Zimowe atrakcje sportowe w stolicy

Masowe zjazdy i kąpiele

W sobotę na Górze Bouffałowej w Wilnie miało się odbyć masowe zjeżdżanie z górki na ślizgaczach. Niestety, z powodu złej pogody stawiło się jedynie kilkadziesiąt uczestników.

Organizatorzy zimowej imprezy zamierzali nawet zarejestrować nietypowy rekord – największą liczbę osób zjeżdżających z górki na ślizgaczach. Niestety, wietrzna i deszczowa pogoda wystraszyła miłośników zimowych atrakcji, którzy tego dnia woleli raczej pozostać w domu.

Na Górze Bouffałowej zebrało się jedynie kilkadziesiąt uczestników, chociaż wcześniej na społecznej stronie internetowej chęć udziału w masowym zjeżdżaniu z górki wyraziło ponad 400 osób.

Na starcie stawiło się tylko 28 osób, prawdziwych pasjonatów sportów zimowych, którzy nie bali się ani deszczu, ani wiatru, ani mokrego śniegu, ani przemoczenia ubrania. Niektórzy przybyli ze swymi sankami. Kilku chłopaków wciągnęło na górkę nawet nadmuchiwaną gumową łódkę, do której wsiedli i wesoło pokrzykując – zjechali, wprawiając zebranych w dobry nastrój.

Ci, którzy nie mieli swego sprzętu do zjeżdżania, w ślizgacze zostali zaopatrzeni przez organizatorów. Aby uczestnicy zjeżdżania nie zmokli w deszczu, organizatorzy zadbali o płaszcze, które wręczyli wszystkim uczestnikom. Na Górze Bouffałowej dyżur pełniła też karetka pogotowia, aby w razie potrzeby, pomóc poszkodowanym imprezowiczom. Na szczęście obeszło się bez urazów. Jedyną niewygodą był topniejący mokry śnieg. „Oj, jak mokro!” – krzyczeli zjeżdżający uczestnicy imprezy, ale mimo tej „niewygody” pełni radości i pozytywnych emocji. Organizatorzy zorganizowali też konkurs na najszybszy zjazd z górki, w którym wzięło udział kilka zgrupowanych drużyn. Zwycięzcy otrzymali skromne prezenty: podkoszulki, warcaby i ręczniki. Obdarowani zostali też najbardziej oryginalni „zjeżdżacze”.

Tymczasem na Zameczku w jeziorze Saloty – tego dnia – kąpały się morsy. W sobotę odbyło się tutaj już po raz 9 święto zdrowia i hartowania „Wileńskie Morsy-2011”. Imprezę zorganizowały kluby zdrowego trybu życia: „Gilužis” i „Optimalietis”. Do lodowatej wody w przerębli wskoczyło aż kilkadziesiąt morsów, co było nie lada atrakcją również dla gapiowiczów.

Iwona Klimaszewska

Na zdjęciu: na saneczkach z Góry Bouffałowej…
Fot.
autorka

<<<Wstecz