Międzynarodowa konferencja o ochronie praw mniejszości narodowych
Od nienawiści do współpracy
Przez dwa dni (3-4 grudnia) w Domu Kultury Polskiej w Wilnie uczestnicy międzynarodowej konferencji dyskutowali, dzielili się swoimi spostrzeżeniami i uwagami na temat europejskich standardów w ochronie praw mniejszości narodowych i etnicznych. Inicjatorem zwołania konferencji w stolicy Litwy był europoseł Waldemar Tomaszewski, a obrady odbywały się pod patronatem Grupy Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim.
Obradom konferencji towarzyszyło ogromne zainteresowanie ze strony przedstawicieli polskiej społeczności na Litwie, gimnazjalistów oraz środków masowego przekazu zarówno polskich jak i litewskich. Zagajając konferencję europoseł Waldemar Tomaszewski, lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie podkreślił, że pomimo członkostwa Litwy w Unii Europejskiej prawa mniejszości narodowych, w tej liczbie polskiej, na Litwie nie są w pełni respektowane, a ostatnio zauważalny jest wyraźny regres w dziedzinie ochrony praw mniejszości i to budzi uzasadniony niepokój Polaków na Litwie.
Jak zaznaczył inicjator konferencji, celem spotkania było pokazanie, jak w niektórych państwach europejskich są rozstrzygane problemy mniejszości narodowych, jak od nienawiści można przejść do szeroko rozumianej współpracy. – Ideą przewodnią konferencji jest przybliżenie europejskich standardów i przekonanie naszych władz do ich stosowania – podkreślił europoseł.
Kwestia nie prawna, a polityczna
Zdaniem Tomaszewskiego, Litwa zamiast ulepszać położenie polskiej mniejszości narodowej i rozszerzać jej prawa, stale je pogarsza i zawęża, co widoczne jest w wielu dziedzinach – oświacie, życiu politycznym i społecznym, kulturze. Od lat nie są rozwiązane problemy z pisownią nazwisk, nieskrępowanym używaniem języka ojczystego w życiu publicznym, w martwym punkcie utkwił proces zwrotu ziemi prawowitym właścicielom. Władze Litwy zamiast zwrócić ziemię właścicielom faktycznie z niej wywłaszczyli.
Niezrozumiałe i niewytłumaczalne są działania krępujące używanie języka ojczystego w zwartych skupiskach zamieszkania Polaków, a kary administracyjne za używanie dwujęzycznych tablic informacyjnych i w nazwach ulic we współczesnej Europie są nie do przyjęcia. Jako ograniczenie praw udziału mniejszości w życiu politycznym kraju europoseł wymienił wprowadzenie w roku 1996 progu wyborczego oraz tendencyjny podział na okręgi wyborcze, w wyniku którego Polacy mają mniejsze szanse wyboru swych przedstawicieli do parlamentu. – Mniejszość narodowa powinna być albo w jednym okręgu wyborczym, albo stanowić w kilku większość, ale ta zasada nie jest u nas przestrzegana – ubolewał Tomaszewski. Dodał też, że zabrania się używania języka ojczystego podczas kampanii wyborczych, chociaż podczas referendum w sprawie akcesu do UE biuletyny były wydane również po polsku, ale był to jednorazowy pozytywny precedens, o którym szybko postarano się zapomnieć.
Tomaszewski zauważył też, że dotacje państwowe trafiają do tych organizacji mniejszości narodowych, które są nieliczne i nie stwarzają żadnych problemów władzom. Natomiast liczniejsze mniejszości narodowe, w tej liczbie i polska, są dotowane w minimalnym stopniu. Europoseł wyraził opinię, że rozwiązanie problemów polskiej mniejszości na Litwie jest kwestią nie tyle prawną, ile polityczną.
Mniejszość nie problem, a bogactwo
Michał Kamiński, przewodniczący frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim, na wstępie kurtuazyjnie zauważył, że społeczność polska może być dumna ze swego przedstawiciela w Europarlamencie. Zaznaczył też, że sprawy mniejszości narodowych oraz obrona podstawowych wartości europejskich należą do głównych zadań frakcji Konserwatystów i Reformatorów.
