Dieło w szlapie, gospodin Ławrow...

Przed tygodniem Ažubalisowi udało się zaliczyć swą pierwszą (jeżeli się nie mylę) wizytę w Moskwie. Wystąpił tam wobec swego odpowiednika ministra Siergieja Ławrowa w roli pełniącego przewodnictwo w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Przewodnicząc OBWE Litwa chce zintensyfikować proces rozładowywania konfliktów ciągnących się jeszcze z okresu rozpadu Związku Radzieckiego. Było więc o czym rozmawiać, zwłaszcza że Ławrow poprosił Ažubalisa o zajęcie się problemami rosyjskiej mniejszości na Łotwie i w Estonii, gdzie – według ostatnich badań – Rosjanie czują się o wiele bardziej dyskryminowani niż na Litwie.

Litewskie media jednak najbardziej interesowała inna kwestia. Po powrocie ministra do Wilna, pierwszym pytaniem żurnalistów było, czy Ažubalis poruszył problem wypłaty odszkodowania za okupację, które to zagadnienie – jak wiadomo – jest konikiem litewskich konserwatystów w relacjach z Rosją.

Ažubalis na pytanko odpowiadał mętnie. Wyjaśniał dziennikarzom, że sprawa odszkodowania stale jest na porządku dziennym litewskiej dyplomacji w stosunkach z Moskwą. Sęk jednak w tym, że nie ma dokładnych obliczeń, ubolewał minister, dając, jakby do zrozumienia, że nie wiedział, ile żądać od Moskali.

Na nieszczęście Ažubalisa nie żyjemy już w epoce kamienia łupanego, tylko w okresie mediów elektronicznych, dlatego każdą wypowiedź polityków stosunkowo łatwo jest skonfrontować z prawdą. Otóż, media elektroniczne odnotowały, że kowboj litewskiej dyplomacji dostał w Moskwie gęsiej skórki. Na tamtejszej konferencji prasowej bowiem odpowiadając na pytanie o odszkodowanie powiedział z grubsza coś takiego: „śmieszne byłoby powracać do tematu, skoro inna strona go nie akceptuje, a na dodatek nie ma nawet obliczeń wysokości odszkodowania”. Słowem, Ažubalis kowbojem to jest w Wilnie, w Moskwie robi miechy w dudy.

Złośliwość dziennikarzy jednak na tym się nie skończyła. Puścili w litewskiej TV archiwalne nagranie z roku 2007, w którym nie kto inny tylko Ažubalis grzmiał z trybuny litewskiego Sejmu, że obliczenia wysokości odszkodowania są poczynione. Trudziła się nad tym speckomisja powołana przez konserwatywny rząd. Hmmm... Co zrobiłby minister rządu na zachód od Litwy, gdyby go przyłapano na podwójnym kłamstwie i to wypowiedzianym w jednym zdaniu, wiem. Co zrobi Ažubalis? Też wiem. Zajmie się problemami rosyjskiej mniejszości w Estonii i na Łotwie. Domyślam się nawet jak.

Przecież koledzy partyjni litewskiego szefa dyplomacji są akurat na etapie intensywnego forsowania wdrożenia opresyjnego łotewskiego modelu integracji mniejszości narodowych również na Litwie. Rosjanie na Litwie więc niedługo poczują się dokładnie tak samo dyskryminowani jak sootieczestwienniki w innych republikach bałtyckich. Ažubalis zatem będzie mógł z czystym sumieniem odraportować Ławrowowi, że sprawę załatwił. Już nie ma żadnych dysproporcji – Rosjanie w całej pribałtikie czują się dyskryminowani po równo.

Dieło w szlapie, gospodin Ławrow...

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz