Na marginesie wizyty „Comedie Francaise” w Wilnie

O sobie, aktorstwie i… kichaniu

Cieszył się, że mógł „łyknąć trochę powietrza wileńskiego”. Tak mówił polski aktor i reżyser Andrzej Seweryn podczas spotkania z miłośnikami jego twórczości, które się odbyło 31 stycznia w Instytucie Polskim w Wilnie. Andrzej Seweryn przybył do stolicy Litwy jako aktor paryskiego „Comedie Francaise”, którego członkiem jest od 1993 roku. W ramach tournee po Europie Wschodniej ten prestiżowy teatr w ciągu dwóch styczniowych wieczorów bawił wileńską publiczność. Pan Andrzej sobotnie popołudnie po zwiedzeniu Ostrej Bramy oraz muzeum A. Mickiewicza udzielił obcowaniu z wielbicielami jego talentu aktorskiego.

„To spotkanie - to coś bardzo szczególnego. Wilno, jego przeszłość, teraźniejszość są dla każdego Polaka istotne. Tutaj żyli, żyją ludzie, którzy kształtowali i kształtują świadomość takich ludzi jak ja” - wyznał aktor na początku spotkania. Zapytany, jak wykorzysta wizytę w Wilnie, artysta odpowiedział, że w czasie trwającego tournee ciekawi się teatrami tych państw, które odwiedza. Na Litwie spotkał się również z dziekanem Litewskiej Akademii Muzyki i Teatru, Algisem Mažeiką.

O swojej drodze

Opowiadając o swojej drodze do aktorstwa A. Seweryn powiedział, że jego mama była przerażona, kiedy się dowiedziała, że jej syn pragnie zostać aktorem. Ale potem zaczęła popierać jego wybór życiowy. Ojciec natomiast chciał, aby syn był w wojsku polskim. Artysta przyznał się, że początkowo myślał, że będąc aktorem i służąc społeczeństwu zmieni świat. Ale z obecnej perspektywy czasu wydaje się mu to śmieszne. Uważa, że to była zwykła pycha. Aktorzy mogą jedynie uwrażliwić ludzi na poezję, dramat, kwestie moralne. Dopiero nauka w Szkole Teatralnej bardziej skoncentrowała go na samym sobie.

O aktorze „Comedie Francaise”

A. Seweryn we Francji mieszka na stałe od końca lat 70. XX w. „Andrzej Wajda miał propozycję pracy w Paryżu. Ja mu zaproponowałem, żeby mi zaproponował pracować we Francji” - powiedział aktor. Były dyrektor „Comedie Francaise”, Jacques Lassalle, zobaczył grę Seweryna w „Oni” A. Wajdy i zaprosił do swego teatru. Był to w dodatku okres, kiedy Francja interesowała się Polską i miała szczerą gotowość jej pomóc. W taki sposób polski artysta stał się trzecim aktorem cudzoziemcem w tym słynnym paryskim teatrze. „Comedie Francaise” nie jest moim celem, a etapem w moim życiu” - stwierdził Seweryn podczas spotkania z publicznością i zażartował: „Doszedłem do najwyższego szczebla w „Comedie Francaise”. Już więcej pieniędzy nie zarobię, jeżeli tylko grać codziennie”. Przyznał, że przygotowując się do roli w komedii tego teatru, nad tekstem francuskim musi pracować 40 razy więcej niż francuski aktor i to bynajmniej nie tylko z powodu języka.

Zebranych ciekawiło również, kim się polski aktor czuje we Francji: prowincjuszem czy Europejczykiem. Artysta sądzi, że jego koledzy z teatru w głębi duszy odczuwają go jako prowincjusza. I w ogóle u Francuzów nawet na szczeblu politycznym jest pogarda w stosunku do nowych państw UE. W życiu codziennym tylko dwa razy „ucierpiał” z powodu swego pochodzenia. Francuski taksówkarz pewnego razu mu powiedział, że ma akcent, więc niech nie rządzi, kiedy aktor ukazywał mu krótszą drogę. Drugi wypadek - kiedy pewien widz napisał mu list: „Dowiedziałem się, że pan jest Polakiem i jestem zawiedziony”.

O wymarzonych rolach

„Nigdy nie zagrałem Hamleta i już nie zagram” - powiedział A. Seweryn, dodając, że „może tylko starego Hamleta”. Ma nadzieję natomiast zagrać króla Leara i wiele innych ról. Stwierdził, że jeżeli jest potrzeba dialogu między aktorem a publicznością, te role zawsze się znajdą.

Polski artysta pochwalił się, że jest pierwszym aktorem, który publicznie przeczytał całego „Pana Tadeusza” (w ciągu 7 tygodni). A stało się to w ramach projektu kulturalnego „Serba Sakra”, kiedy aktorzy w kościołach, uniwersytetach czytali najważniejsze polskie teksty. Zadziwiło go, że sala była pełna. „Ludzie mają potrzebę słowa Adama Mickiewicza” - stwierdził Seweryn i dla wileńskiej publiczności przeczytał urywek z Inwokacji „Pana Tadeusza”.

O roli prymasa

„Wyobrażacie państwo, jaki to ciężar grać postać prymasa? Dla Polaków trudno grać takie role” - powiedział pan Andrzej, zapytany o to, jak szykował się do zagrania tej postaci. Wyznał, że od razu odczuwał strach. Zaczął czytać zapiski prymasa Wyszyńskiego, które, przy okazji, poleca poczytać wszystkim. Aby nauczyć się naśladować prymasa, oglądał jego zdjęcia, filmy, słuchał też jego głosu. Zwracał się również po poradę do Jacka Kuronia, bo on znał Wyszyńskiego.

O córce Marii, również aktorce

A. Seweryn wyznał, że każdego rodzica - aktora nurtuje pytanie, czy jego dziecko - aktor ma talent. „Bo jak nie ma, to trzeba pomóc. Jak to dziecku nie pomóc? - żartował aktor i już całkiem poważnie powiedział, że jego córka Maria okazała się wspaniałą aktorką i za te słowa bierze odpowiedzialność. Jest z niej dumny.

O kichaniu

Ostatnie pytanie, jakie padło podczas spotkania, trochę zaskoczyło i rozbawiło aktora oraz zebranych na sali. Pewna młoda wielbicielka twórczości A. Seweryna spytała, jak artysta kicha: ausii (czyli po francusku), czy apsik (po polsku). Andrzej Seweryn głośno kichnął i powiedział: „Raczej po polsku”.

Iwona Klimaszewska

Na zdjęciu: po autograf do mistrza.

<<<Wstecz