Dom Kultury Polskiej w Wilnie obchodzi 10-lecie działalności

Gdy praca staje się stylem życia

Żadna statystyka nie odzwierciedli w pełni działalności Domu Kultury Polskiej w Wilnie, który stał się prężnym ośrodkiem polskiej kultury, zarówno w środowisku Polaków na Litwie, jak i innych narodowości zamieszkujących Wileńszczyznę. Jak mówi dyrektor Artur Ludkowski, 10 lat dla instytucji jest okresem niedługim. Tym niemniej dekada działalności DKP, dzięki swej roli, zapisała się w pamięci społeczeństwa. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie, że można byłoby obejść się bez tej placówki.

Kontrowersyjne początki

Świadomość, że DKP niejako zrósł się z Wilnem i polskim środowiskiem, stała się motywacją do przedstawienia działalności tej placówki od strony ludzi, którzy ją tworzą. Osoby, które poświęciły jej lata pracy, tworząc instytucję od podstaw, sprawiły, że placówka uzyskała renomę ośrodka, gdzie odbywają się najważniejsze wydarzenia kulturalne. W wielu wypadkach jest również inicjatorem przedsięwzięć na skalę międzynarodową, występując często w roli łącznika kultur różnych narodowości.

Idea powstania DKP zrodziła się w połowie lat 90., kiedy w łeb wzięły starania miejscowych Polaków o zwrot któregoś z obiektów, wybudowanych ze składek społecznych rodaków przed wojną. Parcelę pod budowę władze miasta przeznaczyły w niezbyt atrakcyjnym miejscu – dzielnicy handlowo-przemysłowej, wzbudzając kontrowersje u wielu osób. Mimo wszystko 18 lutego 2001 r. dar Macierzy dla rodaków na Litwie przekazano do użytku.

Zarząd – okiem Opatrzności

Funkcję pośredniego kierowania placówką przejął Zarząd Fundacji Dobroczynności i Pomocy „Dom Kultury Polskiej w Wilnie”, w dzisiejszym składzie: prezes Krzysztof Łachmański, Marek Różycki – reprezentujący Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, a także prezes „Polskiej Macierzy Szkolnej” – Józef Kwiatkowski, prezes ZPL – Michał Mackiewicz i prezeska Wileńskiego Oddziału Miejskiego ZPL – Alicja Pietrowicz. Podstawową funkcją Zarządu jest sprawowanie kontroli nad DKP. Tym niemniej, jak podkreśla Józef Kwiatkowski, Zarząd pomaga w kierowaniu instytucją.

„Cieszymy się, że DKP jest samowystarczalny – mówi pan Józef. – Nie potwierdziły się obawy, że będzie instytucją zamkniętą. Nie tylko pełni rolę integrowania Polaków na Litwie, ale też promuje polską kulturę wśród Litwinów, Rosjan i innych narodowości”. Jako prezes „Polskiej Macierzy Szkolnej” widzi też wiele pozytywów dla szkół polskich, które mogą tutaj organizować różne imprezy, jubileusze, konkursy, przeglądy działalności artystycznej.

Z kolei prezes Zarządu Krzysztof Łachmański, w wypowiedzi dla „Tygodnika”, podkreślił, że ceni nienaganną współpracę zarówno z dyrekcją, jak też z każdym pracownikiem DKP. „Z uznaniem obserwuję trud i zaangażowanie każdego pracownika – mówił prezes Zarządu. – Często nie szczędząc własnego czasu, z poświęceniem angażują się w inicjatywy podejmowane przez Dom Kultury Polskiej”.

Zarząd spotyka się sześć razy do roku, głównie w celu koordynacji działalności różnych sfer DKP. Prezes podkreślił też, że Zarząd, wspólnie z dyrekcją, stara się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom polskiej społeczności na Litwie. „W ubiegłym roku po raz pierwszy zorganizowane zostały Dni Kultury Polskiej w Wilnie. Chcemy, aby była to impreza cykliczna. Wprowadzone zostały nowe propozycje programowe na 2011 r. Jeżeli uzyskają akceptację Senatu RP, to uatrakcyjnią program działalności DKP w Wilnie. Kilka propozycji programowych skierowanych jest do młodzieży, która stanowi niezwykle ważną i wymagającą grupę”.

