Niezłomny Kardynał

Jego rola w odrodzeniu się zniszczonego przez komunizm Kościoła katolickiego na Białorusi jest nie do przecenienia. Nie dał się pokonać dwóm totalitaryzmom: niemieckiemu i sowieckiemu, przeżył celę śmierci i 10 lat na syberyjskim zesłaniu. Powrócił na Białoruś, gdzie w dramatycznych czasach komunizmu jednoczył katolików i owocnie umacniał wiarę, dzięki czemu ona przetrwała.

W poniedziałek w Pińsku odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. ks. kard. Kazimierza Świątka, byłego ordynariusza mińsko-mohylewskiego i administratora apostolskiego diecezji pińskiej, legendy Kościoła katolickiego na Wschodzie. - Dziękujemy Bogu, że posłał w odpowiednim czasie odpowiedniego człowieka, aby podniósł ten Kościół z popiołów, żeby mógł się odrodzić jak Feniks z popiołów - podkreślił w homilii ks. abp Tadeusz Kondrusiewicz, metropolita mińsko-mohylewski i administrator apostolski diecezji pińskiej. Zwrócił uwagę, że zmarły ksiądz kardynał przez całe swe męczeńskie życie nie szczędził czasu i wysiłku, aby ofiarnie służyć wspólnocie katolickiej i każdemu człowiekowi. Na placu przed katedrą pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Pińsku uroczystej Mszy św. z udziałem Episkopatu Białorusi i biskupów z innych krajów oraz licznych kapłanów przewodniczył ks. kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. Księdza kardynała żegnały rzesze wiernych, którym ofiarnie służył niemal do końca swego długiego życia i posługi kapłańskiej.

-Świetlany przykład tego świadka wiary i wyznawcy musi nam pomóc dzisiaj zacząć od nowa i przetrwać. Jego historia i przykład powinny być zamknięte w relikwiarzu, nawet złotym. One muszą iść w świat, przyjść do każdego z nas, abyśmy w czasie sekularyzacji, relatywizmu moralnego, liberalizmu trwali przy Bogu i zostawali wierni naszemu chrześcijańskiemu powołaniu - wzywał w kazaniu ks. abp Kondrusiewicz. Wskazał też na potrzebę spisania dziejów życia ks. kard. Świątka. Był on przez NKWD skazany na karę śmierci, której nie wykonano jedynie z powodu wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Potem na 10 lat bolszewicy zesłali kapłana do syberyjskich łagrów. Przeżył na tej nieludzkiej ziemi i powrócił na Białoruś, gdzie przyczynił się do odrodzenia Kościoła katolickiego. - Historia jego życia nie została jeszcze spisana i trzeba ją spisać. W niej wiele spraw jest dla nas bardzo pouczających - wskazywał ks. abp Kondrusiewicz. Żegnając zmarłego pasterza, metropolita krakowski ks. kard. Stanisław Dziwisz nazwał śp. ks. kard. Kazimierza Świątka wyjątkowym świadkiem Jezusa Chrystusa, męczennikiem ciężkich czasów komunistycznych i nazistowskich. - Ojciec Święty Jan Paweł II nazwał kiedyś kardynała Sapiehę ojcem Ojczyzny, Niezłomnym Kardynałem. Trzeba i należy odnieść te słowa dziś do kardynała Świątka. Niezłomny kardynał, niezłomny świadek Jezusa Chrystusa - mówił ks. kard. Dziwisz.

Telegram kondolencyjny przesłał Ojciec Święty Benedykt XVI i sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej ks. kard. Tarcisio Bertone. „Wznosząc żarliwe modlitwy do Boga, aby udzielił wiecznego spoczynku temu gorliwemu i wielkodusznemu pasterzowi, jednoczę się duchowo z głębokim bólem wspólnot diecezjalnych, gdzie troskliwie wypełniał on posługę biskupią” - napisał Papież. Na koniec Eucharystii zostały odczytane także m.in. kondolencje od prezydenta RP oraz Senatu RP.

Po Mszy św. w żałobnym kondukcie przeniesiono trumnę z doczesnymi szczątkami ks. kard. Kazimierza Świątka do krypty pińskiej katedry. Spoczął w marmurowym sarkofagu tuż obok Sługi Bożego ks. bp. Zygmunta Łozińskiego, którego beatyfikacja była jego wielkim pragnieniem. Ksiądz kardynał Kazimierz Świątek zmarł 21 lipca br. w Pińsku w wieku 96 lat.

<<<Wstecz