Uroczystość poświęcenia krzyża

„Wszechmogący, wieczny Boże, pobłogosław ten krzyż, by stał się dla ludzi zbawienny, wzmacniał wiarę, skłaniał do dobrych czynów i ratował dusze…” – tymi słowami ks. Aldas Čeponis poświęcił przydrożny krzyż we wsi Nowe Janowo, parafii pw. śś. Piotra i Pawła w Strunojciach.

Trudno sobie dzisiaj wyobrazić wieś Wileńszczyzny bez przydrożnego krzyża lub kapliczki. Od wieków przy głównych ulicach, na rozdrożach stawiano krzyże, figury Matki Bożej i świętych, prosząc tym samym błogosławieństwa dla mieszkańców. Stary krzyż w Nowym Janowie został nieopatrznie zniszczony, na nowy wieś czekała kilkanaście lat. A stanął on staraniem Anny Butkiewicz – mieszkanki wsi – oraz mieszkańca Nowych Święcian, radnego AWPL rejonowego samorządu, prezesa koła ZPL w Nowych Święcianach – Wacława Wiłkojcia, który go ufundował.

Pani Anna wraz z mężem Benedyktem od czterech lat mieszkają w Nowym Janowie. Jak twierdzą, chcieli uciec od gwaru stołecznego życia. Choć ucieczka była raczej powrotem na ojczyste tereny pani Ani. Pochodzi z odległego o 15 km zaścianka Trapszyszki, dzisiaj znajdującego się na terenie Białorusi. Oboje z mężem postanowili, że lepiej będzie im przenieść się na wieś, gdzie, jak twierdzi pani Ania, cisza i przyroda pomagają odczuć bliskość Boga.

Różne reakcje

Pani Ania pracowała jako katechetka w Czarnym Borze, Awiżeniach, ostatnio – w Podbrodzkim Gimnazjum „Żejmiana”. Religijność, wyniesiona z domu, skłoniła, do zadbania o ustawienie we wsi krzyża. „Najpierw poszłam do naszego księdza proboszcza, który pochwalił ideę – opowiada pani Ania. – Potem zaczęły się narady z sąsiadami, gdzie go ustawić, jak ma wyglądać, jakie będą koszta. Dobrze, że pan Wacław Wiłkojć ofiarował taki dar dla naszej wsi, bo samym niełatwo byłoby zebrać odpowiednią sumę”. Różne też były reakcje sąsiadów, najpierw ochoczo przyklasnęli pomysłowi, potem, wynikły spory o miejsce ustawienia. Dochodziło nawet do tego, że państwo Butkiewiczowie chcieli ustawić krzyż we własnym sadzie.

„Cóż, gdzie dzieło Boże, tam szatan zasiewa ziarna niezgody, by skłócić ludzi” – próbuje wytłumaczyć pani Anna, która cieszy się, że wszystko ułożyło się pomyślnie.

Pierwsze poświęcenie

W sobotę, 28 maja, odbyła się w Nowym Janowie uroczystość poświęcenia krzyża. Modlitwie przewodził ksiądz proboszcz w języku litewskim, natomiast mieszkańcy odśpiewali pieśń „Krzyżu Chrystusa, bądźże pochwalony” i odmówili pacierz w języku polskim. Od roku urzędujący w parafii strunojckiej ksiądz proboszcz powiedział, że to pierwszy poświęcony przez niego krzyż na terenie tej parafii. Do odległego o 7 km kościoła parafialnego nie dotrze się codziennie, zaś w maju, czerwcu, czy też październiku krzyże we wsiach są miejscem, gdzie mieszkańcy mogą się gromadzić na nabożeństwach ku czci Maryi i Jezusa.

Natomiast w niedzielę, 29 maja, w parafialnym kościele w Strunojciach podczas Mszy św. modlono się za wieś. Ksiądz proboszcz podczas nabożeństwa wyraził radość z inicjatywy mieszkańców ustawienia krzyża we wsi. Mieszkańcy Nowego Janowa na niedzielną Mszę św. upiększyli parafialną świątynię kwiatami.

Dawny majątek Dowgiałłów

„Teraz podzieliły nasze tereny granice, kiedyś wszystko to było Polska” – opowiada Helena Gabrynowicz, której rodzice i dziadkowie pochodzili z Nowego Janowa. Choć sama urodzona w latach wojny, to pamięta opowieści rodziców. Nowe Janowo należała kiedyś do parafii w Łyntupach, obecnie znajdującej się na Białorusi. „W czasach sowieckich do kościoła też chodziliśmy do Łyntup” – wspomina pani Helena. Wieś sznurowa, należała niegdyś do majątku Heleny Dowgiałłowej, której dwór znajdował się w Romaniszkach. „Dowgiałłowie mieli 400 ha ziemi, z tego 100 ha lasu, niestety nie mieli dzieci, którym mogliby zostawić swój majątek” – opowiada pani Helena.