Dyrekcja – kołem napędowym

Artur Ludkowski, dyrektor placówki oraz Krystyna Zimińska, wicedyrektor z uśmiechem na twarzy wracają we wspomnieniach do pierwszych dni spędzonych w pracy. Właśnie te pierwsze lata, gdy pracy poświęcali się bez reszty, przesądziły o tym, że obecnie DKP twardo stoi na nogach. Największą zaś zasługą jest osiągnięcie stabilności finansowej.

„Początki były trudne. Gdy zaczęliśmy pracować, wybudowany przez państwo polskie obiekt nie był zagospodarowany. Scena bez kurtyny, brak oświetlenia i nagłośnienia, hotel – to tylko gołe ściany, nie działała restauracja. Powoli, krok po kroku, dorobiliśmy się wszystkiego – wspomina Artur Ludkowski. – Ta dekada pokazuje, że instytucja wiele zdziałała, skoro zaistniała w świadomości mieszkańców. Teraz dyskusje przełożyły się na inne tory – głównie działalności – nikt nie kwestionuje potrzeby DKP w Wilnie, kwestie utrzymania też odeszły na dalszy plan”.

Struktura dochodów DKP wywodzi się z działalności hotelarskiej, gastronomicznej (restauracja) oraz z organizacji konferencji i wynajmu sal. W murach Domu siedzibę znalazło około 30 polskich organizacji społecznych z największymi – Związkiem Polaków na Litwie i „Polską Macierzą Szkolną” – na czele. Swoje pomieszczenie ma Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, od niedawna mieści się także biuro poselskie europarlamentarzysty Waldemara Tomaszewskiego.

„Ludzie chętnie przychodzą na imprezy, które tutaj się odbywają. Powoli przełamuje się też litewska większość – opowiada Ludkowski, ciesząc się, że pesymistyczne prognozy sprzed 10 lat, iż DKP będzie polskim gettem, nie sprawdziły się. – Udział w różnych przedsięwzięciach brali przedstawiciele niemal wszystkich narodowości zamieszkujących Wileńszczyznę: Rosjanie, Tatarzy, Ormianie, Ukraińcy, Karaimi, Azerowie.

Żyć Domem Polskim

Pani Krystyna wspomina, że na początku działalności placówki nikt nie dzielił obowiązków na swoje i cudze. Wspólnie przenosili meble, sadzili kwiaty, urządzali wnętrza. Pierwsze zyski zaczął przynosić hotel. W latach 2007-2008, kiedy Artur Ludkowski sprawował urząd wicemera stolicy, funkcję dyrektora przejęła pani Krystyna. To podczas jej kierownictwa w DKP „reanimowano” restaurację „Pan Tadeusz”, która wcześniej nie miała szczęścia do najemcy. Dzisiaj przynosi zysk, oferuje klientom nie tylko smaczne polskie dania, odbywają się tu także wieczorki i spotkania. Dyrektorowanie pani Krystyny – to też remonty, o które domagał się 7-letni, intensywnie eksploatowany budynek. Jak każdy dom, Dom Kultury Polskiej, potrzebował kobiecej ręki, by stać się bardziej ciepłym i przytulnym. Istotne też były drobnostki – kotary na scenie, krzesła, czy też zazielenienie terenu. Obecnie pani Krystyna odpowiada za personel i restaurację. Współpracownicy zgodnie twierdzą, że jest tą osobą, która każdemu pośpieszy z pomocą, doradzi. Jest też tą osobą, która Domem Polskim żyje.

Meritum działalności

Użytkownikami Domu mieli być przede wszystkim wilnianie. W drodze konkursu, w roku 2001, wytypowano Beatę Czaplińską, która została wicedyrektorem ds. organizacji przedsięwzięć kulturalnych. Pierwsza musiała się zmierzyć z wyzwaniem ściągnięcia tłumów na imprezy, które uprzednio należało zorganizować. Pracy tej poświęciła sześć lat i dopiero obowiązki rodzinne zmusiły ją do rezygnacji z pracy.

