Tam, gdzie nadzieja wciąż się odradza
Jakże często diagnoza choroby nowotworowej jest przez pacjenta odbierana jako wyrok. Nie każdy potrafi po zdiagnozowaniu raka pozbierać się, stanąć do walki z chorobą. Wielką ulgą dla cierpiących jest pomoc duchowa, jaką w zależności od wyznawanej religii czerpią we wspólnotach modlitewnych.
Litwa jest krajem chrześcijańskim, dlatego też w największych szpitalach i klinikach uniwersyteckich znajdują się kaplice, gdzie organizuje się duszpasterstwo chorych, udzielając cierpiącym i ich bliskim wsparcia duchowego.
Przed tygodniem, 16 marca, w kaplicy Matki Bożej Miłosierdzia w szpitalu Instytutu Onkologii Uniwersytetu Wileńskiego w Santaryszkach odbyło się nabożeństwo z okazji przekazania szpitalowi ikony Maryi Wsiecarycy, która jest szczególną patronką chorych na raka. Ikonę przekazali bracia ze wspólnoty „Pełnego domu” z Panaros (miejscowość nieopodal Merkine w rejonie orańskim), założonej przez ks. Valerijusa Rudzinskasa.
Kapelan szpitala onkologicznego, ks. Sigitas Grigas, gdy się dowiedział, że bracia „Pełnego domu” posiadają ikonę, poprosił przełożonego o przekazanie obraza szpitalowi. „Wiem, że obraz ten jest „omodlony” przez wielu wiernych, słyszałem też o wielu cudach, doświadczonych przez modlących się za wstawiennictwem Wsiecarycy, dlatego też poprosiłem księdza Valerijusa o przekazanie go do naszej kaplicy, gdzie jest, moim zdaniem, jego miejsce” – powiedział podczas uroczystości przekazania daru kapelan.
Uroczystość zgromadziła wiernych, którzy na co dzień doświadczają cierpienia bądź uczestniczą w cierpieniu innych. Przybyli do kaplicy lekarze, pielęgniarki, pacjenci oraz ich krewni zanosili do Boga modlitwy za chorych.
W szpitalu onkologicznym posługę pełnią również kapłani prawosławni, dlatego też w uroczystości udział wzięli również przedstawiciele Cerkwi. Ikonę powitano w progu kliniki, i, okadzając, wniesiono ją do kaplicy. Tam zaś odbyło się ekumeniczne nabożeństwo: chóry katolicki i prawosławny odśpiewały akatyst, wykonując na przemian poszczególne ikosy. Akatyst to starochrześcijański hymn ku czci Najświętszej Maryi Panny. Jego powstanie datuje się na VI-VII wiek. Ponadgodzinne nabożeństwo zawierało także czytanie ewangelii i homilię, wygłoszoną przez kapelana ks. Sigitasa, który zapewnił, że obraz znajdzie się w takim miejscu, by każdy mógł bez przeszkód do niego podejść i, dotykając go, pomodlić się. Na zakończenie podpisano akt przekazania ikony, zaś kapłani obu wyznań chrześcijańskich udzielili błogosławieństwa wiernym.
Druga część nabożeństwa odbyła się w kaplicy Bożego Miłosierdzia Kliniki Santaryskiej. Tam to z ikoną na czele wierni udali się z procesją, śpiewając Litanię Loretańską. W kaplicy kliniki odbyła się Msza św., podczas której kapłani szczególną modlitwą otoczyli chorych i cierpiących, ich rodziny oraz personel medyczny. Podczas Eucharystii był udzielany sakrament namaszczenia chorych. Każdy cierpiący bowiem u Chrystusowego Krzyża znajduje pokrzepienie i ukojenie w bólu.
Ksiądz Sigitas, od czterech lat pracujący wśród chorych na raka, twierdzi, że od nich można się uczyć życia. Szpital onkologiczny, zdawać by się mogło, to miejsce beznadziei, a jest, jak wynika ze słów kapelana, wprost przeciwnie – tam umarła nadzieja odradza się wciąż na nowo. Odradza się u chorych, którzy w szpitalnych salach wciąż walczą, odradza się u ich krewnych, którzy przybywają do kaplicy na modlitwy, odradza się u lekarzy, którzy przed operacją przychodzą do kaplicy z pacjentami, by się wspólnie pomodlić. „Człowiek świadomy swojej śmiertelnej choroby zaczyna szanować życie. Doświadczenie choroby sprawia, że cieszy się każdym przeżytym dniem. Ceni czas i ma nadzieję, że Bóg da mu więcej tych dni życia” – powiedział „Tygodnikowi” ks. Sigitas.
Teresa Worobiej
Na zdjęciu: „Uzdrowicielko chorych” – to wezwanie litanii ma szczególny wymiar, gdy jest śpiewane podczas nabożeństw, organizowanych w szpitalach.
Fot. autorka