XXIX międzynarodowy przegląd „Herody 2011” w Węgorzewie

„Jeszcze tam wrócimy…”

„Kto śpiewa, podwójnie się modli”, to znane powiedzenie obrali sobie za swoiste motto czynienia tego, co lubią, członkowie chóru z parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Mejszagole. Maksymę udaje się wcielać w życie nie tylko podczas Mszy św. w rodzimym kościele, ale również podczas gościnnych wyjazdów, ostatnio coraz liczniejszych.

W końcu stycznia, chór parafialny z Mejszagoły, miał okazję śpiewać na XXIX międzynarodowym przeglądzie widowisk kolędniczych „Herody 2011” w Węgorzewie, dokąd się udał na zaproszenie dyrektor Muzeum Kultury Ludowej pani Justyny Żołnierowicz-Jewuły. W jury zasiadało szacowne grono, złożone z etnologów i teatrologa, które oceniało nie tylko prezentację i wykonanie, ale również realizację celu imprezy, czyli kultywowanie i dokumentację autentycznych tradycji kolędniczych związanych z okresem Świąt Bożego Narodzenia, Nowego Roku, Trzech Króli i Zapustów.

Dzięki, trwającej od kilku lat, owocnej współpracy pomiędzy niemenczyńskim Muzeum Etnograficznym Wileńszczyzny a węgorzewskim Muzeum Kultury Ludowej, chór z Mejszagoły mógł zaprezentować na mazurskiej ziemi bogactwo naszych, wileńskich tradycji, zachowanych w pięknych pieśniach bożonarodzeniowych. Spotkaliśmy się z niezwykle ciepłym, wręcz rodzinnym przyjęciem. Pomiędzy zespołami zawiązała się nić porozumienia i wzajemnego wsparcia - dodawaliśmy sobie nawzajem otuchy, cieszyliśmy się z wszystkich sukcesów. Sporo emocji przysporzyła nam wystawa w Muzeum Centrum Kultury w Węgorzewie, wyeksponowane wnętrza chat mazurskich. Okazało się, że sporo z tego, co dziś uznaje się ze eksponaty muzealne, możemy znaleźć jeszcze u siebie. Z uśmiechem reagowaliśmy na okrzyki: „O, taką kapę ma moja babcia! Takie grabie leżą na moim strychu”. Pani Krystyna Jarosz, pracowniczka muzeum, z wielkim znawstwem wprowadzała nas w tajniki terminologii budowlanej. Nie wszystkim jednak udało się zapamiętać różnice pomiędzy poddaszem wnękowym a bocznym...

Dwudniowy wyjazd minął niezwykle szybko, pozostały wspomnienia i nadzieja, że jeszcze kiedyś tam wrócimy. Słowa podziękowania należą się administracji samorządu rejonu wileńskiego, a także niestrudzonemu, kipiącemu energią i nowymi pomysłami Algimantowi Baniewiczowi, dyrektorowi Muzeum Etnograficznemu Wileńszczyzny, organizatorowi 2-dniowego wypadu na Mazury (szkoda, że nie latem)...

Wioletta Leonowicz

<<<Wstecz