„Już po konkursie, ówczesny prezes Zarządu podkreślił, że rzucają nas na głębokie wody i powinniśmy wypłynąć sami” – opowiada Beata, tłumacząc, że to bardziej brak doświadczenia sprawił, iż byli odważni w porywaniu się na tak trudne zadanie. – Na początku stawialiśmy na imprezy rozrywkowe, ale z czasem pojawiły się bardziej ambitne plany, m.in. pisanie projektów, dzięki którym udawało się zdobywać pieniądze”.

Ponieważ w nazwie instytucji figuruje Fundacja Dobroczynności i Pomocy należało także zatroszczyć się o tę sferę działalności. Tak zrodziła się akcja charytatywna „Gwiazdka dla sierot”, każdego roku ciesząca się dużą popularnością.

„Działalność kulturalna jest przemyślana, rozplanowana z rocznym wyprzedzeniem, zdarza się jednak, że trzeba coś zorganizować bardzo szybko, dlatego długie siedzenie w pracy, do późnych godzin nocnych nikogo nie dziwi. Całe szczęście, że pracownicy stanowią zgrany zespół, wspólnie się naradzamy, pomagamy sobie i możemy na siebie liczyć. A to jest bardzo ważne w sytuacji, kiedy spędza się tu więcej czasu niż we własnym domu” – opowiada Monika Urbanowicz, która w roku 2005 podjęła się pracy w dziale kultury. Jednym z jej pomysłów jest, m.in. – kontynuowany po dzień dzisiejszy – współpraca z Białostockim Oddziałem IPN, który przybliża wilnianom historię poprzez „Kino pamięci”, wystawy oraz wykłady tematyczne. „Najwspanialsze w tej pracy są spotkania z ludźmi. Począwszy od współpracy z polskimi organizacjami społecznymi: teatrami, zespołami artystycznymi, a skończywszy na wykonawcach, gwiazdach” – z satysfakcją opowiada Monika, obecnie przebywająca na urlopie wychowawczym.

Poza mury

W dobie obecnej koordynatorem projektów kulturalnych jest Bożena Mieżonis. Przedsięwzięcia kulturalne składają się z kilku bloków: muzyka, sztuki wizualne, kino, teatr, a także inicjatywy terenowe, takie jak spływy kajakowe czy plenery. Daty urodzin czy śmierci wielkich Polaków, okrągłe jubileusze zobowiązują do organizowania okolicznościowych imprez. Inne rodzą się samoistnie, inspiracją jest też życie kulturalne Wilna. Bożena cieszy się, że od pewnego czasu dotarcie z informacją do wilnian stało się możliwe przez facebook. Jej zasługą jest też nowa strona internetowa DKP. „Wszystko to daje większe możliwości dotarcia do klienta-widza” – tłumaczy Mieżonis.

Nie da się zliczyć i wymienić imprez kulturalnych DKP, na które składają się wystawy (m.in. do tych przedsięwzięć dostosowany został hol), projekcje filmów, teatry, koncerty, akcje charytatywne. Do wyjątkowo udanych Bożena Mieżonis zalicza te, które pozwalają na wyjście poza mury budynku. Do takich należą plenery malarsko-fotograficzne. W tym roku planowany jest spływ kajakowy po Niewiaży, okolicach kraju dzieciństwa Czesława Miłosza. Popularnością cieszy się także Klub Kina Polskiego, prezentujący filmy polskie. Wystawa Fotografii Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu i Sztuk Pięknych Wilna zaowocowała dalszą współpracą obu uczelni, które organizują projekty i przedsięwzięcia na skalę obu krajów. Udane były przedsięwzięcia, zorganizowane po raz pierwszy: przeglądy dziecięcych oraz młodzieżowych zespołów tanecznych, wokalnych, taneczno-wokalnych, folklorystycznych, Festiwal Starego Rzemiosła, wystawa zorganizowana przez Związek Polskich Artystów i Plastyków Okręgu Olsztyńskiego oraz Warmińsko-Mazurskiego, ukazująca przekrój różnych form i stylów polskiej sztuki współczesnej, czy zorganizowane na wielką skalę „Dni Kultury Polskiej w Wilnie”. W wielu imprezach kulturalnych DKP występuje jako partner, czego przykładem był I Światowy Zjazd Wilniuków.

