O niefortunnym dekorowaniu krzyżami

Ostatnio nie brakuje coraz nowszych akcentów w sferze stosunków polsko-litewskich. Tym razem za sprawą decyzji prezydenta Polski – w latach 1990-95 – Lecha Wałęsy o nieprzyjęciu przez niego najwyższej nagrody państwa litewskiego – Krzyża Wielkiego Orderu Witolda Wielkiego, przyznanej z okazji 20. rocznicy wznowienia stosunków międzypaństwowych. Laureat pokojowej Nagrody Nobla, legendarny przywódca NSZZ „Solidarność” swoje stanowisko dobitnie i jednoznacznie wyraził w liście do ambasador Litwy w Polsce. „Jestem głęboko zaniepokojony obecną sytuacją dotyczącą respektowania na Litwie praw moich rodaków do języka, kultywowania tradycji i szacunku dla kultury polskiej” – napisał, i basta. Słowem, afront więcej niż wyraźny dla Litwy na szczeblu międzynarodowym.

Ktoś, możliwie, był zdziwiony tak kategoryczną decyzją byłego prezydenta RP, za którego kadencji doszło do podpisania z wielkim trudem wynegocjowanego Traktatu polsko-litewskiego w 1994 r. Niektórzy zapewne przypomną jego niezbyt fortunną wypowiedź pod adresem miejscowych Polaków, dotyczącą używania języka ojczystego. Cóż, politykom też zdarzają się nie tylko nieprzemyślane wypowiedzi, lecz i kardynalna zmiana poglądu na niektóre sprawy. Zwłaszcza, jeżeli mają ku temu niezbite powody i dowody. Nie należy jednako zapominać, że tenże prezydent Wałęsa po rozwiązaniu w 1991 roku Rad rejonowych na Wileńszczyźnie odmówił spotkania z V. Landsbergisem podczas jego podróży przez Warszawę. Należy docenić zatem dzisiejszy bezinteresowny krok byłego prezydenta RP, któremu żaden aplauz przedwyborczy lub jakikolwiek inny już nie jest potrzebny.

Bardziej wart uwagi i zaskoczenia fakt, że wydarzenie z odmową odebrania odznaczenia państwowego w 2011 r. jest powtórką z roku 2001. Tym bardziej, iż znów jest spowodowane tą samą okazją – rocznicą wznowienia stosunków między Polską a Litwą oraz tą samą przyczyną – nierozwiązanymi problemami a nawet pogarszającą się sytuacją Polaków na Litwie.

Przed dziesięcioma laty, z tejże okazji, podczas obchodów 10. rocznicy, w Warszawie odmówił przyjęcia z rąk prezydenta Kwaśniewskiego orderu za zasługi dla rozwoju stosunków polsko-litewskich przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski. „Nie mogłem zawieść swoich wyborców zgadzając się na odebranie nagrody, a tym samym jak gdyby potwierdzając tezę, że w stosunkach polsko-litewskich wszystko jest idealnie. Nie była to decyzja pochopna i nieprzemyślana, zrobiłem to w zgodzie ze swoimi przekonaniami, bo ktoś mógłby pomyśleć, że wszystkie sprawy Polaków na Litwie są rozwiązane i zostało tylko picie szampana i dekorowanie orderami. Jestem stale w bliskich kontaktach z ludnością Wileńszczyzny, doskonale znam jej problemy, które dotychczas nie znalazły rozwiązania na szczeblu najwyższym. Doskonale zdawałem sprawę, że rozwiązanie tych i innych problemów zależy od ludzi, którzy zebrali się na tej uroczystości, którzy te nagrody wręczają” – wytłumaczył wtedy swój krok przewodniczący AWPL.

Odmowa przyjęcia nagrody państwowej przez W. Tomaszewskiego dziesięć lat wstecz spotkała się ze zrozumieniem większości Polaków na Litwie. Podobnie jest i teraz, po powtórce uczynionej przez L. Wałęsę w dziesięcioletnim odstępie czasu. Powód zaś dla podjęcia decyzji w obu przypadkach, niestety, był ten sam. Pozostaje zastanowić się: czyżby za 10 lat sytuacja znów się ma powtarzać?

Czesława Paczkowska

<<<Wstecz