„Duch bez miejsca, czy miejsce bez ducha”
W piątek, 29 maja, w Wilnie odbyło się uroczyste otwarcie ekspozycji „Cela Konrada”. Dobudowane do kościoła bazylianów 25-metrowe pomieszczenie ma odtąd służyć wilnianom za miejsce upamiętniające dawną celę Konrada, czy, jak kto woli, więzienną celę Adama Mickiewicza, czy też miejsce, w którym w latach 30. i 90. ub. stulecia odbywały się słynne Środy Literackie. Autorką ekspozycji jest Jolanta Pol z Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie.
„Nie dyskutujmy już o miejscu…”
W zobrazowanej „Celi Konrada” są zaprezentowane losy Adama Mickiewicza od chwili przybycia do Wilna oraz dzieje śledztwa prowadzonego w Wilnie przez Nowosilcowa, zakończonego wyrokiem cara Aleksandra I z dnia 14-26 sierpnia 1824 roku, skazującym poetę na zesłanie do jednej z guberni Rosji. Jej druga część – to teatralnie odtworzona cela Konrada, do której zaglądamy przez drzwi znane z rysunku Tomasza Zana, umieszczonego w grypsie więziennym.
„Nie chcemy włączać się w odwieczny spór odnośnie usytuowania celi, pamiętając, że w roku 1867 klasztor bazylianów uległ gruntownej przebudowie. Obecnie znajduje się tutaj hotel i niewielka sala, w której dzięki uprzejmości właścicieli hotelu powstaje dzisiejsza wystawa – powiedział podczas otwarcia ekspozycji Janusz Odrowąż-Pieniążek, dyrektor Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie. – Sądzę, że dla nas wszystkich tutaj zgromadzonych ważny jest nie tyle spór pomiędzy uczonymi, co „genius loci” – „duch miejsca”, w którym obecnie się znajdujemy. Mamy bowiem przed sobą XVIII-wieczne budynki klasztoru oo. bazylianów i dziedziniec, po którym zwożono do klasztoru, zamienionego na więzienie, młodzież z Wilna i okolic. Tuż obok kościół unicki Trójcy Świętej i kościół św. Teresy, z którego dobiegały do celi Konrada odgłosy kolęd. Powołanie wystawy w tym właśnie miejscu, powinno mieć dla nas, Polaków, niezwykle istotne znaczenie, kończąc rozpoczęte jeszcze w ubiegłym wieku burzliwe spory”.
Spór zakończono, miejsce upamiętniono. Pozostaje zatroszczyć się o ducha, ten bowiem powinien być zapewne na nowo wskrzeszony. W jakiej postaci, to czas pokaże. Jedno jest pewne, że nie będzie to duch ani Konrada, bo w hotelowych pokojach nie rozpozna dawnej celi, ani też duch Śród Literackich, które zapewne tutaj już nie powrócą…
„Ostał ci się ino sznur”…
Jeszcze w latach międzywojennych profesorowie Kłos i Pigoń dowiedli, że cela Konrada mieściła się na piętrze budynku, przeciwstawiając się hipotezie, jakoby cela znajdowała się w budynku łączącym klasztor z kościołem Trójcy Świętej, na wzór czego właśnie zbudowano imitację celi. Wiarygodność dowodów profesorów posłużyła ówczesnym wilnianom do stworzenia pewnego novum dla życia kulturalnego grodu nad Wilią. W roku 1927 zostały zapoczątkowane przez rektora USB prof. Mariana Zdziechowskiego spotkania Środy Literackie. Ich uczestnikami były m. in. takie osobistości jak: Kazimiera Iłłakowiczówna, Paweł Jasienica, Maria Dąbrowska, Julian Tuwim, poeci grupy „Żagary”. To właśnie te spotkania nadały Celi Konrada, dostosowanej wówczas do spotkań, nowej aury i zatroszczyły się o tzw. „genius loci” (duch miejsca).