Zdobywanie finansów

Gdyby uprościć, można byłoby powiedzieć, że dział komercyjny zabiega o zdobycie finansów na utrzymanie DKP. Owszem, ale nie tylko. Głównym zadaniem kierownika – Władysława Wojnicza, Ireny Łukaszewicz, jego zastępcy oraz menadżera – Renaty Naumowicz jest praca z zamówieniami: organizowanie konferencji, prowadzenie hotelu, zakwaterowanie, wynajem sal.

„Teraz mamy luksus – więcej osób do pracy: Irena zajmuje się rezerwacjami pojedynczymi, kwestiami związanymi z umowami. Renata prowadzi blok konferencyjny, czyli wynajem sal” – opowiada Władysław Wojnicz, wspominając, że gdy rozpoczynał pracę 9 lat temu, to hotel, który miał być głównym źródłem dochodu świecił pustkami. Irenę i Renatę cieszy natomiast, iż w pracy nie ma monotonii. „Przychodząc do pracy, nie można w stu procentach być pewnym, że wszystko ułoży się zgodnie z planami i często należy działać spontanicznie, załatwiać coś od ręki” – opowiada Irena. Z kolei Renata trafiła do DKP po latach pobytu w Macierzy i szukała pracy w polskim środowisku Wilna. „Moim głównym obowiązkiem jest wynajem sal dla organizacji na ich imprezy, przedsięwzięcia, czasem – komercyjne. Praca ta umożliwia mi stały kontakt z różnymi ludźmi, co daje dodatkową satysfakcję” – mówi Renata.

Praca działu komercyjnego – to różni ludzie, różne zapotrzebowania, pomysły, które trzeba zrealizować. Dużą satysfakcję przynoszą udane projekty komercyjne, dające dobre zyski. Dla grup turystycznych organizowane też są biesiady wileńskie – programy kulturalne pod kątem folkloru, czy też specjałów kuchni litewskiej.

„Nie ma narzekań, że ktoś wydaje, a ktoś zarabia – tłumaczy Władysław Wojnicz. – Mimo że każdy z nas ma swoją specjalizację, wiele rzeczy się zazębia, przeplata. Powiedzieć jednoznacznie, że ten projekt, czy ta impreza jest 100-procentowo wykonana przez tę a inną osobę, nie można. W Domu Kultury Polskiej jest praca zespołowa i dopóki tak jest, wszystko będzie grało. Dlatego póki DKP ma szansę na pracę zespołową ludzi, tworzących kolektyw pracy, wspierających się nawzajem i uzupełniających się swoimi wartościami, to będzie działało na najlepszych obrotach”.

„Chciałem tu pracować”

3-gwiazdkowy hotel klasy ekonomicznej pełni podwójną rolę. Z jednej strony wykorzystywany jako środek „zarabiający” na DKP, z innej wykorzystywany jest do działalności programowej placówki.

Teresa Winiarska, administrator hotelu i recepcjonistka, od 10 lat pracująca w DKP, mówi, że obecny stan rzeczy trudno porównać z tym, co było na początku. „Weszliśmy do pustego budynku, sami go sprzątaliśmy, przygotowaliśmy do pracy, a pierwsze meble dostarczyliśmy z domu” – opowiada pani Teresa, dodając, że już w ciągu pierwszego roku ruszyła działalność hotelarska. Podobne wspomnienia nasuwają się Irenie Mieczkowskiej, która od początku odpowiada za porządek w DKP. „Pracę swoją lubię, a to dla mnie jest najważniejsze. Wszyscy pracownicy zawsze są życzliwi, a pani Krystyna i pan Artur nigdy nie odmówią pomocy” – opowiada dodając, że pierwsze narzędzia pracy, szczotkę i wiadro, też przyniosła z domu.

