27 lutego – wybory samorządowe na Litwie

Wygrana naszego kandydata

Na prośbę Akcji Wyborczej Polakow na Litwie wybory samorządowe na Litwie będzie obserwowało 10 polskich parlamentarzystów. Jak stwierdził lider AWPL europoseł Waldemar Tomaszewski, obserwatorzy są potrzebni z powodu stronniczych zachowań niektórych członków Głównej Komisji Wyborczej.

Poinformował też, że z inicjatywy i na zaproszenie europosła Artura Górskiego wybory na Litwie będą obserwowali przedstawiciele Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Do Wilna przybędzie również kilku eurodeputowanych.

Mówiąc o stronniczości niektórych członków GKW Tomaszewski podkreślił, że szczególnie widać to na przykładzie Gintarasa Kalinauskasa, wydelegowanego od partii konserwatystów. Jego wrogie nastawienie wobec AWPL i Wileńszczyzny jest znane i na każdym kroku odczuwalne. Ostatnim tego przykładem była kontrowersyjna sprawa wykreślenia z listy koalicyjnej Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i Aliansu Rosjan „Blok Waldemara Tomaszewskiego” w m. Wilnie kandydata Edmunda Szota. Rzekomo z powodu nieprawidłowości w zadeklarowaniu miejsca zamieszkania kandydata. I znowu za skreśleniem Polaka z listy szczególnie optował Kalinauskas. Nasz kandydat z decyzją GKW się nie zgodził i oprotestował ją w sądzie. We wtorek po południu słudzy litewskiej Temidy przyznali mu rację i Edmund Szot będzie walczył o mandat radnego w stolicy.

Inf. wł.


Oddzielić ziarno od plew

Już tylko ponad tydzień dzieli nas od dnia wyborów samorządowych. Wyborów dla Wileńszczyzny bodajże najważniejszych, bowiem od ich wyników będzie zależała przyszłość tego unikatowego regionu.

Partie, koalicje i rzekomo niezależni kandydaci prześcigają się w składaniu obietnic i zapewniają, że tylko oni – po dojściu do władzy – potrafią zapewnić powszechny dobrobyt, pracę, godziwe zarobki (ponad 6 tys. litów miesięcznie) itd. Słowem wybierzcie nas, a dolce vita (słodkie życie) otrzymacie nazajutrz po wyborach. Niektórzy tak się zagalopowali w tych słownych deklaracjach, że nawet w swych programach wypisują niestworzone rzeczy, jak np. Nowy Związek (socjalliberałowie), który wyborców rejonu wileńskiego kusi obietnicą stworzenia zdrowotnych ścieżek poznawczych w lasach przy Kowalczukach, Szumsku – dalej następuje długa wyliczanka miejscowości rejonu – w tej liczbie i przy Wace Trockiej. Szkopuł jednak polega na tym, że ta miejscowość już od 1996 roku należy do Wilna i jest centrum stołecznego starostwa ponarskiego. Czy to jednak jest dla polityków istotne? Grunt, aby obiecać jak najwięcej, a to, że są to obietnice bez pokrycia, wręcz mijające się ze zdrowym rozsądkiem, nie jest na tyle ważne.

Jedni kuszą słodkim słowem, inni zaś uciekają się do jawnego zastraszania, szantażu i bezczelnych kłamstw. Dyrektorka jednego z zakładów podczas zebrania groziła pracownikom, że jeśli do władzy nie dojdą socjaldemokraci, to pozostaną oni bez pracy. Kłamała bezczelnie, że zakład może wstrzymać pracę, gdyż rzekomo samorząd nie udzielił zezwolenia na jego rozbudowę. Łgała w żywe oczy, gdyż odpowiedzi odmownej udzieliła inna instytucja, a i zakład nie wstrzyma działalności, gdyż pracę utraciłaby ona sama, ale czy to jest aż tak ważne? Grunt to zasiać wśród ludzi niepewność, oczernić władze. To nic, że są Bogu ducha winne, ich wina polega przede wszystkim na tym, że wywodzą się z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Partii, której dotychczas nikomu nie udało się wplątać w jakieś afery, skandale korupcyjne, czy przekręty. Partii, która bodajże jako jedyna partia parlamentarna nie bierze pieniędzy od żadnych struktur biznesowych, która nie w słowach, a czynach zwalcza korupcję w zarodku. Na jej listach nie znajdziesz pracowników jakiejś jednej spółki, czy firmy, która najpierw sypnęła groszem, a potem dyktuje warunki i rwie się do władzy, mając na względzie własne wąskie interesy.

Przypadki takiego właśnie postępowania na Litwie są znane. W wyniku tego nie może pozwolić sobie na kolorowe billboardy, jak Partia Pracy, czy konserwatyści – reklamę w telewizji czy na portalach internetowych, ale liczy na dojrzałość i mądrość swych wyborców, którzy potrafią oddzielić ziarno od plew.

A wracając do sławetnej dyrektorki zakładu, to obłudna „troska” o ludzi wynikała z tego, że na liście partyjnej figuruje nazwisko jej rodzonej siostry. Widocznie nie potrafi zaskarbić szacunku ludzi swą pracą, postawą obywatelską i innymi walorami, a więc do akcji wkroczyła wszechwładna dyrektorka, która próbuje manipulować ludźmi przy pomocy obłudy i kłamstwa. Nie przystoi to kierowniczce. Zapomniała ona widocznie mądre ludowe powiedzonko: „Kłamstwo ma krótkie nogi”.

W tych wyborach samorządowych bierze udział rekordowa liczba kandydatów, ale jak przyznał przewodniczący Głównej Komisji Wyborczej, wielu z nich to ludzie przypadkowi. Jako anegdotkę opowiadają ludzie o aktywnym kandydacie z ramienia Partii „Porządek i Sprawiedliwość”, który w swoisty sposób wyłuszcza swój program wyborczy: „Głosujcie na mnie, bo jestem z Pailge”. Nic dodać, nic ująć.

Zygmunt Żdanowicz

<<<Wstecz