„Odchodzę z podniesioną głową i poczuciem spełnionego obowiązku”

Wywiad z Mieczysławem POPŁAWSKIM, tymczasowo pełniącym obowiązki naczelnika komisariatu policji rejonu wileńskiego

Prawie 40 lat przepracował Pan w policji rejonu wileńskiego, w tej liczbie 22 lata na stanowisku kierownika komisariatu. Z jakimi uczuciami opuszcza Pan to stanowisko?

Pracę w policji podjąłem w latach 70. Przyszedłem z zamiarem niesienia pomocy ludziom w zwalczaniu zła, które nas otacza. Żegnając się z tą służbą chciałbym powiedzieć, że ani przez chwilę nie żałowałem swego wyboru i jestem przekonany - błędu nie popełniłem. Myślałem jedynie, że potrafię zrobić więcej. Marzyłem o wykorzenieniu przestępczości w rejonie, ale rzeczywistość okazała się okrutniejsza niż się spodziewałem. Zastanawiając się nad swoim zawodem czasami porównuję go do zawodu lekarza, nauczyciela czy księdza, znajduję wiele podobnych cech. Całe życie poświęciłem służbie na rzecz Litwy i Wileńszczyzny, starając się sztandar policji nieść wysoko i godnie, dbając o honor i czystość munduru. Na początku służby było nieco lżej nieść ten sztandar, gdyż odpowiadałem tylko za siebie. Gdy zostałem naczelnikiem komisariatu odpowiedzialność wzrosła, bo odpowiadałem za cały zespół.

Tym niemniej nie mam sobie nic do zarzucenia i odchodzę z podniesioną głową i poczuciem spełnionego obowiązku. Jestem w pełni sił, zdrów i zdolny do pracy, posiadam obszerny bagaż wiedzy prawniczej, bogate doświadczenie w pracy operacyjnej, niemniej jednak z dnia na dzień czekam rozkazu o swoim zwolnieniu. Jako funkcjonariusz rozkazów nie komentuję.

Co wpłynęło na wybór zawodu i podjęcie pracy w policji?

Na to złożyło się dużo czynników, ale przypominam pewien epizod, gdy jako mały chłopak z podwileńskiej wsi Osienniki zostałem obrabowany. Jechałem do miasta po zakup zeszytów dla siebie i kolegów. W kieszeni miałem całego rubla, a na tamte czasy to niemało, gdyż zeszyt kosztował 2 kopiejki. Starsi chłopcy odebrali ode mnie pieniądze, a pierwszy, kto pośpieszył mi z pomocą, był milicjant. Później milicjanci zatrzymali dwóch złodziei, którzy pochodzili z gminy ławaryskiej. Pieniądze odzyskałem. Byłem niezmiernie wdzięczny milicjantom i postanowiłem, że w przyszłości również chciałbym pomagać ludziom, bronić ich przed przestępcami. I tak się też stało.

Jak Pan ocenia sytuację kryminogenną w rejonie. Litewscy politycy często w negatywnym świetle ją widzą i naświetlają?

Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nie jest ona wyjątkową i wyróżniającą się od pozostałych rejonów kraju. Odpowiada statusowi i standardom stołecznego rejonu w dowolnym państwie. Specyfiką naszego rejonu jest jego wielonarodowość – zamieszkuje go ponad 20 narodowości. Ponadto jest to rejon duży, a do niedawna był największym placem budowlanym. Budowlani byli sprowadzani nie tylko z innych regionów kraju, ale i z zagranicy. Wśród nich trafiali się różni ludzie – przyzwoici i nie bardzo, co z kolei wpływało na ilość kradzieży i wskaźniki przestępczości. O naszych rdzennych mieszkańcach zawsze mówię z największym szacunkiem i uznaniem.

Czy pogarszająca się sytuacja gospodarcza w kraju i kryzys wpłynęły na wzrost przestępczości w rejonie?

Gwałtownego skoku przestępczości na razie nie zauważyłem. Zmieniła się natomiast specyfika przestępstw. Jeżeli przedtem więcej kradziono materiałów budowlanych, to teraz łupem złodziei padają instrumenty i różnego rodzaju sprzęt.

Zauważalna jest tendencja obniżenia się średniej wieku przestępców. Nieletni coraz częściej popełniają różnego rodzaju wykroczenia, popadają w kolizję z prawem. Z czym to jest związane?

Moim zdaniem wiąże się to z coraz wyższym standardem życia. Zauważyłem też, że młodociani przestępcy są niezwykle agresywni, aroganccy, bezczelni i nie mają żadnych skrupułów. Wzrosły też zapotrzebowania. Jeżeli przedtem wystarczały im papierosy i alkohol, to teraz coraz bardziej szerzy się plaga narkomanii. Narkotyki są rozpowszechniane w wielu miejscowościach rejonu – w Niemenczynie, Bujwidziszkach, Wojdatach, Niemieżu, Mejszagole, Podbrzeziu. Zaistniała nawet potrzeba powołania w komisariacie oddzielnego działu do zwalczania narkomanii.

