ROK Juliusza Słowackiego (3)
Wołyńskie reminiscencje i Akademia w Ostrogu
Czuję,... że ja umrzeć wiecznie nie mogę... jestem posągiem Memnona, postawionym na grobie mojej Ojczyzny – pisał Juliusz Słowacki w „Pamiętnikach”.
Poeta rodem z Wołynia piszący po polsku musiał poczuwać się do podwójnej tożsamości narodowej. W takim stopniu, w jakim uważali siebie za... Litwinów Mickiewicz, Kraszewski, Syrokomla czy Orzeszkowa.
Pierwszy król literatury polskiej w swej twórczości często sięgał do bliższej mu ojczyzny – Nowogródczyzny, Słowacki pisał o Ukrainie i czuł się Wołyniakiem. Mieszkając na obczyźnie pamięcią wracał nad wody Ikwy i z nostalgią wspominał o Krzemieńcu, ale w odróżnieniu od autora „Pana Tadeusza”, z którym prawie przez całe życie był w opozycji, krainę lat dziecinnych postrzegał nie tylko jako miejsce szczęśliwej arkadii, lecz też gwałtu, nieszczęść, przemocy, mroku, niesprawiedliwości. Ukrainę przedstawiał w „Beniowskim”, „Horsztyńskim”, „Mazepie” jako kraj przerażenia i fascynacji zarazem.
Druga stolica Litwy
Dzieje Wołynia (na terytorium którego mieszkały słowiańskie plemiona Bużan, Drewlan i Dulebów), włączonego jako osobną dzielnicę podczas wyprawy na Grody Czerwieńskie do Rusi Kijowskiej w roku 981 przez księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego, są ściśle powiązane zarówno z historią Polski, jak i Litwy. Po rozpadzie Rusi Kijowskiej u schyłku XII w. powstało księstwo halicko-wołyńskie. W roku 1341 niezadowoleni bojarowie wołyńscy wyprawiwszy na tamten świat kilku nie odpowiadających im władców, zaprosili na tron litewskiego księcia Lubarta Giedyminowicza, który obrał na swoją stolicę Łuck, gdzie wzniósł potężny zamek. Łuck odgrywał rolę drugiej po Wilnie stolicy Litwy również po Unii Krewskiej, kiedy to księstwo wołyńskie stało się własnością wielkiego księcia litewskiego Witolda Wielkiego. Po Unii Lubelskiej Wołyń włączono do Korony. Do tego czasu, od chwili osadzenia na tronie Lubarta, miał miejsce wielki konflikt polsko-litewski o te ziemie, ponieważ jeszcze w roku 1338, na mocy układu zawartego pomiędzy Kazimierzem Wielkim, a ostatnim przed Lubartem władcą tronu halicko-wołyńskiego Jerzym Bolesławem (synem księcia mazowieckiego Trojdena) to właśnie król polski miał być uznany za dziedzica. Z czasem województwo wołyńskie weszło zarówno w skład I jak i II Rzeczypospolitej.
Zwycięzca 33 bitew
Pojechałam na Wołyń, żeby lepiej zrozumieć ukraińskie zakamarki duszy Słowackiego. W tej części Ukrainy (byłego księstwa halicko-wołyńskiego) odbyłam podróż na trasie: Olesko-Poczajów-Krzemieniec-Ostróg-Korzec-Równe-Łuck. Na zamku w Olesko (miejscu narodzin króla Jana III Sobieskiego) zobaczyłam unikat - szesnastowieczne popiersie Barbary Radziwiłłówny. Na terenie byłej twierdzy w Ostrogu skojarzyłam, że kniaź ruski, wywodzący się z zubożałej linii Rurykowiczów wołyńskich, Konstanty Iwanowicz Ostrogski (zm. 1530), wnuk Wasyla Pięknego, starosta łucki i marszałek ziemi wołyńskiej to jeden z najwybitniejszych wodzów związanych z Litwą. Był przecież książę Konstanty od roku 1497 hetmanem wielkim litewskim, kasztelanem wileńskim (od 1511) i wojewodą trockim (od 1522). Jemu zawdzięczamy pierwotną (1514) cerkiew Świętej Trójcy (dziś unicką) w podwórzu oo. Bazylianów w Wilnie, którą wystawił na znak wdzięczności za pokonanie wojsk moskiewskich w bitwie pod Orszą. Książę Konstanty, zwycięzca aż 33 bitew, podniósł nie tylko Ostróg do szczytu świetności, ale i cały swój ród, hojnie obdarzany nadaniami i przywilejami przez władców polskich. Niezwykle szanowany przez Zygmunta I i Bonę (jako patron prawosławia wyjednał u nich wiele dla kościoła wschodniego) zostawił po sobie w Ostrogu monumentalną murowaną cerkiew zamkową o pięciu kopułach i nadał herb miastu. Smutek po śmierci znakomitego wodza i dobrodzieja zapanował nad okolicą nieopisany. W „Legendach” ks. Ignacy Hołowiński napisał:
Nad stromym brzegiem sterczą na wyżynie
Kniaziowy zamek i cerkiew zamkowa
Znać że się smucą po swym Konstantynie,
Bo ich oblicze w pomroku się chowa.
