Dożynki w Rudnikach

Wśród swoich

Jedna z najstarszych i najbardziej znanych wsi rejonu solecznickiego w ubiegłą niedzielę świętowała dożynki. Impreza organizowana przez rudnickie sołectwo stała się dla rudniczan okazją nie tylko do zademonstrowania swoich umiejętności kucharskich, artystycznych, ale też kolejną okazją pokazania swojej wspólności oraz patriotyzmu lokalnego. Rudniczanie po prostu zaskoczyli gości święta swoją gościnnością oraz dobrą zabawą.

– Długo zastanawialiśmy się nad tym, jakie wybrać święto dla naszej wsi. Tak się złożyło, że wiele z nich już zostało zarezerwowane przez inne miejscowości naszego rejonu. Soleczniki mają rejonowe Dożynki, Jaszuny – święto Jana, Turgiele – Zielną. W końcu postanowiliśmy zrobić nasze, puszczańskie dożynki – powiedziała otwierając wiejskie święto Maria Jermak, sołtys Rudnik, kierownik miejscowej sali imprez.

Tego dnia Rudniki przyszykowały cztery zagrody dożynkowe, nazwy części z nich, jak Pałac Królewski czy Podwórko Myśliwskie, przypominały o wielkiej i chlubnej historii wsi.

Powszechnie wiadomo, że Rudniki – to dawna wieś królewska założona najprawdopodobniej przez Kazimierza Jagiellończyka, a rozbudowana w czasach Zygmunta Starego. Właśnie ostatni ufundował w niej kościół i wzniósł kilka pałacyków myśliwskich. Dziś po pałacykach myśliwskich w Rudnikach nie ma i śladu. W czasach międzywojennych lubili do Puszczy Rudnickiej przyjeżdżać na polowanie polscy prezydenci, przedstawiciele elity politycznej, kulturalnej i wojskowej II Rzeczypospolitej. O tym, jak udane były te polowania, można było przekonać się oglądając zdjęcia w Podwórku myśliwskim – upolowane dziki i sarny, wilki i zające itd. Jak się okazało, rudniczanie dobrze pamiętają sławę myśliwską Puszczy Rudnickiej, bowiem rodzice i dziadkowie części z nich służyli przed wojną w dworku myśliwskim i polowali razem z prezydentem Ignacym Mościckim. Wnukowie i synowie też nie stracili zamiłowania do polowania, czego dowodem służyła nie tylko różnego rodzaju wypchana zwierzyna i skóry, ale i dania z dziczyzny.

– Mamy tu kiełbasy z dziczyzny, pieczone mięso dzika oraz potrawy z mięsa sarny. Wszystko upolowane przez naszych mężów. Jedzenie jest i zdrowe, i smaczne. Mamy nadzieję, że będzie smakowało naszym gościom – powiedziała Wanda Milewskaja, jedna z gospodyń Podwórka Myśliwskiego.

Zagroda Pałac Królewski nawiązywała do dawnych tradycji królewskich wsi, która w swojej historii gościła niejednego władcę korony polskiej. Lubili królowie polscy Rudniki i jej puszcze. Dzisiejsi rudniczanie lubią puszczę nie mniej niż dawni władcy polscy i mówią o niej z osobliwym respektem i zamiłowaniem. Na pytanie, czy w tym roku w puszczy nie zabrakło grzybów jednogłośnie odpowiadają: „Nie. Grzybów jest co niemiara”. Potwierdzeniem tego była wielka liczba dań z grzybami na każdym stole zagrodowym. Zresztą, cała sceneria święta była wykonana w ten sposób, że każda z zagród była otoczona jodłami, pod którymi z mchu wyrastały grzyby. Do koloru, do wyboru.

– Jesteśmy najmłodszą dzielnicą wsi i mieszkają u nas przeważnie młode rodziny. Bardzo lubimy wspólnie spędzać czas, dlatego dzisiejsze święto stało się dla nas kolejną okazją do wspólnego wypoczynku – mówili gospodarze zagrody Leśna Pohulanka, którzy dla uczestników święta nie tylko przyszykowali bogaty stół, ale i dostarczyli łaźnię na kołach. Na pierwszy rzut oka zwykły minibus, a w rzeczywistości prawdziwa łaźnia.

Nazwa zagrody Wilcza Łapa, jak okazało się, jest związana z geografią. Tak rudniczanie nazywają jedną z dalekich dzielnic wsi. Charakter i gościnność gospodarzy natomiast nie mają nic wspólnego z nazwą groźnego zwierza, o czym mogli przekonać się także goście honorowi imprezy dożynkowej – mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz, dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesław Daszkiewicz, ks. proboszcz parafii rudnickiej Rimantas Maskoliunas, radny samorządu rejonu solecznickiego Jerzy Borkowski, starosta gminy jaszuńskiej Zofia Griaznowa oraz gminy białowackiej – Genadij Baranowicz.

– Bardzo cieszę się, że w tym dniu mogę gościć w Rudnikach, których mieszkańcy tak wiernie zachowują tradycje swoich przodków, tradycje ukształtowane na wierze i polskości. Tradycje w królewskich Rudnikach są szczególne. Ludzie zawsze tutaj byli wierni ziemi i Bogu. Jak nigdzie są oni tutaj złączeni przez wspólnotę. Kłaniam się mieszkańcom wsi, na których wszystko się trzyma. Ze swojej strony obiecuję, że na was będzie zwrócono więcej uwagi. Życzę, by wspólnota rudnicka była mocna wiarą i nadzieją – powiedział Zdzisław Palewicz składając w końcu swojej wypowiedzi obietnice ze strony samorządu udzielenia pomocy finansowej kościołowi rudnickiemu na remont z okazji 500-lecie parafii oraz wybudowania w następnym roku dwóch dróg.

Wiejskie święto upiększył koncert w wykonaniu zarówno zaproszonych zespołów z Ejszyszek i Bezdan, jak też miejscowej młodzieży. Gospodarze każdej z zagród zostali odznaczeni przez starościnę Zofię Griaznową okolicznościowymi dyplomami. Rudnickie dożynki zakończyła wspólna zabawa, która porwała w wir tańca niemal wszystkich uczestników święta.

Rudnickie dożynki sponsorowali: samorząd rejonu solecznickiego, Wspólnota rudnicka, radny J. Borkowski oraz, co najważniejsze, sami rudniczanie.

Andrzej Kołosowski

Na zdjęciu: czym stół bogaty...
Fot.
autor

<<<Wstecz