Czy zorganizowane grupy przestępcze penetrują rejon stołeczny? Czym się zajmują?

Zorganizowane grupy przestępcze działają w Rudominie, Niemenczynie, Wojdatach i Mejszagole. Są one nam znane i znajdują się pod obserwacją. Wiemy, że podtrzymują one więzi z grupami przestępczymi z Poniewieża i Kowna. Te grupy zajmowały się handlem ziemią, przemytem, kradzieżami, rzecz jasna, że nie kur...

Za okres mojej pracy na kierowniczym stanowisku nigdy nie dopuściłem do tego, aby przestępcy czy grupy przestępcze wzięły górę nad organami praworządności. Zawsze „obcinaliśmy” im głowy. Inna sprawa, że niczym u hydry odrastały one od nowa.

Przypadki pijaństwa wśród funkcjonariuszy plamią honor munduru. Czy zdarzały się takie przypadki wśród Pana podwładnych?

Za okres swojej pracy zwolniłem około 400 osób. Mundur policji musi być czyszczony akuratnie, bez pobłażliwości i ukrywania nieprzyjemnych faktów. Człowiek, który wybrał ten zawód musi czuć odpowiedzialność. Z drugiej zaś strony są to zwykli ludzie ze swoimi słabostkami. Policjanci nie są jakąś odizolowaną kastą. Reprezentują społeczeństwo z wszelkimi jego wadami i bolączkami. Chciałbym poinformować, że co roku wytaczamy około 800 spraw, 10 tys. osób pociągamy do odpowiedzialności administracyjnej.

Funkcjonariusze policji nie są zadowoleni ze swoich wynagrodzeń, redukcji etatów, obciążenia. Zapowiadają akcje protestacyjne, czy Pan uważa, że postępują słusznie?

Nigdy nie popierałem i nie będę popierał strajków, akcji protestacyjnych, w których udział braliby funkcjonariusze. Wybrali drogę trudną, a więc muszą cierpieć. Sprawy zarobków, rozstrzygnięcia innych problemów powinni załatwiać ich przełożeni i tylko oni.

Nasze społeczeństwo coraz bardziej się uzbraja. Nie budzi to obaw stróżów porządku?

Gdy ludzie się uzbrajają, to nie jest dobre zjawisko i świadczy o pewnym zagrożeniu i frustracji społeczeństwa. Z drugiej zaś strony policjanci nie mogą obywatelom zapewnić stuprocentowego bezpieczeństwa i dlatego powstaje potrzeba o swe bezpieczeństwo zadbać samemu. Oczywiście, że kandydat na posiadanie broni musi być dokładnie zbadany – przede wszystkim zaś stan jego zdrowia psychicznego. Reputacja też powinna być bez skazy, bo może dojść do tragedii jak ostatnio w Niemczech.

Komisariat policji rejonu wileńskiego pod Pana kierownictwem w trudnym przejściowym okresie jako pierwszy w kraju złożył przysięgę, popierając niepodległą Litwę. Była to decyzja odważna i dalekowzroczna, ale w tamtych czasach oceniana kontrowersyjnie.

Zgadza się. Była to decyzja trudna. Tym bardziej, że nasz rejon niesłusznie był traktowany jako rejon autonomistów, zagrażających niepodległości Litwy. Chcieliśmy udowodnić, że tak nie jest. Ryzykowałem, ale ryzyko było uzasadnione. Moi polscy koledzy również przekonywali abym jednoznacznie poparł niepodległość Litwy i jako Polak, zgodnie z hasłem „Za wolność naszą i waszą”, nie mogłem postąpić inaczej.

Byłem więc pierwszym, a dziś jestem ostatnim i jedynym komisarzem w stopniu pułkownika, który nadal pracuje jako naczelnik komisariatu policji. Wszyscy moi koledzy, znajomi, którzy zajmowali podobne stanowiska już dawno odeszli ze służby, albo zmienili pracę. Byłem więc ostatnim Mohikaninem, który też powinien odejść...

Czym się Pan zajmie po odejściu na emeryturę?

W duszy zawsze byłem i pozostałem rolnikiem. Lubię siać ręcznie, a słuchanie szmeru sypiącego się ziarna jest dla mnie najsłodszą muzyką. Mam krówkę, parę prosiaków zawsze wyhoduję. Ponadto kilkanaście uli pszczół i legitymację myśliwego, a więc nudzić się nie będzie kiedy.

Rozmawiał Zygmunt Zdanowicz

Na zdjęciach: podlotek Mieczysław (pierwszy od prawej) wraz z rodzicami i braćmi przy „zabytkowej” studni; swe przywiązanie do rodzicielki ziemi i szacunek do pracy rolnika dziadek Mieczysław próbuje przekazać wnukom; za nienaganną służbę Mieczysław Popławski niejednokrotnie otrzymywał odznaczenia i nagrody z rąk najwyższych dostojników państwowych.

<<<Wstecz