Eksplozja w metrze

12 zabitych, ok 150 rannych, w tym 22 w stanie ciężkim – to tragiczny efekt poniedziałkowego wybuchu w mińskim metrze. Do wybuchu doszło ok. 17.55 czasu lokalnego. Miejsce wybuchu to samo centrum Mińska – w pobliżu znajduje się plac Październikowy i stojący na mim Pałac Republiki, po przeciwnej stronie Prospektu Niepodległości siedziba prezydenta Aleksandra Łukaszenki, a w pobliżu także Główny Dom Towarowy (GUM).

Późnym wieczorem prokuratura wszczęła sprawę karną. Ale, jak oznajmił podczas specjalnego posiedzenia władz prezydent Aleksander Łukaszenko, odpowiedzialność za śledztwo ponosi osobiście przewodniczący KGB. Łukaszenko polecił też wzmocnić środki bezpieczeństwa – milicja ma pilnować metra i transportu miejskiego, minister obrony zaś ma sprawdzić składy z bronią, a zwłaszcza z materiałami wybuchowymi.

Wybuch bomby spowodował ogromne konsekwencje dla całego białoruskiego społeczeństwa. Chociaż nadal nie wiadomo, kto dokonał zamachu, to pogłębił on przepaść pomiędzy władzami a opozycją, ale wywołał również zamieszanie w samym obozie władzy. Zburzył ponadto spokój niemałej części społeczeństwa, która żyła w przekonaniu, że Białoruś jest może krajem niezamożnym i niedemokratycznym, ale za to – w odróżnieniu na przykład od sąsiedniej Rosji – całkowicie bezpiecznym.

Zatrzymali sprawców

Podejrzany jest młody mężczyzna o niesłowiańskim wyglądzie - poinformował szef białoruskiego KGB Wadzim Zajcau. Dodał, że w związku z zamachem zatrzymano dotąd trzech ludzi.

KGB rozpatruje trzy wersje zamachu: chęć destabilizacji sytuacji, zemstę radykalnych organizacji młodzieżowych oraz działania osoby chorej psychicznie - poinformował Zajcau.

- Nie chcę podkreślać, kto stoi za organizowaniem tej destabilizacji, ale dzisiaj komuś nie podoba się sposób życia i model społeczeństwa białoruskiego i struktura bezpieczeństwa (kraju) - mówił Zajcau o pierwszej rozpatrywanej wersji. Według niego te siły chcą “przede wszystkim zasiać strach, panikę i nieufność do organów ochrony porządku publicznego, śledczych, organów władzy”.

Druga wersja ma związek z kończącym się śledztwem w sprawie działalności młodzieżowych ruchów anarchistycznych. - Nie wykluczamy, że takie cyniczne działania (jak poniedziałkowy zamach) mogą być dokonywane w charakterze zemsty, przede wszystkim na organach bezpieczeństwa państwowego - oznajmił. Radio Swaboda zauważa, że ta wersja ma pośredni związek z wyborami prezydenckimi 19 grudnia zeszłego roku i demonstracją opozycji w wieczór wyborczy, ponieważ niektórzy aktywiści organizacji młodzieżowych zamierzali uczestniczyć w protestach.

Trzecią wersję o działaniach osoby chorej psychicznie Zajcau nazwał tradycyjną w badaniu podobnych spraw.

Zajcau powiedział też, że ładunek wybuchowy sprawca zamachu zdetonował zdalnie sygnałem radiowym. Według ocen specjalistów, siła wybuchu była nie mniejsza niż równowartość 3 kg trotylu i jest bardzo prawdopodobne, że ładunek był odpalony zdalnie.

Eksperci, na których powołują się media, twierdzą, że ładunek był sporządzony z nietypowego dla współczesnych terrorystów materiału - prochu. Cytowani specjaliści uważają, że wskazuje na to charakter obrażeń ofiar, czyli poparzenia skóry. Prawdopodobnie ładunek został odpalony zdalnie.

Zbliżony do opozycji politolog Waler Karbalewicz, cytowany przez niezależną gazetę internetową “Biełorusskije Nowosti” uważa, że po zamachu w Mińsku władze Białorusi mogą próbować wykorzystać sytuację do zwiększenia presji na opozycję. - W innych krajach podobne tragedie jednoczą społeczeństwo. Na Białorusi obserwujemy wręcz odwrotną tendencję – mówi.

Przyznają się

Wczoraj podano,że wiadomo już, kto i jak przeprowadził zamach, nie wiadomo jeszcze, dlaczego. Jego zdaniem „gadanina i demokratyzacja, którą do której nas zmuszano” była jedną z przyczyn zamachu.

Aresztowani potwierdzili swój udział nie tylko w poniedziałkowych zamachu ale także dwóch pozostałych jakie miały miejsce w Witebsku w 2005 i Mińsku w 2008. Obydwaj są obywatelami Białorusi pochodzącymi z tego samego miasta. Jeden z nich urodził się w 1986 r. Żaden z nich przedtem nie miał kłopotów z białoruskim prawem.

Szwed nie wyjaśnił, czy sami podejrzani przygotowali ładunek wybuchowy, ani też gdzie zostali zatrzymani. Według jego słów wydział antyterrorystyczny KGB otrzymał materiały wideo, na których widać, jak wykonawca zamachu zjeżdża z dużą czarną torbą na stację metra Kupałowskaja. Następnie przechodzi na skrzyżowaną z nią stację Oktiabrskaja. Pewien czas znajduje się na peronie, potem zostawia torbę obok ławki i odchodzi. Następnie “wykonuje jakieś czynności rękami, czy to w kieszeni kurtki, czy spodni”, po czym następuje wybuch.

Zastępca prokuratora wyjaśnił też, że rozpatrywana jest obecnie wersja zamachu różniąca się od trzech poprzednich, o jakich mówił we wtorek szef KGB.

<<<Wstecz