Wędrówki dalekie i bliskie

Rudomino – starsze od Wilna

Że starsze, dowiódł to swojego czasu polski historyk J. Jakubowski. Rudomino już w XIV wieku było ośrodkiem powiatowym, natomiast Wilno stanowiło jedynie centrum województwa.

Jako osada Rudomino musiało być założone wcześniej. W XIV wieku był tu już dwór Wielkiego Księcia Litewskiego, co odnotują kroniki pruskie: „Rudemyn des koniges hoff”. Rudomino dobrze sobie zapamiętali Krzyżacy: „usque ad willam magnam Rudemyne” (z kroniki Wiganda). To nie przez Wilno, ale przez Rudomino przedzierali się kawalerowie mieczowi do Litwy – via Oszmiana, Krewo, Miedniki. Postoje miewali w Trokach, Wojdatach, Wace albo w Rudominie.

Walki z Krzyżakami

A walczono pod Rudominem ostro. W 1377 roku Wielki Mistrz Zakonu wysłał na Litwę 12 tysięcy doskonale uzbrojonych rycerzy, aby zajęli Wilno. Po drodze Krzyżacy spalili Troki, jednakże zamku nie udało im się zdobyć. W czerwcu zbliżyli się do Wilna, ale w tym czasie od strony południowej spadło na nich wojsko litewskie w liczbie 700 żołnierzy i pod Rudominem stoczyło zaciekłe walki. 12.000 i 700 - rażące proporcje, jednakże żadna z walczących stron nie miała przewagi, skończyło się rozejmem. Było to za Olgierda. Natomiast za Witolda w bitwie pod Rudominem (1394) skończyło się źle. Witold stacił swe cztery chorągwie, książę Oleśnicki trafił do niewoli.

Ziemia rozdzielana hojną królewską ręką

Królowie polscy mieli tu takoż swój interes. Zygmunt Kiejstutowicz sprezentował Rudomino wojewodom wileńskim, którzy w czymś mu tam dogodzili, toteż i władali Rudominem długo i szczęśliwie. A znów Zygmunt Stary nakazał wojewodzie wileńskiemu, by ten przyległą do Rudomina, nie zagospodarowaną ziemię oddał w posiadanie królewskiemu nadwornemu Hryszce Stefanowiczowi (co zostało udokumentowane aktem z dnia 2 marca Roku Pańskiego 1507). A i Kazimierz Jagiellończyk był, jak się okazuje, królem gołębiego serca, bo i on także „puste” podrudomińskie grunta hojnie dzielił między swych podwładnych.

Dlaczego 229 koni?

Tak na dobrą sprawę tych „pustych” gruntów nie było w nadmiarze. Bo Rudomino i przyległe okolice z biegiem lat coraz gęściej się zaludniały. Czego świadectwem – dokument z roku 1528 dotyczący wojskowości. Obszar rudomiński zamieszkiwały naonczas 1565 rodziny, z których to 247 osób stanu szlacheckiego winne były w wypadku wojny ofiarować na ten cel 229 koni. Właśnie 229, a nie 230. Bo nasi pradziadkowie byli o niebo lepiej w numerologii podkuci, aniżeli współcześni szarlatani. Dziewiątka symbolizuje całkowitość, prawdę, męskość, doskonałość – jako potrójna trójka jest symbolem sumy trzech światów: nieba, ziemi i piekła. Z tego ładnego symbolu wywodzi się nazwa litewskiej wódki 3x9. (Dlaczego nie nazwano ją „Rudominką” – to już inne pytanie).

Kościół – cerkiew

Ta dygresja z wódką przyplątała mi się przy temacie przybytku Bożego w Rudominie, a dokładniej jego resztek, fantastycznych, romantycznych ruin. W lipcu br. kluczyliśmy dookoła nich z kolegą po piórze urzeczeni ich tajemniczym urokiem. Przyciągają jak magnes. Podobnego uczucia widać doznają tu miejscowi duszewnyje romantycy, wiodący przy wódce z ogórcom (akurat wpadliśmy na taki moment) melancholijne razgowory. Nie kłócą się, nie rozrabiają, nie klną. Bo to święte miejsce. Te ruiny – to ich dawna cerkiew. Więc co? Nie wolno im? Przecież nic złego nie robią, kontemplują.