– Utrzymanie dobrych stosunków z Litwą jest fundamentem polskiej polityki, a przynależność do UE daje możliwość promocji pozytywnych wartości i rozwiązań, m. in. właśnie w dziedzinie ochrony praw mniejszości narodowych. Zdaniem Kamińskiego, nakaz sądowy usunięcia tablic z nazwami ulic w języku polskim na Wileńszczyźnie, którą w większości zamieszkują Polacy, pogarsza atmosferę w relacjach polsko-litewskich. “Gdyby podobne działania miały miejsce w Polsce, byłbym pierwszą osobą, która by protestowała” – zaznaczył przewodniczący. – “Nie jest moją rolą ocenianie działań władz litewskich, ale nakaz komornika o usunięciu dwujęzycznych tablic z nazwami ulic i zwalczanie mniejszości narodowej środkami administracyjnymi jest nie do przyjęcia we współczesnej Europie” – podkreślił lider europarlamentarnej Grupy Konserwatystów i Reformatorów. Jednocześnie podkreślił, że rozwiązanie spornych kwestii możliwe jest tylko na drodze dialogu i wzajemnego szacunku.
Jednak, zdaniem Kamińskiego, państwo polskie czy europosłowie polscy w Parlamencie Europejskim nie powinni wykazywać zbytniej aktywności w kwestii obrony praw Polaków na Litwie, gdyż jest to zadanie dla litewskich posłów. Dodał też, że Polacy powinni „twardo, ale po przyjacielsku” przypominać Litwinom o przestrzeganiu standardów europejskich. Ze zdziwieniem i oburzeniem potraktował on informację o tym, że Główna Komisja Etyki Służbowej zażądała od Tomaszewskiego wytłumaczenia się ze swych wypowiedzi na forum Parlamentu Europejskiego. – Władze żadnego kraju, członka UE nie mają prawa kontrolować i ingerować do pracy europosła – dobitnie zaznaczył Kamiński. Życzył też braciom Litwinom, aby nie traktowali mniejszości polskiej jako problem, ale jako bogactwo.
Janusz Skolimowski, ambasador RP na Litwie, pochwalił pomysł zorganizowania konferencji i zauważył, że im wyższy poziom demokracji, tym więcej praw ma mniejszość narodowa. Dyplomata podkreślił, że jednym z zadań międzynarodowych obrad jest przezwyciężenie stereotypów. Zauważył też, że po przyjęciu przez Polskę w roku 2005 Ustawy o mniejszościach narodowych problem mniejszości zniknął z łamów prasy.
W dobrym czasie i miejscu
Poseł Valentinas Mazuronis, lider opozycji sejmowej, pochwalił samą ideę zwołania konferencji, którą „zorganizowano w dobrym czasie i ważne, że odbywa się ona właśnie w Wilnie”. Jako jedną z przyczyn nie rozstrzygania nabrzmiałych problemów wymienił brak wymiany zdań, dyskusji i chęci wysłuchania i usłyszenia jeden drugiego. Tym niemniej Mazuronis stwierdził, że ruch w pozytywnym kierunku jest, ale na wszystko potrzebny jest czas i więcej otwartych rozmów, co pozwoli usunąć „małe berlińskie mury”, które jeszcze się na naszej drodze trafiają. Lider opozycji powiedział też, że nie do przyjęcia są mu zarzuty i oskarżenia o brak lojalności wobec państwa litewskiego, jakie padają pod adresem europosła Tomaszewskiego. – Nie zgadzam się z oskarżeniami wobec Tomaszewskiego, że rzekomo oczernia on Litwę. Moim zdaniem, dąży on do rozstrzygnięcia kwestii według europejskich standardów – stwierdził Mazuronis.
Potrzebny jest uniwersytet
Europoseł dr Lajos Bokros opowiedział o problemach mniejszości węgierskiej w Rumunii i zaznaczył, że w kraju tym w czasach komunistycznych panował jeden z najokrutniejszych reżimów w Europie, którego piętno w Rumunii odczuwa się do dziś, gdyż pozostaje ona nadal państwem unitarnym. Zdaniem mówcy, Rumunia ma jeszcze wiele do zrobienia w procesie demokratyzacji kraju, jeżeli chce dołączyć do grona krajów członkowskich UE, w których prawa człowieka i mniejszości są bezwzględnie przestrzegane. Dr Bokros podkreślił taką ciekawą rzecz, że 1,5 milionowa ludność węgierska znajduje się w samym centrum Rumunii, a jednym z podstawowych jej zadań jest powołanie uniwersytetu w języku węgierskim.
