100. rocznica urodzin noblisty Czesława Miłosza

Obywatel księstwa języka i poezji

„Dobrze jest urodzić się w małym kraju, gdzie przyroda jest ludzka, na miarę człowieka, gdzie w ciągu stuleci współżyły ze sobą różne języki i różne religie. Mam na myśli Litwę, ziemię mitów i poezji” - powiedział Czesław Miłosz podczas wykładu w 1980 roku, z okazji przyznania Literackiej Nagrody Nobla.

W czwartek, 30 czerwca, przypada setna rocznica urodzin Czesława Miłosza, który często wracał we wspomnieniach i twórczości do miejsca urodzenia, które ukształtowało go jako człowieka, i jako poetę.

Przyszedł na świat w Szetejniach, w majątku rodzinnym matki – Weroniki z Kunatów. Dworek malowniczo wpisywał się w krajobraz litewskiej wsi nad Niewiażą. Dzieciństwo to najbardziej radosny i najpiękniejszy etap życia przyszłego noblisty. To czas beztroskich zabaw, poznawania świata, wnikliwej obserwacji i zaskakujących odkryć. Codzienność wytyczał rytm przyrody, która w tym miejscu była wyjątkowo piękna. Reminiscencje tamtego okresu to „Dolina Issy”, ale echa dzieciństwa powracały nie tylko w autobiograficznej prozie Miłosza, lecz również w wielu jego wierszach. „Więc pora. Ja tę ziemię tak kochałem / jak nie potrafił nikt w lepszej epoce / kiedy są dnie szczęśliwe i pogodne noce.” (Roki, z tomu „Trzy zimy”, Wilno 1936)

Dziś powieściowa „Dolina Issy” to uroczy zakątek, porośnięty zielenią, drzewami, krzewami... Nie ma śladu po litewskim dworku, gdzie mówiło się po polsku, czytało po rosyjsku i francusku... Stoi jedynie dawny spichlerz, dziś odrestaurowany, jedyny świadek tamtych dni, swoiste ogniwo łączące z minioną epoką. „Nie ma domu, jest park, choć stare drzewa wycięto / I gąszcz porasta ślady dawnych ścieżek. ” (Cykle poetyckie; poematy, Litwa po pięćdziesięciu dwóch latach „Dwór”)

Pozostał też niepowtarzalny klimat, przyroda, wprawdzie trochę nieokrzesana, ale czarująca każdego, kto znajdzie się pod wpływem jej uroku. Dzięki niej czas w tym miejscu jakby trochę się zatrzymał...

„Była to łąka nadrzeczna, bujna, sprzed sianokosów, / W nieskazitelnym dniu czerwcowego słońca. / Całe życie szukałem jej, znalazłem i rozpoznałem: / Rosły tu trawy i kwiaty kiedyś znajome dziecku (...) Nagle poczułem, że znikam i płaczę ze szczęścia.” (Cykle poetyckie; poematy, Litwa po pięćdziesięciu dwóch latach „Łąka”)

Człowiek czerpie z przyrody natchnienie i siłę. Nie może istnieć bez zapachów, barw, tego wszystkiego, co uformowało jego człowieczeństwo. O to, by ojczyzna Miłosza stale przesiąknięta była duchem poety szczególnie dba Ryszard Jankowski, prezes wędziagolskiego oddziału ZPL. To on jest nieformalnym kustoszem miejsc związanych z rodziną Czesława Miłosza, przewodnikiem, wybitnym znawcą i badaczem dziejów rodzinnych Miłoszów. Osobiście spotykał się z noblistą i przyjaźnił z jego bratem. Pieczołowicie przechowuje księgi parafialne, niemal cudem ocalone przed unicestwieniem, (m.in. z 1850 roku), w których zapisane są dane rodowe Miłoszów.

Jest rok Czesława Miłosza. Doskonały moment, by wybrać się do miejsc związanych z poetą wielkiego formatu, autorem o międzynarodowej sławie. Rodakiem budzącym kontrowersje, przez wielu odłożonym na półkę, bo nie wiadomo jak się do niego ustosunkować. Czy lubić? Czy ganić za poglądy? Czy próbować zrozumieć?

Będąc na terenach, które miały tak znaczący wpływ na jego życie, spacerując tymi samymi alejami, patrząc na tę samą rzekę, można łatwiej pojąć Czesława Miłosza, który cały czas wywoływał różne emocje - od zachwytu po krytykę. Zbigniew Herbert mówił o nim: „Najważniejszy jego problem to brak poczucia tożsamości. Na ten poważny feler psychiczny znalazł radę: ogłosił się obywatelem Wielkiego Księstwa Litewskiego czy Republiki Obojga Narodów., To ładne i bardzo wygodne, a przy tym zwalnia od wszelkich obowiązków wobec aktualnej rzeczywistości (...). On jest człowiekiem rozdartym — o nieokreślonym statusie narodowym, metafizycznym, moralnym”. („Tygodnik Solidarność”, 11 listopada 1994 r.)

Miłosz sam zdaje się potwierdzać tę teorię (chociaż z Herbertem prowadził otwarty spór), nie mogąc tak do końca się określić, stwierdzał: „Nigdy nie byłem Litwinem, chociaż bardzo bym chciał. Jako poeta polski nie mogłem, bo podział przechodził po linii językowej. Ja bym lubił, żeby było tak jak w Finlandii, gdzie można pisać po szwedzku i być poetą fińskim” („Gazeta Wyborcza”, 29-30 czerwca 1996 r.).

Zwolennicy i przeciwnicy Miłosza długo zapewne będą oceniać go pod kątem poglądów, spostrzeżeń czy wypowiedzianych opinii. Analizować twórczość wydobywając z niej wygodne dla siebie kwestie. Rośnie jednak nowe pokolenie, które nie ocenia postaw tamtych czasów jedynie w kategoriach czarno-białych, ale próbuje zrozumieć mentalność indywidualną, a także zbiorową.

Może oni, zarówno Polacy jak i Litwini, wpatrując się w spokojny nurt Niewiaży, która toczy swe wody niezależnie od zawirowań historycznych, będą budowali mosty (podobnie jak ojciec Miłosza), które będą łączyć a nie dzielić.

Ponieważ Rok Miłosza został ogłoszony w Polsce i na Litwie, w tegorocznym kalendarzu kulturalnym znajduje się wiele przedsięwzięć o charakterze międzynarodowym. Informacje o polskich i litewskich projektach można znaleźć na stronie internetowej: www.milosz365.pl

Konferencje, koncerty, wykłady, wystawy – wszystko to służy przybliżeniu sylwetki poety obu narodów, o którym inny wielki pisarz – Tomas Venclova – powiedział:

„Był nie tylko obywatelem Wielkiego Księstwa, ale i jednym z największych obywateli innego księstwa, którego także nie ma na mapie - księstwa języka i poezji. Dla mnie jest przykładem absolutnie spełnionego poetyckiego losu. Pisał przez siedemdziesiąt lat, do ostatnich miesięcy życia, zawsze na niedościgłym poziomie, nie przestając zadziwiać płodnością i mądrością. Teraz, jak nigdy przedtem, widzimy, że jest równy najlepszym w XX wieku.”

Na mapie wakacyjnych podróży warto więc zaznaczyć okolice Wędziagoły, Szetejń, Świętobrości wszak tutaj wszystko się zaczęło...

Monika Urbanowicz

Na zdjęciu: Ryszard Jankowski jest kustoszem miejsc związanych z poetą.
Fot.
autorka

<<<Wstecz