Emocjonalna dyskusja posłów z Polski i Litwy

Na różnych falach

Spotkanie posłów Polski i Litwy, które odbyło się w ubiegły czwartek, mimo swej emocjonalnej otoczki, skończyło się faktycznie niczym. Obie strony pozostały przy swoim zdaniu. Zdaniem Jana Mincewicza, wicemera rejonu wileńskiego, miałoby ono większy sens, gdyby do niego doszło przed podpisaniem sławetnej nowelizacji o oświacie.

Co prawda, obie strony umówiły się, że w przeciągu miesiąca przygotują listę najbardziej drażliwych problemów mniejszości narodowych i konkretne propozycje odnośnie ich rozwiązania. Ale to nic nowego, ileż takich list już uprzednio sporządzano? Tym niemniej, lista problemów ma być sporządzona do 15 maja br., a konkretne propozycje odnośnie ich rozwiązania do końca maja.

Rozmowy parlamentarzystów obu krajów dotyczyły stosunków polsko-litewskich i respektowania zapisów Traktatu polsko-litewskiego, które, zdaniem społeczności polskiej na Litwie, są stale naruszane. Stosunki między obu państwami – jak stwierdził marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz – znalazły się na samym dnie, a szczególnie dotkliwym ciosem dla nich było przyjęcie przez Sejm RL i podpisanie przez prezydent Dalię Grybauskaite kontrowersyjnej nowelizacji Ustawy o oświacie. Strona litewska nie uwzględniła próśb mniejszości narodowych na Litwie, jak też zbagatelizowała płynące z Warszawy zastrzeżenia i negatywne opinie odnośnie dyskryminacyjnego charakteru ustawy. Zarówno na parlamentarzystach litewskich, jak też prezydent Litwy żadnego wrażenia nie wywarły ponad 60 tys. podpisów, zebranych w rekordowym czasie na znak protestu przeciwko ustawie, która zdecydowanie pogarsza sytuację mniejszości narodowych na Litwie.

Strona litewska podczas dyskusji z kolegami z Polski w Sejmie RL uparcie obstawała przy swoim, że ustawa nie jest pogorszeniem sytuacji, ale... jej poprawieniem. Zarzuciła stronie polskiej, że ta ma wobec ustawy nieuzasadnione podejrzenia i do Wilna przyjechała z uprzednim nastawieniem. Jak powiedział ,,Tygodnikowi” poseł Jarosław Narkiewicz, wymiana zdań była dość ostra i żadna ze stron nie zamierzała ustąpić. Jak skonstatował jeden z członków delegacji polskiej, czasami miał wrażenie, że ,,nadajemy na różnych falach”. Najwięcej emocji wywołała, rzecz jasna, przyjęta nowelizacja Ustawy o oświacie. Na zarzuty Polaków, że pogarsza ona sytuację mniejszości narodowych, spowoduje zamknięcie szeregu polskich szkół na Litwie Litwini ripostowali, że w Polsce również dyskryminuje się Litwinów i zamyka się litewskie szkoły, co zresztą okazało się absolutnym kłamstwem.

– Po emocjonalnej wymianie zdań uzgodniliśmy jednak, że przez dwa lata żadna szkoła litewska w Polsce, a na Litwie polska nie zostanie zamknięta – poinformował Narkiewicz.

Dodał też, że o ile Litwa nadal będzie zwlekać z sygnalizowanymi od lat problemami odnośnie zwrotu ziemi, pisowni nazwisk, dwujęzycznych tablic itd., to parlamentarzyści polscy zagrozili, iż Zgromadzenie Parlamentarne nie zostanie zwołane. Jak się dowiedział ,,Tygodnik”, najbliższe posiedzenie planowane było na jesień tego roku.

Przedstawiciele Sejmu RP dali też wyraźnie do zrozumienia, że ich wizyta jest wyrazem solidarności z mieszkającymi tu Polakami i znakiem, że nie zostaną pozostawieni sami sobie. ,,Problemy litewskich Polaków nas bardzo obchodzą i chcemy pomóc w ich rozwiązywaniu” – stwierdziła posłanka Urszula Augustyn.

Jan Mincewicz, wicemer rejonu wileńskiego, jest jednak zdania, że ten ,,wyraz solidarności” jest nieco spóźniony. Jest przekonany, że do spotkania i wymiany zdań parlamentarzystów z obu krajów musiało dojść przed podpisaniem kontrowersyjnej nowelizacji, co zresztą przedstawiciele społeczności polskiej sugerowali. – Teraz to była niczym łyżka po obiedzie – stwierdził rozżalony. Ubolewał też, że polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zgodziło się na propozycję, aby o tym w jakim języku – polskim czy mniejszości narodowej – będzie wykładana historia i geografia, decydowali rodzice – co też proponowano jeszcze przed przegłosowaniem nowelizacji w litewskim parlamencie.

Zygmunt Żdanowicz

<<<Wstecz