Dwujęzyczność nie zawadza
Helena Legowicz, członek Rady Kongresu Polaków w Republice Czeskiej, na wstępie swej prelekcji podkreśliła, że Polacy w Czechach odczuwają, że mieszkają w państwie demokratycznym. Posiadają własną prasę, telewizję regionalną, teatr. Nikomu nie zawadzają tablice dwujęzyczne, które można wprowadzić w tych miejscowościach, gdzie Polacy stanowią 10 proc. mieszkańców. Warunek jest taki, że organizacje polskie muszą same z taką prośbą-inicjatywą wystąpić. – W 15 gminach dwujęzyczne tablice informacyjne są faktem dokonanym – pochwaliła się pani Legowicz. Dodała też, że koleje czeskie z własnej inicjatywy wprowadziły dwujęzyczne napisy na przystankach w miejscowościach zamieszkałych przez Polaków. Mało tego rząd czeski przeznaczył 5 mln koron na ustawienie tablic informacyjnych w dwóch językach.
Tadeusz Andrzejewski dokonał analizy i porównania sytuacji Litwinów w Polsce i Polaków na Litwie. W większości przypadków wypadła ona nie na korzyść społeczności polskiej na Litwie. Jednym z problemów, które nie udało się Litwinom ostatnio załatwić, to brak zgody władz miasteczka Sejny na nadanie jednej z ulic imienia biskupa Antanasa Baranauskasa.
Negatywne nastawienie
Dr Jan Mincewicz zwrócił uwagę, że niezależnie od politycznej przynależności ekip rządzących, niezmiennym pozostaje negatywny stosunek do mniejszości narodowych. Wymienił on kilka drastycznych przykładów ze zwrotem ziemi, gdy to np. Stanisław Czajkowski 17 lat ubiegał się o zwrot swej ojcowizny, miał 8 rozpraw sądowych, ale jego ziemię oddano przybyszom, a mu zwrócono bagna pod Podbrzeziem, ale i tych jeszcze nie otrzymał. W wyniku przyjęcia Ustawy o „wielkim Wilnie” w 1994 roku podwileńskim rolnikom zabrano 10,5 tys. ha ziemi. Kolejna ustawa o przenoszeniu ziemi z głębi Litwy na podwileńskie tereny, znowu boleśnie uderzyła w Polaków, którym ziemi nie zwracano, a przybyszom rozdawano chętnie i bez kolejki.
Brać przykład z Danii
Margareta Kępińska-Jacobsen, współzałożycielka i członek Helsińskiego Komitetu Praw Człowieka w Danii, która zna problemy społeczności polskiej i śledzi je od czasów odzyskania przez Litwę niepodległości, opowiedziała o trudnej drodze jaką przeszła mniejszość duńska w Niemczech i niemiecka w Danii. – Obie mniejszości początkowo traktowały się wrogo, potem żyły poprawnie obok siebie, ale dopiero po II wojnie światowej nauczyły się żyć dla siebie, tzn. nawzajem się szanując i korzystając z szerokich praw i swobód – powiedziała pani Margareta. Jak poinformowała, obie mniejszości mają zagwarantowane wszystkie prawa przewidziane przez Konwencję Ramową Praw Mniejszości Narodowych. Dzięki temu zanikły konflikty, napięcia, mniejszości w obu krajach nie czują się zagrożone i w jakikolwiek sposób dyskryminowane. – Moim zdaniem, warto bliżej przyjrzeć się rozwiązaniom, jakie zastosowano w Danii, gdzie sprawy mniejszości zostały rozstrzygnięte bodajże idealnie – zasugerowała Kępińska-Jacobsen.
Zygmunt Żdanowicz
Na zdjęciach: obrady odbywały się pod patronatem Grupy Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim; konferencja wywołała zainteresowanie i sala Domu Kultury Polskiej w Wilnie była wypełniona po brzegi.
Fot. Marian Paluszkiewicz i autor