„Piękno rodzimych pól i łąk – motywacją twórczości”

Wiersz – to świat opisany w kilku słowach, pewna prawda, rzeczywistość, którą dostrzegł tylko autor utworu. Od jak dawna pasjonuje się Pani poezją w taki sposób, by tworzyć swoją własną, zawierając uczucia, emocje, doświadczenia życiowe w strofach wiersza? Co na to wpłynęło?

- Pierwsze wiersze, które wyszły spod mojego pióra przypadają na lata nauki w szkole tarakańskiej. A na dar wierszowania przede wszystkim wpłynęło piękno rodzimych sużańskich okolic. Moją twórczość inspiruje świat przyrody. Pierwszy wiersz powstał jesienią, ponieważ ta pora roku – złota jesień – jest przeze mnie najbardziej lubiana. Najłatwiej wtedy pisać i najwięcej powstaje wierszy podczas późnego lata i jesienią.

Już się kończy drugie dziesięciolecie odkąd pracuje Pani w szkole, ucząc dzieci i młodzież zamiłowania do literatury, języka ojczystego. Czy udaje się Pani w codziennej pracy wykorzystać swój talent poetycki?

Każdego roku w Warszawie odbywają się Światowe Dni Poezji, na które przybywają poeci z całego świata. Spotkania są ciekawe. W ramach tej imprezy są organizowane pobyty poetów na Wileńszczyźnie, których organizatorem jest nasz wileński poeta Aleksander Sokołowski. Przygotowujemy wówczas, między innymi, spotkania z uczniami w polskich szkołach. Ponieważ moja codzienność też jest związana z młodzieżą, szkołą, staram się wpajać młodzieży miłość do „twórczości słowa”. W taki sposób młodzi doświadczają bliskości poezji, dzięki temu, że mogą porozmawiać z poetami. Mimo że my – poeci – traktujemy takie zebrania jako pracę, jednak wiele się uczymy, poznajemy, czym żyją odbiorcy naszej twórczości, co ich ciekawi. Po takich spotkaniach młodzież sama wypróbowuje swoje siły pisarskie, tworzy słowem. W jednym z wydań antologii młodych poetów „Wschód nad rosą”, wydanego w Mrągowie, znalazł się także wiersz mojej uczennicy.

Być może takie zamiłowanie do poezji stało się motywacją do podjęcia studiów na polonistyce?

I tak, i nie… Owszem, świat literatury jest mi bardzo bliski. Tym niemniej „proza życia” dyktuje swoje prawa, więc powinna być też praca dla chleba. Ale pomimo tak prozaicznej motywacji, że pracuję dla chleba, lubię swoją pracę z dziećmi i młodzieżą. Niektórym nawet udało się przekazać zamiłowanie do języka ojczystego i teraz studiują polonistykę.

Dzisiaj dosyć często słyszymy narzekania, szczególnie polonistów, jak to trudno pracuje się z młodzieżą, która nie lubi czytać, wychowuje się w kulturze obrazkowej, a także nie widzi motywacji do nauki języka ojczystego, polskiego. Polityka oświatowa państwa: anulowanie egzaminu maturalnego na szczeblu państwowym, nie wliczanie oceny z egzaminu do średniej – to wszystko przyczynia się do tego, że coraz trudniej z młodzieżą pracować…

Mimo wszystkich tych trudności nie jestem skłonna do aż tak wielkiego pesymizmu. Jeśli chodzi o czytanie, uważam, że każdy czyta w zależności od wewnętrznego zapotrzebowania. Owszem, wychowanie w rodzinie daje wiele… Jednak często zdarzają się przypadki, kiedy dziecko z porządnej rodziny, gdzie wszystkiego ma pod dostatkiem, nie ujawnia żadnego zainteresowania do nauki. Z kolei uczniowie, którzy pochodzą z rodzin wielodzietnych, gdzie rodzice nawet mało się nimi zajmują, czy nawet aspołecznych, potrafią zachwycać się światem literatury. Zależy to przede wszystkim od ich wewnętrznego świata… Niemałą rolę odgrywa tutaj nauczyciel, który powinien dostrzec wewnętrzny świat ucznia, jego zapotrzebowania, tym samym odkrywając jego talenty.

Pracując w szkole, mam wiele do czynienia z uczniami, ich rodzicami, obcuję z różnymi ludźmi. Właśnie ich wewnętrzny świat, to, co potrafię odkryć w człowieku podczas rozmowy z nim, także daje wielką inspirację do mojej twórczości poetyckiej. Nie lubię tylko ludzi prostackich i tych, którzy noszą tzw. maski. Uważam, że w obcowaniu z inną osobą liczy się przede wszystkim uczciwość.

Czyja poezja najbardziej przypada Pani do gustu? Jakie wiersze przemawiają do Pani, których poetów mogłaby Pani zaliczyć do grona ideałów?

Zachwycam się przede wszystkim twórczością Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej, Leopolda Staffa, Kazimiery Iłłakowiczówny, Wisławy Szymborskiej. Bliskie jest mi spojrzenie na świat przez pryzmat ich wierszy

Pracuje Pani nad wydaniem kolejnego tomiku wierszy. Proszę zdradzić, kiedy i z jakiej okazji nastąpi jego prezentacja.

Mój nowy tomik wierszy pt. „Zupełnie przypadkiem…” jest już w druku i wkrótce ujrzy światło dzienne. Taka nazwa z racji na to, że te utwory powstają niejako przypadkowo. Ponieważ wiersze zawsze „noszę w sobie”, widzę i dopiero różne bodźce, takie jak spotkania z ludźmi, przyrodą są okazją do wydobycia go: utrwalenia słów na kartce papieru.

Prezentacja zaś odbędzie się w maju w ramach Światowych Dni Poezji. Grono poetów – uczestników imprezy z organizatorem Aleksandrem Nawrockim na czele będzie gościć na Wileńszczyźnie. Wtedy też będzie prezentacja, m. in. podczas spotkania z wilnianami w Domu Kultury Polskiej.

Pozostaje życzyć Pani dobrego i głębokiego odbioru wierszy przez czytelnika.

Teresa Worobiej
Fot. autorka


REGINA PSZCZOŁOWSKA, pochodzi ze wsi Witosze, która już nie istnieje, obecnie mieszka w Skirlanach (gmina sużańska), od 18 lat nauczycielka języka polskiego w Sużańskiej Szkole Średniej. Z zamiłowania – poetka. Jej poezja – to owoc wrażliwości w postrzeganiu świata, w szczególności zaś bliskiej zażyłości z pięknem przyrody, której nie brakuje w okolicach Sużan. W roku 1987 ukazał się tomik wierszy jej autorstwa pt. „Muszelki miłości”, w przygotowaniu - nowy. Pasję pisania wykorzystuje w pracy z uczniami, organizując w szkole poetyckie spotkania. Podczas odwiedzin redakcji w gminie odpowiedziała na pytania, zdradzając tajemnicę, skąd czerpie natchnienie, czym porusza ją dzisiejszy świat i w jaki sposób poeta, człowiek o wrażliwej naturze, potrafi odnaleźć się w dzisiejszym świecie, tak często określanym mianem konsupcjonizmu, pośpiechu, znieczulicy na piękno i drugiego człowieka.

<<<Wstecz