W minioną niedzielę wierni tłumnie zmierzali do świątyni w Porudominie, aby uczestniczyć w dorocznym święcie patronalnym. Ich mapa miejsc zamieszkania daleko wykraczała poza granice parafii. Tutaj bowiem bardzo żywa jest tradycja wspólnego świętowania – najpierw w kościele, następnie w gronie rodzinnym i przyjacielskim.

Ks. proboszcz Mirosław Balcewicz czuwał nad dopracowaniem najdrobniejszych szczegółów. Dlatego zachwyt wzbudzała tonąca w białych kwiatach świątynia, uduchawiał śpiew chóru. Wszystko po to, by uroczystość nie tylko umożliwiła otrzymanie odpustu zupełnego, ale również zaszczepiła w sercach i umysłach uczestników święta refleksje, chęć przemiany własnego życia. Bo przemiana samego siebie była mottem przewodnim uroczystej liturgii, na niej skupiła się też homilia wygłoszona przez ks. diakona Edgarasa Vegisa w języku litewskim, a uzupełniona, w języku polskim, przez głównego celebransa – ks. Franciszka Kucia z Bonisławia w diecezji płockiej.

„Tylko przez codzienne przemienianie siebie, możemy wpłynąć na zmianę drugiego człowieka...”

– przesłanie padające z ambony uświadamiało prawdę, że zmienianie świata należy zaczynać od siebie.

Muzykujący ksiądz

Obecność księdza Franciszka nie była przypadkowa – ks. Mirosław Balcewicz specjalnie zaprosił, znanego w Polsce księdza muzyka i autora tekstów, by uświetnił swoją osobą parafialne święto. Gościł w Porudominie już drugi raz. „Ten pierwszy pobyt, podczas którego ks. Franciszek wykonał utwory z pierwszej płyty, pozostawił po sobie niezatarty ślad pamięci i pewien niedosyt, dlatego odpust parafialny stał się pretekstem do ponownego zaproszenia naszego przyjaciela” – powiedział ks. proboszcz, dodając, że parafianie z niecierpliwością czekali na kolejną płytę. Dlatego po uroczystej Mszy świętej odbył się koncert prezentujący dorobek z płyty „Nie daj się zwyciężyć złu”.

„Zazwyczaj lubię koncertować przed Mszą św. Zaczynam wtedy śpiewać dla dwóch osób, ale na końcu mam już komplet słuchaczy. Po Mszy natomiast jest inaczej – ludzie wychodzą... Na szczęście zawsze zostaje grono tych, dla których ważne jest to, co chcę powiedzieć poprzez muzykę” – powiedział ks. Franciszek rozpoczynając, a właściwie kontynuując uroczystość odpustową (z tą frekwencją trochę przesadził, gdyż koncertuje nie tylko w kościołach, ale również na scenach wielu miejscowości w Polsce). Mimo iż na zewnątrz, skąpane w sierpniowym słońcu, kusiły stragany z odpustowymi smakołykami, wierni dość licznie pozostali, by wysłuchać niezapomnianych, swoistych rekolekcji. Bo teksty i muzyka ks. Franciszka Kucia – to prosta droga do ludzkiego serca, dotyka najczulszych strun wrażliwości na piękno i prawdę o człowieku, o każdym z nas.

Dostrzegać bliźniego

Inspiracji dostarcza księdzu samo życie, stąd utwory poświęcone ks. Jerzemu Popiełuszce, ofiarom losowych tragedii (w Grenoble, w Chorzowie, w Smoleńsku). Teksty piosenek są odzwierciedleniem codzienności, relacji człowieka z Bogiem, refleksją o cierpieniu, trudnych doświadczeniach. Są także reminiscencją wielu wydarzeń i spotkań. Jeden z utworów – „Matko rozumiesz nas” zadedykowany jest śp. „Przyjacielowi, Ks. Prałatowi Józefowi Obrembskiemu”, bo spotkania z tym wyjątkowym kapłanem stanowiły dla ks. Franciszka źródło wielu głębokich przemyśleń i wpływały na pracę duszpasterską.

W Porudominie towarzyszyła ks. Franciszkowi część podstawowego składu scholi parafialnej „Emmanuel”: Honorata Paradowska, Agnieszka Nadolska, Agnieszka Kolczyńska, Kamila Kalinowska (do zespołu należą również: Marta Siemiątkowska, Monika Soja, Dorota Wajszczak, Daria Popis). Oprócz partii śpiewu dziewczęta zaprezentowały wysoki kunszt recytatorski, poprzedzając każdy utwór tematycznie dobranym fragmentem poezji i rozważaniami autora tłumaczącymi okoliczności powstania danego tekstu.

„...I właśnie wtedy narodziło się pytanie, czy dostrzegamy bliźniego? (…) Bo ten sens... polega na tym, by uwzględnić w życiu swym bliźniego – jako drogę wiodącą do celu... Ta właściwa bowiem postawa względem bliźniego uwarunkowana będzie pokojem naszych s e r c ...wyznaczy wędrówki s e n s...”

Ludzi nie dzielą kilometry

Ci, którzy uczestniczyli w uroczystościach odpustowych od początku do końca, opuszczali świątynię bez pośpiechu, z zadumą i przeświadczeniem, że „było warto”. Ks. Mirosław Balcewicz na zakończenie stwierdził refleksyjnie, że o ile w cerkwi prawosławnej nabożeństwo trwa trzy godziny, Żydzi modlą się pół dnia, o tyle odpust w Porudominie zasługuje na poświęcenie trzech godzin na duchowe przeżycia, bo na te cielesne, związane z biesiadowaniem, poświęci się resztę dnia. Niedzielny „fest” zakończył się wspólnym odśpiewaniem piosenki, którą napisał onegdaj Jan Mincewicz, a która stała się już hymnem. To ukłon ks. Franciszka Kucia w stronę tych, dzięki którym od wielu lat odkrywa uroki wileńskiej ziemi, poznaje jej mieszkańców... „Ukochana moja ziemio, Wileńszczyzny drogi kraj” brzmiało w porudomińskiej świątyni z ogromną mocą, bo ks. proboszcz Balcewicz, znany ze swej miłości do śpiewu, włączył się do wspólnego koncertowania. A w ślad za proboszczem cała wspólnota...

„Ludzi nie dzielą kilometry, ludzi dzieli brak miłości” – powiedział ks. Franciszek argumentując swój przyjazd, a ponieważ w przypadku parafii z Porudomina o braku miłości i gościnności nie może być mowy, jest nadzieja na następne spotkania...

Monika Urbanowicz

Na zdjęciach: procesja eucharystyczna; śpiew i muzykę proboszcz ks. Mirosław i artysta ks. Franciszek często wykorzystują do głoszenia Dobrej Nowiny.
Fot.
Henryk Skoczyk

<<<Wstecz