Pójdź Austrio! My cię uczyć każem!
Cała Europa oburza się faktem, że władze Litwy pomogły Mińskowi zapuszkować szefa białoruskiego Centrum Praw Człowieka Wiasna Alesia Bialackiego, przekazując ludziom Łukaszenki informacje o litewskich kontach przedstawicieli białoruskiej opozycji.
A mnie ta sprawa nie dziwi. Widocznie zamiarem litewskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, które zezwoliło na ujawnienie kont, było pokazanie austriackim kolegom, jak należy w takich wypadkach postępować.
Gdy Austriacy w połowie przeszłego miesiąca nie wydali Litwie Michaiła Gołowatowa, oficera KGB, który w 1991 roku dowodził szturmem oddziału omonowców Alfa na wieżę telewizyjną w Wilnie, dowiedzieli się m.in., że:
Uliczna błazenada
Przedstawiciel rządu na powiat wileński Jurgis Jurkevićius w swej niedoścignionej gorliwości otworzył kolejny front walki z nazwami ulic na Wileńszczyźnie. Jurkevičiusowi ością w przełyku zaczęły stać już nie tylko polskie nazwy ulic, ale też treść niektórych z nich. Ostatnio ofiarą nadgorliwości urzędniczyny stał się poeta, mistrz bajek dla dzieci i młodzieży Julian Tuwim. Zdaniem Jurkevičiusa, ulica słynnego polskiego klasyka literatury, którą to nazwę uzyskała na prośbę mieszkańców gminy zujuńskiej, jest sprzeczna z litewskim prawodawstwem. Argumenty? Proste jak drut. By Tuwim miał własną ulicę na Wileńszczyźnie nie wystarczy jego wileńskie pochodzenie. Muszą jeszcze być szczególne jego zasługi dla Litwy. A Julian Tuwim takowych nie ma, uważa urzędnik. Poezja (najwyższej próby zresztą), z której korzystają uczniowie polskich szkół na Litwie, nie może tutaj wchodzić w grę, zastrzega tęgogłowy valdininkas. Nawiasem mówiąc, ciekawe jest, jakie szczególne zasługi dla Litwy, odniósł, dla przykładu, Dżochar Dudajew, skoro jego ulica widnieje w samym centrum wileńskiego Zwierzyńca?