XI Tydzień Filmu Polskiego w Wilnie

Spotkanie z polskim filmem

Od 15 do 22 września w stolicy będzie trwał XI Tydzień Filmu Polskiego, organizowany przez Instytut Polski w Wilnie. W trzech wileńskich kinach: „Multikino”, „Pasaka” oraz „Skalvija” zostaną wyświetlone najnowsze produkcje polskiego kina i filmy z ostatnich lat, nagrodzone na największych festiwalach filmowych w Polsce i za granicą. Uwaga! Cena biletu na wszystkie filmy Tygodnia Filmu Polskiego we wszystkich kinach wynosi zaledwie 6 litów.

„Pokażemy 14 filmów, z których największa część to nowe i najnowsze filmy 2010-2011 roku” – powiedziała Odeta Venckavicziene, koordynatorka Tygodnia Filmu Polskiego. Cieszyła się, że udało się przywieźć trzy „najświeższe” dzieła, które na wielkie ekrany trafiły w tym roku. To „Italiani” (reż. Ł. Barczyk), „Uwikłani” (reż. J. Bromski) oraz „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” (reż. A. Krauze). Zaznaczyła, że najlepsze produkcje 2011 roku w danej chwili jest bardzo trudno dostarczyć na Litwę, gdyż uczestniczą obecnie w największych międzynarodowych festiwalach filmowych. Zapewniła jednak, że w następnym roku litewski widz na pewno je ujrzy.

W tym roku Tydzień Filmu Polskiego otrzymał wsparcie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF). „Nam jest bardzo miło, że poziom naszego Tygodnia Filmu Polskiego jest taki, że PISF nas wsparło i zauważyło naszą wspólną pracę” – cieszyła się dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie Małgorzata Kasner.

Różnorodny program

Program Tygodnia jest bardzo różnorodny: od produkcji rozrywkowych do filmów poważnych i eksperymentalnych 15 września podczas otwarcia Tygodnia Filmu zostanie pokazane najnowsze dzieło reż. Lecha J. Majewskiego „Młyn i krzyż”. Reżyser wykorzystując najnowsze technologie wprowadza widza do obrazu Bruegla „Droga Krzyżowa”, do surowych czasów, gdy Flandria była okupowana przez Hiszpanów.

Zdaniem krytyk filmowej Żivili Pipinyte miłośników teatru zaciekawi film „Italiani”. „Żadnemu naszemu festiwalowi teatralnemu nie udało się zaprosić tak wielkiej gwiazdy współczesnego teatru – Krzysztofa Warlikowskiego, a w filmie będziecie mogli zobaczyć nawet striptiz w jego wykonaniu” – opowiadała Pipinyte. Podkreśliła jednak, że dla widza o tradycyjnym guście ten film może być nie do przyjęcia, gdyż jest prowokujący, wywołujący krańcowe reakcje.

Krytyk stwierdziła, że narodowe kinematografie zawsze mają dylemat: czy tworzyć według światowych trendów, czy rozwijać swoje tradycje. „Polacy, uważam, znaleźli złoty środek, że kino, które jest interesujące samym Polakom, może być też ciekawe ludziom, których polskie problemy nie dotyczą” – powiedziała Pipinyte. Takim filmem, jej zdaniem, jest „Różyczka” (reż. J. Kidawa-Błoński, 2010 r.). Śledzony intelektualista żeni się, nie domyślając się o tym, z informatorką, która po ślubie nadal pisze sprawozdania swym pracodawcom o własnym mężu. Jest to zarówno historia namiętnej miłości, jak i opowiadanie o moralnych dylematach ludzi w totalitarnym państwie. Zdaniem Pipinyte, ten film jest jednym z najbardziej udanych prób przybliżenia historii dla teraźniejszego widza.

Pipinyte jest zdania, że jest się czego pouczyć litewskim twórcom od polskich, i to pod każdym względem. A każdy, kto zastanawia się nad stworzeniem filmu o wydarzeniach 13 Stycznia 1991 roku, jej zdaniem, musiałby koniecznie zobaczyć film „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”, bo „bez tego filmu trudno wyobrazić od czego zaczynać”. Podkreśliła, że w filmie bardzo dokładnie, bez patosu opowiedziano o krwawym zdławieniu demonstracji gdyńskich robotników w 1970 r.

Zwróciła uwagę na polską szkołę aktorską. Aktorstwem najwyższego pilotażu nazwała np. rolę Roberta Mackiewicza w „Różyczce” czy Urszuli Grabowskiej w „Joannie”. Ubolewała, że litewska telewizja „odzwyczaiła nas od takiego pojęcia”. „To kino dostarcza prawdziwych emocji, których żadne transformery czy kapitani ameryka nie mogą dostarczyć. Jest to już prawie zapomniane pojęcie, by iść do kina w celu doświadczenia katharsis, by dowiedzieć się czegoś o sobie, by dowiedzieć się czegoś o świecie” – mówiła.

Odważne polskie kino

Krytyk filmową Izoldę Keidosziute w polskim kinie zadziwia to, że polscy twórcy bardzo odważnie i krytycznie mówią zarówno o swej historii, jak i o tym, co się dzieje obecnie. „Mnie się zdaje, że my to jeszcze nieprędko uczynimy” – dodała. Jej zdaniem polska kinematografia zawsze przodowała przed litewską, a polskie kino moralnego niepokoju w jakimś stopniu „przyprowadziło nas do wolności”. „Obecnie znów pierwsi mówią o tym, co, nie tylko dla nich, ale również dla nas, jest ważne – o moralnych problemach” – mówiła Keidosziute. Jako przykład wymieniła film „Matka Teresa od kotów”, opowiadający o dwóch synach, którzy zamordowali matkę. Takich historii, zauważyła, w naszej prasie też znajdziemy.

Radzi też zobaczyć film rozrywkowy Kasi Adamik i Agnieszki Holland „Janosik. Prawdziwa historia” (o góralskim rozbójniku), by go potem porównać z już niezadługo wchodzącym na litewskie ekrany szeroko promowanym filmem o Tadasie Blindzie – litewskim odpowiednikiem Janosika.

Promocje

„Multikino” i „Pasaka” w ramach Tygodnia Filmu Polskiego przygotowały szereg niespodzianek widzom. Nauczyciel, który przyjdzie z dwunastoosobową grupą na film „Mała matura. 1947” do centrum kinowego „Multikino” otrzyma wejściówkę bezpłatnie i zostanie poczęstowany kubkiem kawy. A ten, kto nabędzie polską książkę w księgarni „Rudininku knygynas” otrzyma też zaproszenie na polski film do kina „Pasaka”. W tymże kinie podczas seansu „Senioro arbatele” wejściówki na film „Matka Teresa od kotów” będą w cenie 5 litów.

Szczegółowy program XI Tygodnia Filmu Polskiego na stronie: www.lenkukultura.lt

Kasner podkreśliła też, że w promowaniu polskiego filmu Instytut Polski nie ogranicza się jedynie do Tygodnia Filmu Polskiego. Już od kilku lat współpracuje ze stołecznym kinem „Skalvija”, gdzie co miesiąc nieodpłatnie można oglądać polskie filmy podczas seansu Klubu Polskiego Filmu.

Iwona Klimaszewska

<<<Wstecz