Na Ukrainie też jest Wilia
„Stromy brzeg rzeki”, to brzeg Wilii. Uczeni, sporządzający dziewiętnastowieczny Słownik Geograficzny doszli do wniosku, że nazwa „Wilia”, z litewska czy staroruskiego oznacza „zmieniać ciągle kierunek”. Wilia (lit. Neris) płynie przez Wilno, ale ta nazwa łączy również Krzemieniec i Ostróg. Na Ukrainie też jest rzeka Wilia (lewy dopływ Horynia), przepływająca przez powiat krzemieniecki i ostrogski. Z Krzemieńca do Ostroga jest tylko 70 kilometrów. Gdyby nie kasata zakonu Jezuitów w roku 1773, którzy prowadzili przy kościele i klasztorze kolegium i niepowodzeniem zwieńczona próba założenia tu w latach 1774-1777 uniwersytetu oraz ukazem carycy Katarzyny II w Ostrogu Wołyńskiej Akademii Duchownej, najprawdopodobniej na tutejszej uczelni Słowacki by studiował. Salomea konkurentów starających się o rękę młodej wdowy miała wielu, ale edukacja syna leżała jej na sercu najbardziej.
Uniwersytet Narodowy „Akademia Ostrogska”
Znana nam z opracowań o epoce romantyzmu nazwa „Ateny Wołyńskie”, używana zwykle w odniesieniu do Liceum Krzemienieckiego, do którego uczęszczał i Julek Słowacki, na Ukrainie przypisuje się Akademii Ostrogskiej (1576), pierwszej wyższej szkole wołyńskiej, na której uczono też języka polskiego, wypartej przez Kijowską i zamkniętą jeszcze w roku 1636. Jej założycielem i fundatorem był syn ks. Konstantego Ostrogskiego, Konstanty Wasyl. Akademia Ostrogska, a dokładnie Uniwersytet Narodowy „Akademia Ostrogska” została wskrzeszona dopiero w roku 1994. Przy uniwersytecie czynny jest kościół akademicki, biblioteka naukowa (w tym wirtualna), wydawnictwo i muzeum z dziełami sztuki i nauki XVII-XVIII w. Wśród starodruków są też książki w języku polskim. Uwagę zwraca wydana w roku 1777 w Berdyczowie monumentalna „Ekonomia dobrych obyczajów przeciwko złym zwyczajom. Różne materya dla różnych stanów służące”. Można pozazdrościć nie tylko jasnej przestronnej czytelni, schludnych akademików i estetycznych domków dla wykładowców, ale i boiska, w tym kortu tenisowego, pięknego ogrodu z ustawionymi rzeźbami i tego, że podczas przerw można wiele spraw załatwić na miejscu. Na terytorium uniwersyteckim uruchomiono bank, sklepy, studio fryzjerskie. Europa.
Uniwersytet Narodowy „Akademia Ostrogska” liczy sześć fakultetów, trzy tysiące studentów. Nie ma tu dziś, jak było w średniowieczu, katedry języków słowiańskich (jest romanistyki i germanistyki), ale chętni mogą uczyć się polskiego na mocy umów w Warszawie, Krakowie i Rzeszowie. Wielu wykładowców mówi po polsku. Znamienne, że ta młoda placówka edukacyjna, uparcie trzymająca się ukraińskich korzeni i nici tradycji pierwotnej szkoły, pamięta o Juliuszu Słowackiem. Pracownicy naukowi wystosowali oficjalne pismo do władz, aby jubileuszowy Rok Juliusza Słowackiego został godnie uczczony również na Ukrainie. Jak dotąd, żadnego oddźwięku zarówno z ramienia Ministerstwa Oświaty i Nauki Ukrainy, jak i Ministerstwa Kultury i Turystyki nie było.
Liczy się co i dla kogo tworzył
Polacy nie mają jednak powodów do narzekania. Na lwowskim pomniku Mickiewicza jest napis po polsku. W Krzemieńcu, oprócz pomnika sprzed I wojny światowej, Słowacki doczekał się współczesnego. A liczne w tym mieście tablice pamiątkowe związane z dziejami Polski są dwujęzyczne. Ma w swoim mieście rodzinnym Słowacki także polską tablicę w kościele parafialnym i upamiętniający go napis na rodzinnym nagrobku na cmentarzu. Zdaniem tutejszej inteligencji siła leży nie w tym jakiego człowiek był wyznania i w jakim języku tworzył. Liczy się co i dla kogo tworzył. Ile zostawił po sobie i na ile spuścizna jest ważna dla pokoleń.