„Złotymi rączkami” w DKP, niezastąpieni w różnych pracach stolarskich, są Maciej Dwilewicz i Grzegorz Jakowicz. „Zawsze marzyłem o pracy w polskim środowisku – opowiada o swoim związku z DKP Grzegorz. – Przyszedłem do ówczesnej restauracji „Polonez” na praktykę i zostałem, najpierw w restauracji, a potem w Domu Polskim”. Wspomina, że kiedy obserwował działalność pracowników DKP, zazdrościł im zgrania, wspólnego działania i po cichu marzył, by dołączyć do ich grona. Teraz cieszy się, że Dom Polski stał się częścią jego życia, że może przyjść komuś z pomocą, że tutaj znalazł możliwość grania w Polskim Studiu Teatralnym.

Nie siedzimy z założonymi rękami

Dzisiaj 35 pokoi hotelowych (jedno, -dwu -trzy lub czteroosobowych) może przyjąć około 100 osób. Początkowo zajmujący dwa piętra, po kilku latach hotel został rozbudowany o poddasze. Daniel Jezulewicz, były administrator budynku DKP, ocenia, że rozbudowa hotelu była jedną z największych inwestycji. „Wiele osób nie wierzyło, że uda się nam zrealizować ten pomysł. Udaną inwestycją było również stworzenie, dla potrzeb hotelu, centrum rekreacyjnego” – mówi pan Daniel dodając, że zgrany kolektyw pracowników był wielkim motorem napędowym w pracy. Obecny administrator Wojciech Bartosewicz, opowiada, że jednym z najciekawszym momentów w rozpoczęciu pracy było poznanie wszystkich kątów tak dużego budynku. „Najważniejsze dla mnie – to spostrzegawczość, by od razu dostrzec, co i gdzie wymaga naprawy” – mówi, dodając, że polubił swoją pracę.

Podobnie 8 lat pracy w DKP wspomina pierwsza administrator hotelu Alicja Korwiel. Dziś będąca na rencie opowiada, że pamięcią stale wraca do lat, które minęły w DKP. Cieszy się, że byli współpracownicy o niej pamiętają. Pewnym etapem życia jest praca na recepcji dla Romana Rotkiewicza, który tutaj doczekał się emerytury. „Trafiłem do Domu Polskiego, szukając pomieszczenia dla zespołu „Wilia” – powraca do wspomnień sprzed lat pan Roman. Skoro zaś mowa o „Wilii”, to należy zaznaczyć, że wiliowcy, podobnie, jak i artyści Teatru Polskiego, w DKP mają pomieszczenia na stroje.

Zapewne każdy z pracowników DKP mógłby godzinami porównywać pracę sprzed lat i teraz. Wiele mają pięknych wspomnień, natomiast tzw. „złe dni” z biegiem lat skasowały się w pamięci. Każdy z rozmówców ceni to, że mogą liczyć na siebie nawzajem. Organizując życie kulturalne dla wilnian oraz turystów z innych miast i państw, starają się, na miarę swoich możliwości, służyć kompetencjami, pomocą, zdolnościami. „Na początku naszej pracy myśleliśmy, że gdy cokolwiek wykonamy, to odpoczniemy sobie… Szybko zrozumieliśmy, że byliśmy w błędzie: po wykonaniu jednego, dochodziło coś innego, jeśli nie przedsięwzięcie kulturalne, to remonty, rozbudowa i tak w kółko. Zawsze jest i będzie coś do zrobienia, co nie pozwoli nam popaść w rutynę – i to jest ważne” – podsumowuje dyrektor DKP.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: Dom Kultury Polskiej w Wilnie - 6 tys. m2; uroczysty moment przecięcia wstęgi - dokonali tego marszałek Senatu RP Alicja Grześkowiak i prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” śp. Andrzej Stelmachwoski 18 lutego 2001 r.; cotygodniowe zebrania u dyrektora służą omówieniu planów i przedsięwzięć.
Fot.
archiwum DKP i autorka

<<<Wstecz