Młodzi ludzie nie chcieli bezczynnie czekać końca wojny

O nich warto pamiętać

Związek Wolnych Polaków (dalej ZWP), największa i najliczniejsza organizacja młodzieżowa, został powołany do życia w nocy z 17 na 18 września 1939 r., przygarnął do swych szeregów wszystkich członków przedwojennej Ligi Wolnych Polaków.

Opiekunem był ppłk. Edward Perkowicz, duży wpływ na konspiracyjną organizację mieli dr Walerian Kwiatkowski i ks. mgr Stanisław Marunkowski – pedagodzy z Gimnazjum im. Adama Mickiewicza oraz urzędnik Kuratorium Okręgu Szkolnego w Wilnie Stanisław Feliks Rymiński (ur. 1895 r.), ps. „Erazm”.

Pierwsze represje

Założycielem ZWP był student USB Jan Kazimierz Mackiewicz, ps. „Konrad” (ur. 1921 r.), pochodził z rodziny urzędnika kolejowego, któremu podlegały 2 kompanie młodzieży. Organizacja zorganizowana była na zasadach wojskowych. Przystąpiono więc do przygotowania młodzieży do przyszłych wystąpień zbrojnych. Skupiała chłopców, młodzież gimnazjalną i licealną. Wydawano pismo „Za Naszą i Waszą Wolność”. Już w pierwszych miesiącach swego panowania na Litwie NKWD zaczęło dokonywać aresztowań pojedyńczych osób związanych z konspiracją, uważano ich za wrogów władzy ludowej, tj. „obszarników i kapitalistów”, a także tych, którzy walczyli z bolszewikami w 1919-1920 r. Pierwsze represje dotknęły przede wszystkim inteligencji, byli to działacze organizacji społecznych i politycznych (zamożni ziemianie, osoby piastujące stanowiska państwowe, rodziny wojskowych i osadnicy). Przyczyny aresztowań nie zawsze podawano do wiadomości – tak robiły organy NKWD oraz władze okupacyjne Niemiec od lipca 1941 r.

Oskarżano ich o przynależność do tajnych związków i organizacji wojskowych, o posiadanie broni, o posiadanie rzekomo fałszywych dokumentów, o wrogą propagandę, słuchanie radia, posiadanie materiałów wybuchowych, kolportowanie nielegalnej prasy i ulotek, nie stawianie się w czas do urzędów meldunkowych, za udzielanie pomocy Żydom. Od 1942 r. przeprowadzone były łapanki, głównym celem okupanta było dostarczenie siły roboczej do III Rzeszy.

Wielokrotnie wyższe zadanie

Radca litewski (tarejas) ds. pracy i i spraw socjalnych przy Generalnym Komisariacie Litwy Jonas Paukštys w opracowanym rozdzielniku na rok 1942, obłożył tym obowiązkiem powiaty litewskie: Birże, Mariampol i Telsze po 200 osób. Powiaty zaś z ludnością polską otrzymały wielokrotnie wyższe zadanie: wileński – 3200 osób na roboty przymusowe, ejszyski – 1400, oszmiański – 2200. Wilno musiało dostarczyć do Niemiec aż 10 tys. ludzi, wiadomo przeważnie jakiej narodowości. Tylko w jednej łapance 23 maja 1942 roku na Snipiszkach i Zwierzyńcu w Wilnie, aresztowano 320 Polaków, w tym 103 kobiety (w akcji tej uczestniczyło 120 funkcjonariuszy Saugumy i policji kryminalnej, 450 policjantów litewskich i 700 żołnierzy Wehrmachtu. Tylko z byłej gminy niemenczyńskiej w 1942 r. na roboty przymusowe wywieziono 126 osób.

Nie siedzieli bezczynnie

Młodzi ludzie nie chcieli bezczynnie czekać końca wojny i poddawać się okupantowi. Już pomiędzy 10-18 kwietnia 1941 r. zostalo aresztowanych 10 czlonków konspiracyjnej organizacji ZWP, jesienią tegoż roku aresztowany został ich przywódca Jan Kazimierz Mackiewicz. Oskarżony został o rozpowszechnianie wśród uczącej się młodzieży nielegalnych ulotek o treści kontrrewolucyjnej, nawoływującej do odbudowy pańskiej Polski, członkowie ZWP dążyli do oderwania m. Wilna od ZSRR, sam przywódca zaś zajmował się werbunkiem do tajnej organizacji, zaprzysięgał nowych członków. Był chłopcem uzdolnionym literacko, planował ucieczkę ze szpitala miejskiego, w czasie gehenny więziennej na Łukiszkach był ostoją dla kolegów. Niezłomny duchem, ogromnie pobożny, czego dowodem może być wiersz, przekazany w ostatnim grypsie. Udało się uratować mu i jego kolegom od wywiezienia na katorgę do ZSRR, a to dzięki polskim kolejarzom, którzy potrafili zatrzymać pociąg i odczepić kilka wagonów. Był to czas, kiedy zaczęło się bombardowanie Wilna przez niemieckie samoloty 22 czerwca 1941 r.