Słowacki jako filozof
Profesor Petro Kraliuk (Kralyuk), dr nauk filozoficznych i prorektor Akademii w Ostrogu, która ma kontakty z Centrum Badań Wschodnich w Olsztynie, w rozmowie ze mną powiedział, że niezależnie od wszystkiego ich uczelnia w nowym roku akademickim planuje uczczenie pamięci Juliusza Słowackiego. Jako filozof z wykształcenia, specjalizujący się w wołyńskiej szkole filozofii, w autorze „Genezis z Ducha” widzi nie tylko ziomka i piewcę Ukrainy, poetę i dramatopisarza, ale przede wszystkim filozofa, czego my w przypadku Słowackiego często nie chcemy zauważać. Manifestacją poetyckiej mocy twórczej naszego wieszcza był „Beniowski” (1841), ale cztery lata wcześniej w sposób nowy na tamte czasy i oryginalny, bo przywołując pierwiastki genezyjskie, opowiedział o wydarzeniach historii w „Anhellim”. Program własnej filozofii niewątpliwie pomógł mu wykrystalizować odbyte liczne podróże (a więc i spotkania), w tym do Egiptu i Ziemi Świętej, a przede wszystkim znajomość i szybkie rozstanie z kontrowersyjnym mistykiem Andrzejem Towiańskim, który dzieje świata zamykał w formule: „Plan Opatrzności - genialna jednostka - naród”.
Wypracowana przez Słowackiego filozofia zakładała konflikt pomiędzy materią a duchem (wiersz „Uspokojenie”). Koncepcja ta szeroko została przedstawiona w traktacie „Genezis z Ducha”, napisanym w latach 1844-1845. Genezyjską filozofią dziejów przepojony jest poemat „Król-Duch”, dramat „Samuel Zborowski” oraz mistyczne utwory oparte na motywach konfederacji barskiej – „Ksiądz Marek” i „Sen srebrny Salomei”. W genezyjskim duchu zrobił też przekład „Księcia Niezłomnego” z roku 1629 autorstwa Pedro Calderona. Dramatu, opowiadającego o heroicznym księciu, który nie wydał muzułmańskim zwycięzcom chrześcijańskiej twierdzy Cenuty (Hiszpania) i jako katolik zdecydował się na męczeńską śmierć.
Nie zabawiał pań w salonach
Odnotujmy, że w dobie powstań Słowacki nie zabawiał bogate panie po salonach i nie gościł w zamożnych dworach ziemiańskich. Podczas Powstania Listopadowego pracował w Biurze Dyplomatycznym Rządu Narodowego, a wydane w tym czasie jego liryki powstańcze „Hymn”, „Oda do wolności” i „Pieśń legionu litewskiego” były wyrazem tego, co czuł. U schyłku swojego krótkiego życia, pomimo choroby, wraz z garstką patriotów pojechał do Poznania, by wziąć udział w powstaniu wielkopolskim (1848), co uważał za obywatelski obowiązek (tylko chwalić, że w Poznaniu działa Polskie Towarzystwo Miłośników Krzemieńca i Ziemi Krzemienieckiej im. J. Słowackiego). Wewnętrzne rozdarcie, nieustanne dążenie do wyższego stopnia doskonałości zgodnie z filozoficzną koncepcją Słowackiego wymagały zniszczenia przeżytej formy ducha, a więc i potrzebowały rewolucyjnych wstrząsów. Zatrzymany przez władze niemieckie był zmuszony jednak wrócić z powrotem do Francji.
Utracony świat pamięci
Bezbrzeżne przestworza Ukrainy, gdzie jak nigdzie czuje się wolność, poetę zachwycały. Być może samotnie umierając w Paryżu, z dala od Ojczyzny i matki, która po śmierci pojechała na grób syna, by pozbierać po nim pamiątki, widział opisywane przez siebie „niebieskie stepy”, skąd, jak sam uważał, bliżej człowiekowi do Boga. Był kosmopolitą: mieszkał w Krzemieńcu, Wilnie, Warszawie, Genewie, Rzymie, Paryżu. Jednak w ostatnich latach życia tęsknota i nostalgia przynaglały go do powrotu na Wołyń, krainy dziecięcego raju, ziemię heroicznych czynów, pięknej bezkresami przyrody. Bezpowrotnie utracony świat pamięci i mitów ukształtowały twórczość i tożsamość poety.
Boże! Kto Ciebie nie czuł w Ukrainy
Błękitnych polach, gdzie tak smutno duszy,
Kiedy przeleci przez wszystkie równiny
Z hymnem wiatrzanym, gdzie skrzydłami ruszy
Proch zakrwawionej przez Tatarów gliny,
W popiołach złote słońce zawieruszy,
Zamgli, sczerwieni i w niebie zatrzyma
Jak czarną tarczę z krwawemi oczyma...
(J. Słowacki, „Beniowski”)
Liliana Narkowicz
Wilno-Ostróg
Fot. autorka
Na zdjęciach: twierdza w Łucku pamięta Witolda i Władysława Jagiełłę; Uniwersytet Narodowy „Akademia Ostrogska”.