A święto było wspaniałe

Piękny sierpniowy dzień na dłu–go wpisze się do życiorysu wielu pokoleń z rodu Romanowskich, bowiem 2 sierpnia został zrealizowany pomysł, aby zebrać się razem w malowniczym zakątku między Niemieżem a Wielkim Siołem, w zagrodzie kontynuatora rodu Mariana Romanowskiego, w miejscowości, gdzie właśnie brał początek nasz ród.

Nasi przodkowie nie należeli do szlacheckiego rodu, nie mieli herbu rodowego, ale był to ród, żyjący po szlachecku, bardzo religijny, dbający o wykształcenie swoich dzieci, zapewniający dobrobyt w rodzinach, kochający pracę na roli. Nasz pradziadek Józef Romanowski, urodzony za czasów caratu w roku 1824 w Niemieżu, jak wskazują dokumenty z archiwum, był ziemianinem. Miał czworo dzieci – dwóch synów i dwie córki. Jeden z nich, to nasz dziadek Piotr Romanowski, urodzony zaraz po powstaniu w roku 1864. Dziadek miał 2 synów i 4 córki: Józefa, Piotra, Helenę, Mariannę, Józefę i Wincentynę. Córki zakładały rodziny i zmieniały nazwiska. Stąd do naszego rodu weszli Wiedryccy, Sawiccy, Stankiewiczowie, Bumbulowie. Syn dziadka Piotr zmarł w roku 1946 i nie zostawił po sobie syna, tylko 4 córki. Jedynym kontynuatorem naszego nazwiska został mój ojciec Józef Romanowski, urodzony w roku 1898 we wsi Wielkie Sioło (dawniej Niemież), któremu urodziły się 4 córki i jeden syn – Józef Marian. Innymi przedstawicielami dziś noszącymi nazwisko Romanowskich są jego syn Jarosław i wnukowie Erwin i Radosław, dzięki którym nasze nazwisko przetrwa jeszcze dziesięciolecia.

Mój ojciec Józef Romanowski zostawił po sobie piękne wspomnienia. Chociaż zmarł bardzo wcześnie, w roku 1956, kiedy miałam 11 lat, zapamiętałam go jako bardzo kochającego swoje dzieci, dbającego o ich wykształcenie. Moje siostry, w wieku lat 11–12 były oddawane do szkół, oddalonych od domu, mieszkały u obcych ludzi w wynajętych mieszkaniach, oby tylko się uczyły. Były to straszne czasy stalinowskie, od razu po wojnie. Ojciec kochał ziemię, miał jej 14 ha tu, w Wielkim Siole. Pracowali na niej wszyscy – od małego do starego. Uznano za kułaków, czekała wywózka na Syberię. Pamiętam jak zabierano go z domu, a my z mamą lamentowaliśmy. Później utkwiły w pamięci te nocne kryjówki u sąsiadów, aby nas nie spotkał ten sam los. Ale może te codzienne modlitwy na głos za naszego ojca, bo to on nas nauczył modlitw, pomogły. Ojca udało się po prostu wykupić i po pół roku więzienia wrócił do domu. Rozpoczynając od pradziadka, nasz ród liczy ponad 300 osób. Chociaż z nazwiskiem Romanowskich pozostały tylko 4. Na zjazd przybyło 150 osób. Aż 96 osób z rodu zamieszkuje w Polsce, szczególnie z rodziny Wiedryckich i Bumbulów, 5 osób w Niemczech, 5 osób we Włoszech, 4 osoby w Belgii.

Zjazd rozpoczęliśmy od Mszy św. w kościele parafialnym w Rudominie, bo tam właśnie byli ochrzczeni nasi przodkowie. Po uroczystej mszy udaliśmy się na cmentarz w Wielkim Siole, gdzie spoczywają, rozpoczynając od pradziadka, nasi bliscy. W modlitwie wspomnieliśmy wszystkich zmarłych, zapaliliśmy znicze.

W zagrodzie Mariana Romanowskiego aż się roiło. Dom rodzinny od 75 lat, bo wtedy był zbudowany, jeszcze nie widział aż tylu gości. Dla niektórych to było kolejne spotkanie, bo widują się często, dla niektórych moment zapoznania się po raz pierwszy. Szczególnie dużo osób na zjazd przybyło z rodziny Heleny Romanowskiej – Wiedryckiej. Wiedryccy bowiem liczą w swoim gronie 120 osób. Wielu z tej rodziny osiedliło się w Gdańsku, a jedna z sióstr założyła rodzinę we Włoszech, ale przybyła na zjazd z malowniczego miasta włoskiego Sorrento.

Dużo członków naszego rodu zamieszkało w Gorzowie Wielkopolskim. Niestety, nikt nie mógł przyjechać, ale sercem byli razem z nami na tym spotkaniu. Szczególne zainteresowanie wywołały stoiska, które przyciągały uwagę naszych krewnych. Tu można było porozważać nad drzewem genealogicznym rodu Romanowskich, drzewami innych rodzin tego rodu, zobaczyć wystawę – kronikę starych fotografii, poczynając od lat 40 ubiegłego stulecia aż do współczesnych.

Statystyka rodu Romanowskich wskazuje, że w rodzie przeważają mężczyźni, 106 osób mieszka poza granicami Litwy. Najstarsza z rodu Romanowskich Genowefa Timofiejczewa liczy dziś lat 85, a Regina Stankiewicz – lat 81, zaś najmłodszy Radosław Romanowski – 6 miesięcy. 58 osób posiada wyższe wykształcenie. Wśród nich najwięcej nauczycieli, ale są również lekarze, inżynierowie, ekonomiści, jubilerzy, prawnicy, malarze. Ustaliliśmy, że najbardziej popularne imię w naszym rodzie jest Józef, czyli imię naszego pradziadka. Niekiedy to imię spotykane jest nawet dwukrotnie w rodzinie.

Po królewsku przygotowane potrawy na stołach świadczyły o tym, że dobrobyt w naszych domach trwa nadal. Muzyczka przygrywała do północy, a polskie piosenki płynęły po całej okolicy. Niejeden pewnie się zamyślił, co to za wielkie święto w domu Romanowskich. A święto było naprawdę wspaniałe.

Krystyna Narkiewicz
z domu Romanowskar

<<<Wstecz