Zamieszanie wokół broszury

Wiele zamieszania i kontrowersji na Litwie wywołała bruszura „Ponary – miejsce ludzkiej rzeźni”, wydana przez Instytut Pamięci Narodowej z inicjatywy i przy wsparciu ministra spraw zagranicznych RP Radosława Sikorskiego. Zdaniem litewskiego MSZ, z niektórymi sformułowaniami zawartymi w publikacji Wilno nie może się pogodzić.

Oburzenie wywołała nie tyle sama publikacja, ile jeden jej fragment, w którym autor publikacji, prof. Piotr Niwiński z Uniwersytetu Gdańskiego pisze następujące słowa: „Wprowadzając w życie swoje długoterminowe plany, w październiku 1939 r. Związek Sowiecki przekazał Litwie Wilno wraz z częścią Wileńszczyzny (...) Okupacja litewska Wilna i części Wileńszczyzny początkowo przebiegała łagodnie”.

Po opublikowaniu skrótu publikacji na portalu Delfi, pod adresem Polski i szefa polskiej dyplomacji posypały się strzały krytyki, a litewski resort dyplomacji wystosował zapytanie, czy stwierdzenie o „litewskiej okupacji Wilna” jest oficjalnym stanowiskiem Warszawy.

Na emocjonalne zapytanie Wilna polskie MSZ odpowiada spokojnie: „Uważamy, że właściwym tematem rozmowy powinno być szukanie form wspólnego upowszechniania wiedzy o tragedii, jaką była zbrodnia w Ponarach, a nie szukanie wydumanych wątpliwości co do przynależności terytorialnej Wileńszczyzny. Polska potwierdziła ją w ostatnich 20 latach wielokrotnie”.

Ministerstwo poinformowało, że celem publikacji „jest upowszechnianie wiedzy o tragicznych wydarzeniach w Ponarach, nie zaś uczestnictwo w sporze o historyczną interpretację stosunków polsko-litewskich w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia”.

Polskie MSZ zwraca też uwagę, że autorem publikacji jest niezależny historyk i ekspert. „Postawione przez niego tezy oraz użyte sformułowania mogą stanowić przedmiot oceny specjalistów i historyków. Nie uważamy, by rolą ministerstwa było zabieranie głosu w tym sporze” – podkreślono. Polski resort dyplomacji zaznaczył, że broszura „Ponary – miejsce ludzkiej rzeźni” „nie jest dokumentem politycznym, lecz materiałem historycznym”.

„Opracowanie poświęcone zbrodni ponarskiej służy przede wszystkim udokumentowaniu tragicznych wydarzeń i przestrodze, że takie tragedie zdarzały się, ale nigdy więcej nie powinny się powtórzyć” – podkreśla polskie MSZ.

Tymczasem autor publikacji prof. Niwiński przyznaje, że określenie „litewska okupacja Wilna” może być dla Litwinów bolesne, ale równie bolesne są podobne określenia, które na Litwie padają pod adresem Polski.

– Nie będę pisał inaczej, dopóki na Litwie nie znikną publikacje, w tym podręczniki szkolne, w których pisze się o polskiej okupacji Wileńszczyzny w okresie międzywojennym – stwierdził naukowiec w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita”.

Dodał, że polscy i litewscy historycy dyskutują o tym od dawna. – Już wiele lat temu przyznaliśmy, że określenia „okupacja” są właściwe, ale bolesne dla obu stron, bo chodzi o różne spojrzenie na historię – mówi. Na tym wniosku się jednak skończyło.

Z. Ż.

<<<Wstecz