykologa, stanowiących własność rodziny Wasilewskich oraz rozparcelowanie na ponad 400 działek ziemi w Tarandzie, przyznanych prominentom z sądów, prokuratury, Sejmu itp. Działo się to rzekomo według litery prawa, zgodnie z wcześniej przyjętymi przez polityków ustawami. Podobną sytuację przedstawiła Gintare Pugačiauskaite z Druskienik, która poparła słuszne dążenia Polaków w obronie ziemi i ojczystej mowy: „Z protestem polskiej mniejszości łączy mnie wspólna krzywda, jakiej ze strony władz doznają właściciele ziemi. Własność i język ojczysty – to niezbywalne prawa człowieka, które nie zostały mu dane przez władzę, ona zatem nie ma prawa ich odebrać”.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, dotyczące Ustawy o oświacie, uczestnicy konferencji stanowczo zaznaczyli, że protest nie jest skierowany przeciwko nauce języka litewskiego, ale przeciwko metodom wdrażania założeń ustawy i niszczeniu ojczystego języka. W tych posunięciach bowiem jest dobrze widoczna tendencja, by manipulując opinią społeczną jak najszybciej zlitwinizować mniejszości narodowe. „My walczymy o wizerunek Litwy w demokratycznym świecie” – było podkreślane niejednokrotnie. „Dlaczego w tym samym czasie obecna większość rządząca w Sejmie nie zadba o półmilionową rzeszę dzisiejszych emigrantów, wśród których 10 proc. stanowią dzieci, w ogóle nie znające języka litewskiego? – pytał W. Tomaszewski, niestety, na razie retorycznie. – Przecież środki na realizację założeń znowelizowanej ustawy można byłoby skierować na ten cel, lub na finansowanie szkół w innych rejonach Litwy, zamiast „uszczęśliwiania” na siłę mniejszości narodowych”.

Poruszono także temat alternatywnej pikiety przed samorządem rejonu wileńskiego, której organizatorzy wykorzystali rozdmuchaną sprawę dołączenia werusowskiej szkoły do gimnazjum w Niemenczynie. W ten sposób próbuje się urobić opinię społeczną, mówiąc o rzekomej likwidacji litewskich szkół w rejonie. Organizatorom tej populistycznej gry – wiecu dla wiecu – udało się zebrać około 30 osób w wieku emerytalnym, chociaż ich partia liczy 10 tys. członków.

„Dlaczego nie mówi się o tym, ile zbudowano w rejonie litewskich szkół? – skomentował poseł J. Narkiewicz. – Trudno znaleźć inny rejon na Litwie, gdzie nie tylko nie zamknięto żadnej szkoły, ale zbudowano tyle placówek oświatowych”.

„Nas pytają: dlaczego ci Polacy są ciągle niezadowoleni? Czy jesteśmy obywatelami Litwy? Patriotami Litwy”? Czy kochamy Litwę? Czy jesteśmy lojalni? – zastanawiał się poseł M. Mackiewicz. – I kochamy, i jesteśmy lojalni. Jeżeli przyjdzie potrzeba bronić kraju, jeszcze nie wiadomo, kto znajdzie się w pierwszych szeregach. Tylko kochamy nie bezwzględnie, my jesteśmy ludźmi i walczymy, jeżeli widzimy, że dzieje się niesprawiedliwość”.

Zaznaczono też, że podczas obrad dwustronnej komisji poddawano dyskusji trzęciorzędne problemy, które leżą w kompetencji ministerstwa i ministra oświaty. Nie mówiono natomiast o rzeczywistej dyskryminacji – planowaniu zamknięcia szkół polskich. Minister G. Steponavičius, należący do partii liberałów, w rzeczywistości zachowuje się jak typowy nacjonalista.

Obecna na sali przewodnicząca Litewskiej Federacji ZZ Pracowników Oświaty i Nauki Ruta Osipavičiute poinformowała o liście kierownictwa Międzynarodowych Związków Zawodowych Pracowników Oświaty, zrzeszających 30 mln nauczycieli, skierowanego do premiera Litwy i ministra oświaty. Wyraża się w nim m.in. zatroskanie znaczącym pogorszeniem sytuacji nauczycieli, które powoduje wcielanie w życie nowej ustawy. Niestety, odpowiedzi na list nie otrzymano.

Na sugestię o tym, że AWPL wykorzystuje sytuację dla zwiększenia swojej popularności, W. Tomaszewski ripostował krótko, że zdobyte w ostatnich wyborach w Wilnie II miejsce wśród partii politycznych jest najlepszym dowodem jej popularności. „To, co robiliśmy niejednokrotnie w obronie naszych praw, robimy i będziemy robić nadal!”

Czesława Paczkowska

<<<Wstecz