Było ich trzech. Zbyt małe audytorium, by prowadzić wykład na temat dziejów tej „cerkwi”. A na domiar to zatwardziali sensaci. Wsio rawno nie dadzą się przekonać. Zresztą w pewnym stopniu będą mieli rację. Była tu cerkiew, z tym że przerobiona z kościoła rzymskokatolickiego. I tu wypada wrócić do prapoczątków dziejów kościoła.

W XIV wieku Rudomino było w posiadaniu rodu Rudominów – Dusiackich herbu Trąby. Gdy odbywał się chrzest Litwy, rodzina ta jako jedna z pierwszych wskoczyła do rzeczki Rudominki (w Wilnie wskakiwano do Wilii, chrzczono pogan naonczas kolektywnie, bo na każdego z osobna nie było czasu). I to chyba wtedy zabrano się do budowy pierwszego tu kościoła rzymskokatolickiego. Dokładnych danych – kiedy, w jakim roku? – niestety nie ma. W mniemaniu niektórych historyków świątynię musieli byli zbudować książęta litewscy, bo to do nich należał patronat nad rudomińskim kościołem. Tak czy inaczej, wiadomo na pewno, że w AD 1501 Aleksander przekazał prawa patronatu biskupowi wileńskiemu Albertowi. W 1522 roku fundację potwierdził król Zygmunt Stary. W 1525 rektorem kościoła został Jan Domaniewski. Ten Domaniewski albo coś tam przeskrobał, albo odwrotnie – dobrze Panu Bogu i wierzącym się przysłużył, bo bardzo szybko (w tym samym 1525 r.) awansował, został biskupem żmudzkim.

Wygląda jednak na to, że chciano go się pozbyć. Bo już w tym samym 1525 roku dwór i wszystkie bogactwa przekazano biskupowi płockiemu Maciejowi Bertrandowi. Trzy lata później kościół w Rudominie i beneficjum przyłączono do kościoła św. Jana w Wilnie. Od tamtego czasu przybytek Boży w Rudominie został kościołem filialnym.

W końcu XVI wieku Rudomino przeszło w ręce gorliwego działacza reformacji, głośnego Andrzeja Wolana, zwanego potocznie „papieżem kalwinów”.

Wracając jednak do tych ruin „tej cerkwi”, zachował się akt wizytacyjny rudomińskiej parafii z 1783 r., oraz dokumenty wcześniejsze – inwentarze kościelne z lat 1733, 1740 i 1780. Niestety, nie ma w nich żadnych wzmianek o tym, kiedy kościół rzymskokatolicki został w miejscu dawnego zbudowany (albo odbudowany). Natomiast wiadomo na pewno, że w 1832 roku gruntownego remontu kościoła dokonał hrabia Michał Tyszkiewicz. Naonczas do parafii rudomińskiej należał kościół filialny w Porudominie, a także kaplica w pobliskim majątku Szwajcary (obecnie wieś).

W 1864 (według innych źródeł w 1865) rosyjskie władze zaborcze zlikwidowały rudomińską parafię rzymskokatolicką, kościół przerobiły na cerkiew. (O ile wierzyć statystyce z tamtych lat, w 1880 roku cerkiew prawosławna w Rudominie zrzeszała 574 wiernych). W tym samym czasie Rosjanie zlikwidowali kaplicę w Szwajcarach.

Od tamtej pory wszelkie prośby i petycje, wysyłane od wiernych do Miłostiwego Gosudaria, by reaktywować rzymskokatolicką parafię w Rudominie i przywrócić kościołowi jego dawną funkcję nie docierały do carskich uszu (a może i oczu, może ich w ogóle nie widział, może utknęły w przepaścistych szufladach czujnych czynowników). O ile nawet dotarły, to podsunięto mu pod nos „statystykę” (sporządzoną ad hoc w 1866 r., a więc w odpowiednim czasie i celu). Według niej stało, że: w Rudominie jest 136 katolików, 126 prawosławnych i 20 wyznawców Mojżesza. Z czego widać, że Żydzi w tym temacie nie mieli nic do gadania (zresztą i nie zgłaszali żadnych pretensji), zać katolicy oburzali się zaledwie w „maciupeńkiej większości”. Więc po co im kościół? Czyja władza – tego i dom Boży...

Dopiero rok 1905 wniósł kardynalne zmiany. Przegrana wojna z Japonią, wybuch w Rosji rewolucji nie zmusiły cara do zmiany polityki. Wobec siewiero-zapadniego Kraja łaskawie zezwolono na reaktywowanie rzymskokatolickiej parafii w Rudominie. W 1907 roku rozpoczęto budowę kościoła pw. Matki Bożej Dobrej Rady; dwa lata później stanął on pod dachem.