Lata wojenne i sowieckie puściły w niepamięć to święte miejsce. Dopiero w latach 90., kiedy Litwa odzyskała niepodległość, powrócono do tradycji Śród Literackich. Tym niemniej jednak duch kulturalno-literacki zaczął przegrywać z biznesem. Bazylianom, którzy odzyskali świątynię, zależało na jej odbudowie. Temu właśnie miały służyć budynki byłego klasztoru: ich wynajem na cele biznesowe – to zastrzyk finansowy dla renowacji świątyni. Owszem, były prowadzone rozmowy ze stroną polską. Kolejni ministrowie kultury i dziedzictwa narodowego Rzeczypospolitej Polskiej obiecywali dołożyć starań, by odpowiednio uczcić świątynię polskiego romantyzmu. Ale widocznie na obietnicach i nadziejach się kończyło, gdyż pomieszczenia byłego klasztoru zostały udostępnione przedsiębiorcom, którzy przekształcili obiekt w czterogwiazdkowy hotel „Pas Bazilijonus”. Dawna Cela Konrada stała się hotelowymi pokojami, zaś na korytarzu umieszczona została kopia przedwojennej marmurowej tablicy ze słynnym napisem z prologu III części „Dziadów” Mickiewicza: D.O.M. Gustavus obit M.D. CCC. XXIII Calendis Novembris. Hic natus est Conradus M.D. CCC. XXIII Calendis Novembris.
Towarzyszące otwarciu przemówienia honorowych gości właściwie utrzymywały się przy jednym: nie roztrząsajmy, gdzie tak naprawdę znajdowała się cela Konrada, dajmy już temu spokój, ale cieszmy się, że z łaski gospodarzy hotelu mamy miejsce, w którym możemy po tylu latach uczcić Wieszcza. Miejsce jak najbardziej symboliczne, przypominające, że właśnie tutaj w klasztorach pobazyliańskich był więziony Mickiewicz wraz z towarzyszami. Wśród przybyłych było zapewne wielu, u których zbuntowane myśli kłębiły się niczym Improwizacja u Konrada. Jedni opuścili uroczystość, ktoś próbował wyrazić swoje niezadowolenie, ale nie dane mu było zabrać głosu. Cóż, a może to właśnie z naszej strony nie było zbyt ostrego sprzeciwu. Remonty hotelu trwały od kilku lat, że jego właściciele nie zamierzali godnie upamiętnić prawdziwej celi znajdującej się na piętrze, było wiadome. Skoro więc zabrakło ostrego sprzeciwu zniechęconego wileńskiego społeczeństwa, musimy się teraz zadowolić tym „ino sznurem”.
Lekcja romantyzmu?
Jak żywy w pamięci staje obraz przedstawiony przez Mickiewicza w III części „Dziadów”, kiedy to Konrad, „pojedynkując” się z Bogiem, zarzuca Mu, iż kieruje się rozumem, nie miłością. „Ludzie myślą, nie sercem, Twych dróg się dowiedzą…”. Na ile dla romantycznego bohatera ważniejsze były „wiara i czucie” niż „szkiełko i oko”, znają nawet uczniowie z lekcji literatury. Tym niemniej po prawie dwóch stuleciach od wydarzeń, jakie miały miejsce w zamienionych na carskie więzienie celach klasztoru bazylianów, spadkobiercy literackiej spuścizny romantyków, kierujący się zapewne nie sercem, nie potrafili zadbać o polskie dziedzictwo narodowe.
Na ceremonię otwarcia ekspozycji przybyła też młodzież z Wileńskiego Gimnazjum im. A. Mickiewicza, a także wycieczka uczniów z Krakowa. Młodzi, nieświadomi dysput i sporów niedawnej przeszłości, po raz kolejny utrwalili sobie wagę twórczości największego z rodu poetów. Praktyczna lekcja romantyzmu być może zaowocuje kiedyś w ich młodych sercach, które są spadkobiercami literackiej spuścizny polskiego narodu. Tym bardziej iż mieli okazję wysłuchania pięknej recytacji fragmentów utworów Mickiewicza w wykonaniu aktorki Ireny Jun. Jak sama powiedziała, recytacja „Dziadów” Mickiewicza pozwoliła jej duchowo się złączyć z wydarzeniami, jakie miały miejsce na początku XIX wieku.
Jeszcze przed dwoma dniami z okazji Spotkań Poetyckich „Maj na Wilią”, przed kościołem Trójcy Świętej poeci zaprezentowali swoją twórczość, oddając tym samym cześć niegdysiejszym Środom Literackim. Podczas otwarcia zabrakło tych bezpośrednich spadkobierców literatury, którzy ją tworzą. Być może to czas będzie tym panem, dzięki któremu da się odtworzyć „genius loci”, zniknie z serca żal za sprofanowanym o wiele wartościowszym miejscem niż powstała atrapa i zaczniemy wreszcie kierować się „myślą, nie sercem”?
Teresa Worobiej
Na zdjęciu: imitacja, atrapa czy też ekspozycja – jak kto woli. Pozostaje tylko retoryczne pytanie, czy takie miejsce jest godne Wielkiej Improwizacji?
Fot. autorka