Wesoło i towarzysko

Starsze mieszkanki z radością wspominają, jak to za ich młodości bywało. We wsi mieszkało kiedyś 11 rodzin, w każdej było dużo dzieci. Młodzież na wiosnę urządzała majówki – zabawy taneczne w którymś z domów. Na nabożeństwach majowych i czerwcowych mieszkańcy spotykali się również w czyimś domu, gdzie był urządzany ołtarzyk. „Pamiętam, że gospodarze dzwonili dzwonkiem – to był znak, że już czas na nabożeństwo – wspomina pani Lilia Żytkiewicz, to jej na dawnej ziemi teraz stoi krzyż. – Jako dzieci lubiliśmy różne żarty… Przy klonach, których dużo rośnie przy drodze, łapaliśmy chrabąszcze i w czasie nabożeństwa puszczaliśmy w domu. Nam – dzieciom wówczas było bardzo wesoło, ale od dorosłych otrzymywaliśmy naganę”. Pani Lilia wspomina, że nawet w długie zimowe wieczory na wsi nie nudzono się: mężczyźni spotykali się i grali w karty, urządzano wspólne wieczory. Na wsi było towarzysko, społeczność była ze sobą zżyta.

Pani Lilia opowiada też, że w czerwcu we wsi odbywały się uroczyste nabożeństwa zwane Dniami Krzyżowymi. Wtedy cała wieś w ciągu kilku dni przychodziła na modlitwy pod krzyż. Pani Lilia mieszka obecnie w Święcianach z rodziną siostrzenicy, ziemia została sprzedana pod meliorację. Ponieważ w Święcianach mieszkają też dawni sąsiedzi pani Lilii, kontakt z rodzimą miejscowością pozostał.

Dzisiaj wielu mieszkańców Nowego Janowa na stałe mieszka w mieście – Święcianach, czy też w Nowych Święcianach. Przyjeżdżają na wieś, by uprawiać ziemię, dopatrzyć gospodarstwo, dom. Jednak niektórzy z młodych planują osiedlić się tu na stałe, gdyż, jak twierdzą, ciągnie ich na wieś.

Świadectwo wiary

„To nie pierwszy ufundowany przeze mnie krzyż” – opowiada Wacław Wiłkojć. Ustawił także krzyże w Ryszkucianach oraz w miejscowości Pohulanka – na grobach rodziny Czechowiczów, z której wywodził się generał Kazimierz Czechowicz, fundator cerkwi i kościoła w Święcianach. Jego staraniem na pomniku, upamiętniającym Polaków zamordowanych przez faszystów, przy wjeździe do Nowych Święcian, została ustawiona tablica z nazwiskami ofiar.

Okolice Święcian – to jego ojczyste tereny. Stąd pochodził dziadek i pradziadek. „Mój dziadek Kazimierz Wiłkojć ukończył Szkołę Budowlaną w Petersburgu, miał propozycję pracy w urzędzie pod warunkiem, że zmieni wiarę z katolickiej na prawosławną. Nie zgodził się, więc został bez pracy” – opowiada rodzinną historię pan Wacław. Podobnie było z fundacją świątyń w Święcianach: władze carskie nie pozwoliły na budowę kościoła, zanim nie została zaprojektowana cerkiew.

Historia zatoczyła koło

„Coś mi się wydaje, że dzisiaj historia zatacza koło… Za cara dyskryminowano polską narodowość, starając się wykorzenić poczucie tożsamości u miejscowych Polakach. Za czasów sowieckich liczyli się partyjni, dzisiaj, niby jest demokracja, ale próbuje się wykorzeniać polskość z Wileńszczyzny” – rozważał pan Wacław.

Krzyż – symbol wiary chrześcijańskiej, stojący u wjazdu do wsi Nowe Janowo, jest znakiem, że mieszkają tutaj chrześcijanie. Będzie pamiątką dla przyszłych pokoleń i świadectwem, że mieszkańcy wsi nie wstydzą się swojej wiary. Dla obecnych mieszkańców będzie mobilizacją, by wznowić przy krzyżu nabożeństwa majowe, czerwcowe, różańcowe, by w każdej chwili łączyć się w modlitwie.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: nowo poświęcony krzyż jest pamiątką dla przyszłych pokoleń i świadectwem, że w Nowym Janowie mieszkają chrześcijanie.
Fot.
autorka



Od autora: „Krzyżu, mój Krzyżu, (…) tyś znakiem nadziei, nie znakiem rozpaczy” – słowa pieśni wielkopostnej przypominają, że wiara chrześcijańska zawsze była ostoją w trudnych chwilach dla obu narodów, zarówno litewskiego jak i polskiego. Tym bardziej smuci fakt, gdy się słyszy o niechęci osób duchownych do celebracji nabożeństwa w ojczystym języku wiernych. Mieszkańcy wsi Nowe Janowo, by się pomodlić po polsku muszą jechać do parafii w Święcianach. Bowiem w ich rodzimej parafii Strunojcie od kilkunastu lat nie ma Mszy św., a nawet części nabożeństw, po polsku.

<<<Wstecz