Demonstracja siły

Powtórnie aresztowano go w październiku 1941 r. podczas trwającego ponad pół roku śledztwa, był znów bity, lecz wytrzymał cierpienia, nie zdradzając nikogo.

Najczęściej aresztowanych przetrzymywano w więzieniu na Łukiszkach, skąd skatowanych i półżywych przewożono na śmierć do Ponar. W maju 1942 r., stracono tam największą ilość przedwojennej młodzieży należącej do ZWP. Z wyroku gestapo padali do przygotowanych rowów chłopcy w wieku 17-22 lat. Wiedzieli, że udział w organizacjach przeciwko okupantom grozi im nieobliczalnymi skutkami. Wróg był widoczny i pyszałkowaty: wysokie buty, lśniąca broń, hełmy, czołgi, zwycięskie pieśni zdobywców, a razem z tym powszechne akty terroru na ulicach. W taki sposób nowy okupant demonstrował swoją siłę, stosując kult przemocy.

5 maja 1942 r. zamordowano w Ponarach 50 Polaków razem z ks. Romualdem Świrkowskim, proboszczem parafii św. Ducha, który przed wojną był dyrektorem Akcji Katolickiej w Wilnie. To on – skatowany z rękami spętanymi drutem kolczastym błogosławił nad wspólnym dołem swych towarzyszy.

W tym też dniu śmierć poniosło 125 Żydów. 12 maja tegoż roku został zamordowany w Ponarach przywódca młodzieży Jan Kazimierz Mackiewicz wraz z grupą, z nimi zginął też opiekun młodzieży, najstarszy wiekiem Stanisław Feliks Rymiński (ur. 1895 r.), 13 maja skazano na karę śmierci jeszcze 15 osób.

Patrioci z Niemenczyna

13 września 1942 r. w ponarskim lesie śmierci znaleźli się młodzi chłopcy, polscy patrioci z Niemenczyna nad Wilią. Zasługują na to, aby o nich wiedzieć, pamiętać i o nich nie zapomnieć. Wśród nich był Czesław Sokołowski (ur. 1923 r.), który był synem zawodowego żołnierza. Ojciec był wywieziony w 1940 r. do ZSRR do łagru, zginął na półwyspie Kola. Był uczniem Gimnazjum im. A. Mickiewicza, należał do ZWP. Aresztowany 3 kwietnia 1942 r. przebywał na Łukiszkach aż do śmierci. 12 września 1942 r. był tak okrutnie skatowany, że o własnych siłach nie mógł udać się na wizję lokalną do Niemenczyna, gdzie znajdował się jego dom rodzinny. Wobec tego gestapowcy aresztowali jego kolegę Jerzego Andrzejewskiego (ur. 1921 r.), któremu kazano długim szpikulcem kłuć ziemię w ogródku, zaś Litwin z eskorty konwojującej sam kopał łopatą. Nie dało to żadnych wyników, a młody więzień wciąż powtarzał: „Ależ ja nic nie wiem o żadnej zakopanej broni”.

Z rozpaczy postradała zmysły

Gdy 13 września, w piątek, matka Czesia udała się do Wilna (Łukiszek), by wręczyć paczkę, zwróciła się do wychodzącego z bramy więziennej funkcjonariusza z pytaniem, co się stało. A ten jej odpowiedział, iż poprzedniego dnia dzieci zostały wywiezione do Ponar i że on także ma syna w tym samym wieku i ma dość oglądania takich scen. Zastrzegł przezornie, by ona te wiadomości zachowała tylko dla siebie.

Pani Sokołowska nie panując już całkiem nad nerwami, zaczęła dobijać się do drzwi. Wpuszczono ją do środka, ale tam bez skrupułów zaczęto okładać kobietę pięściami. Poturbowaną wyrzucono na zewnątrz. Nieszczęsna kobiecina z bólu i rozpaczy postradała zmysły. Przez kilka dni tułała się po ulicach. Dobrzy ludzie zaopiekowali się w końcu biedaczką i po paru dniach odwieźli ją do Niemenczyna.

Henryk Borkowski

(Cdn.)

<<<Wstecz