„Rozśpiewane przedszkole” po raz siódmy

Gdy się patrzy na artystów, których wiek nie przekracza lat pięciu, słucha ich pieśni wykonywanych po polsku mimo woli staje się jasne, że świadomość obywatela rozpoczyna kształtować się właśnie w przedszkolu, a świadomość Polaka – w polskim przedszkolu.

Różowe niedźwiadki i zajączki, pszczółki, motylki, zielone słonie, pingwinki, skrzaty, krasnoludki spotkały się w ubiegłym tygodniu w Domu Kultury Polskiej. Wszystkie pomysłowo, barwnie, tęczowo ubrane i wszystkie śpiewały w języku ojczystym.

Już po raz VII odbył się Festiwal Polskich Przedszkoli Wilna i Wileńszczyzny „Rozśpiewane przedszkole”, w którym wzięły udział dzieci z 23 przedszkoli. Organizator tej wzruszającej i sympatycznej imprezy – Apolonia Skakowska, prezes Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki – na wstępie do zebranych wychowawców i rodziców opowiedziała taką historyjkę z życia rodzinnego. Otóż pewien przyszły ojciec miał sześć teorii dotyczących wychowania dzieci. Gdy się w jego rodzinie urodziło sześcioro dzieci, nie zastosował żadnej z tych teorii. Po prostu dał dziecku swobodę w wyborze i może dlatego w tej rodzinie wszyscy się kochali.

Podobną swobodę wychowawczą w życiu kulturalnym przedstawiły ze sceny DKP dzieciaki oraz ich wychowawczynie i kierownicy muzyczni.

Dwie godziny popisów małych artystów, u których oczka wprost świeciły od radości, że mogą zaśpiewać w tak pięknych strojach i przed poważną publicznością, minęły szybko. Zadziwiało obycie ze sceną maluchów, które nie miały ani tremy, ani strachu. Tylko dorosły widz zdaje sobie sprawę, ile sił musieli włożyć nauczyciele, wychowawcy i rodzice, aby taki maluch, nieraz trzy- i czterolatek, mógł tak swobodnie się zachowywać na scenie, znał słowa piosenek, umiał zagrać na fujarce, czy innym nieskomplikowanym instrumencie.

W tegorocznym festiwalu wzięły udział nie tylko renomowane placówki przedszkolne jak: „Wilia”, „Raktelis”, „Žuvedra”, „Šaltinelis”, czy „Šypsena”, ale też mało znane, jak np. „Pilaitukas” na wileńskim Zameczku, gdzie zaledwie przed kilku laty powstało przedszkole, a w nim polska grupa pięknie prosperuje, czy żłobek-przedszkole w Mariampolu, albo „Prie pasaku parko”. To cieszy.

Alina Balkuviene, kierownik muzyczny żłobka-przedszkola w Skojdziszkach i pomocnik p. Skakowskiej w przygotowaniu programu, powiedziała, że polskie przedszkola czy te, gdzie są polskie grupy, wybierała z Internetu i sama była mile zaskoczona, że w Wilnie powstają nowe.

Przybyły na festiwal małych artystów polskich placówek przedszkolnych poseł na Sejm RL Jarosław Narkiewicz przyznał się, że przyszedł na imprezę z myślą, że wkrótce wyjdzie, bo ma wiele spraw do załatwienia, a jednak pozostał do końca, tak go zauroczyli mali artyści. Edyta Tamošiunaite, zastępca kierownika departamentu kultury i wychowania samorządu m. Wilna powiedziała, że ten festiwal jest dobrą dawką witamin, której powinno wystarczyć do lata. Natomiast Iwona Frączek, pierwszy radca Ambasady RP w Wilnie stwierdziła: „Kto wie, być może wśród tych małych artystów są też Eweliny Saszenko, bo właśnie z takich festiwali droga prowadzi na wielką estradę”.

Wszystkie zespoły artystyczne zostały nagrodzone, za co w dużej mierze organizatorzy dziękowali wydziałowi konsularnemu Ambasady RP w Wilnie.

W imieniu kierownictwa placówek przedszkolnych Alina Balkuviene podziękowała Apolonii Skakowskiej za wielki trud, łączenie ludzi i zespołów właśnie poprzez organizację takiego rodzaju imprez. „To człowiek z charyzmą, co pomaga pokonać jej wiele trudności, by życie kulturalne na Wileńszczyźnie kwitło” – powiedziała pani Alina.

Krystyna Adamowicz

Na zdjęciu: śpiewają „Chmurki” z przedszkola „Spragtukas” w Wilnie.
Fot.
Jerzy Karpowicz

<<<Wstecz