A więc kościół w Rudominie będzie w przyszłym roku obchodził jubileusz 100-lecia. Kościół drewniany, zbudowany w stylu neogotyckim według projektu M. Dubowika. Zwraca uwagę ciekawe rozwiązanie architektoniczne: na dachu usytuowano dwie różnej wysokości kwadratowe wieże.

Doskonale zachowała się odrestaurowana stara drewniana cerkiewka usytuowana pośrodku cmentarza. Dobrze służy miejscowym wyznawcom prawosławia. Na nabożeństwa przyjeżdża tu także liczny odsetek z Wilna.

Z dawnych zabudowań zachowała się takoż stara drewniana karczma (XIX w.) – obecnie dom mieszkalny.

Na cmentarzu znajduje się grób partyzanta AK „Lisa”, poległego 20 czerwca 1944 roku.

Z dziejów AK na terenie miasteczka

W nocy z 17 na 18 stycznia 1944 roku 2 i 6 Brygady AK pod dowództwem porucznika „Tońki” (Adama Boryczki) zaatakowały Rudomino. Zdobyto posterunek policji litewskiej, gmach poczty i urząd gminy, który spalono. Straty po stronie litewskiej: wzięto do niewoli 15 policjantów, których następnie zwolniono. Zdobycz: 14 kb, 2 lkm, amunicja. Policjantom i urzędnikom nakazano opuścić miasteczko. 29 czerwca 1944 roku 3 Brygada AK stoczyła bój pod Rudominem z oddziałem Luftwaffe. Straty nieprzyjaciela: 3 rannych. Zdobycz: samochód ciężarowy, działko przeciwpancerne, 3 ckm, 9 pm.

W pobliskich Szwajcarach partyzanci 6 i 12 Brygady AK 7 lipca 1944 r. rozbroili eskortę złożoną ze 120 żołnierzy niemieckich konwojujących około 3 tys. jeńców sowieckich, włoskich i jugosłowiańskich ze stalagu 352 w Mińsku. Jeńców uwolniono, zdobyto dużo broni.

Rudomino, ale nie to...

W większości źródeł, przewodników (litewskich, polskich) – dawnych i współczesnych – to podwileńskie Rudomino myli się z innym Rudominem położonym hen - na Ziemi Sejneńskiej. Te obie Rudominy zajmują mniej więcej ten sam obszar, na ich tenerach służby archeologiczne dokopały się podobnych znalezisk. W niektórych przewodnikach po Litwie te obie Rudominy w kontekście historycznym „sklejono” w jedną całość. Na przykład, dzieje kościoła podwileńskiej Rudominy pomylono z tamtą w głębi Litwy, pod Olitą Rudominą. W jednym z takich przewodników, wydanych w 2005 roku w Polsce centralnej (nie wymieniam nazwy wydawnictwa nie chcąc je kompromitować, bo nie tylko ono jedno popełniło tego rodzaju gafę) czytam: „Pierwszy kościół fundacji Grzegorza Massalskiego z 1592 r. został zniszczony w czasie II wojny światowej. Pozostały jedynie ruiny”. Akurat odnosi się to do tamtej, drugiej Rudominy. Z tym, że nie tylko jeden Grzegorz Massalski tamtejszy kościół fundował. Było ich dwóch: wzmiankowany Grzegorz i Marian Massalscy.

Nie byłoby tego poplątania z pomieszaniem, gdyby kiedyś jakiś kiep nie wymyślił sobie „tego litewskiego” Rudomino (w wersji litewskiej Rudamina). Bo to było dawniej Urdomino, w którym przebywał słynny polski malarz i architekt w jednej osobie (twórca stylu podhalańskiego) Stanisław Witkiewicz, ojciec Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego). To właśnie tam, w Urdominie Stanisław Witkiewicz senior namalował dworek (znany obraz). Dworek ten pięknie się zachował.

Wracając do tych pięknych ruin w podwileńskiej Rudominie. Dziwi, że do tej pory nikt nie wpadł na pomysł, by je wykorzystać od strony artystycznej. Urządzać na przykład rycerskie turnieje, wystawiać oratoria, organizować koncerty muzyki poważnej itp. Może jednak ktoś o to się pokusi?

Ale to już inny temat…

Alwida A. Bajor
Fot. Witalis Masenas

<<<Wstecz