Wileńszczyzna z bliska – Bujwidze
Drogi prowadzące do ludzi
Jeżeli spojrzeć na mapę rejonu wileńskiego, można łatwo zauważyć, że położona na jego wschodnich obrzeżach gmina bujwidzka pod względem zajmowanego terytorium jest jedną z największych. Rozlokowana na obszarze prawie 10 tys. ha (dokładniej – 9840) ustępuje tylko o połowę większej gminie podbrzeskiej oraz kilku innym. Jednak wygrywając terytorialnie, co do liczby mieszkającej na tych terenach ludności jest ona najmniejszą, licząc nieco ponad 1200 mieszkańców. Oddalona o 45 km od centrum rejonu, gmina bujwidzka rzeczywiście jest najdalej wysuniętym zakątkiem obecnej Wileńszczyzny.
Nic zatem nadzwyczajnego, że bardziej wyraźnego charakteru nabierają tu problemy, mniej widoczne gdzie indziej w rejonie: dojazd do stolicy, znalezienie zatrudnienia, rozwój przedsiębiorczości. Są to czynniki, rzutujące na odpływ młodzieży do miasta, stąd też występuje ujemny wskaźnik demograficzny: liczba zgonów wciąż przewyższa tu liczbę urodzeń, a osoby zdolne do pracy stanowią ledwie połowę mieszkańców. Dodajmy, że połowę terenu gminy zajmują lasy, wśród których tu i tam rozrzuconych jest 60 wsi i zaścianków. Poza kilkoma większymi miejscowościami, takimi jak Bujwidze, Punżany, Świętniki, Ochotniki, są to niewielkie wioseczki, zamieszkałe przeważnie przez osoby w podeszłym wieku.
Nie jest tajemnicą, że im dalej od stolicy, tym słabsza jest infrastruktura osiedli wiejskich. Jak więc zapewnić normalne warunki życia ludności gminy, zwłaszcza osobom starszym i samotnym, by do odległych wsi, a nawet chutorów mogło dojechać pogotowie, sklepik objazdowy? Nad tym zastanawiał się starosta Marian Naruniec, uważając rozwiązanie problemu za jedno z kluczowych zadań swej pracy. A zadbać o dogodne połączenie oddalonych wsi z centrum gminy należało niezwłocznie. Ogólna długość różnego rodzaju dróg na terenie gminy wynosi 200 km – od szosy prowadzącej do Niemenczyna aż po polne i leśne drogi, w większości mało przejezdne w okresie wiosennym i jesiennym. W 2000 roku, kiedy M. Naruniec obejmował stanowisko gospodarza gminy, jedynie 12 km z tej liczby było w stanie dostatecznym.
Każda zaś inwestycja potrzebuje środków, a remonty dróg szczególnie. Pieniędzy, przyznawanych z budżetu samorządu starczało zaledwie na przysłowiowe łatanie dziur. Obrotny starosta znalazł jednak wyjście, zaczęto wykorzystywać żwir z odkrywki na własnym terenie, co pozwoliło na znaczne zmniejszenie wydatków. Dziś już 40 km zostało całkowicie uporządkowanych, praca na następnych 15 km dobiega końca. Co prawda, trochę brakuje grosza, ale starosta nie ustaje kołatać do gabinetów samorządowych wiedząc wszak, że prosi nie dla siebie.
Tak, jak to było w przypadku małej wsi Papunie, tuż między torami kolejowymi, a brzegiem Wilii położonej. Mieszka tu kilka rodzin, a chociaż obok mają stację kolejową Skiersobol, potrzebne było połączenie samochodowe. Niestety, niemal 3-kilometrowy odcinek leśnej drogi, łączącej z szosą, był przejezdny tylko latem. Jak powiada mieszkanka wsi Irena Kasperavičiene, z powodu licznych w tym miejscu źródeł podziemnych, od marca do maja i jesienią samochody grzęzły w błocie, a nie daj Boże, pożar, czy nagły wypadek – ani strażacy, ani pogotowie tu by nie dotarło. Chociaż część terenu, po którym biegnie droga, należy do gminy bezdańskiej, jednak wiosną mieszkańcy wsi zwrócili się o pomoc do Bujwidz. Starosta obiecał pomóc i obietnicę spełnił. Dziś wygrejderowana i częściowo wyżwirowana droga prowadzi prosto pod domy. „Teraz ludzie mają samochody, więc potrzebują dojazdu. Bardzo jesteśmy wdzięczni, że dla nas ten problem przestał istnieć” – wyraża zadowolenie pani Irena.
Podobny przykład można przytoczyć mówiąc o połączeniu z Santoką, gdzie wcześniej ono praktycznie nie istniało. Tą leśną drogą o długości 9 km, która prowadzi do przeuroczego zakątka u zbiegu Wilii i Żejmiany, jeździło się najczęściej furmanką lub rowerem. Dziś została odbudowana prawie od nowa: znacznie poszerzona, w wielu miejscach utorowana poprzez skrojenie wzgórz, w nieprzejezdnych miejscach podniesiona. Należy zaznaczyć, że Santoka jest położona najdalej, bo odległa o 20 km od starostwa.
Szkoła średnia w Bujwidzach posiada własny autobus, którym dowozi się uczniów na zajęcia z okolicznych wsi. Gdyby nie starania o należyty stan dróg, byłoby to możliwe nie wszędzie i nie zawsze. Natomiast teraz dzieci z Fabijaniszek, Papuń, Ślepiszek, Koniuch, Majkun, Narbuciszek, Nowosiołek, Łozoryszek i innych miejscowości nie muszą pieszo pokonywać codziennie 4-5 km.
Drogi, które dla starosty stały się „oczkiem w głowie”, potrzebują stałej troski. Toteż latem trwają prace przy wycinaniu zakrzaczeń z pobocza dróg, by zwiększyć widoczność dla kierowców, zwłaszcza przepadających za szybką jazdą. W tym miesiącu z giełdy pracy zatrudniono 12 osób, z których skompletowano 3 brygady. W zimie z kolei odśnieżano 80 km dróg, należących do gminy.
Z zakończeniem budowy mostu przez Wilię, który połączył Bujwidze z rejonem święciańskim, ruch samochodowy w tym kierunku znacznie się zwiększył. Obecnie trwa asfaltowanie ostatniego odcinka szosy przed Bujwidzami, a chociaż prace są prowadzone przez Państwową Agencję Dróg, zatrudnienie znaleźli tu także ludzie miejscowi.
Otwarcie nowego mostu, w czym także było dużo zachodu starosty M. Naruńca, podsunęło mieszkańcom pomysł naprawy wiszącego mostu przez Wilię, który łączy wieś Papunie z Liciunami w gminie niemenczyńskiej. Zbudowany w 1973 r. obecnie jest w stanie awaryjnym, chociaż znajdują się śmiałkowie, ważący się przedostać nim na drugi brzeg. Most nadal jest potrzebny tym, kto ze Skiersobol pociągiem dojeżdża do pracy w Wilnie, rodzinom, mającym krewnych po obu stronach rzeki, mieszkańcom Papuń, by skorzystać ze sklepu w Liciunach. Starosta popiera inicjatywę mieszkańców zbierających podpisy w tej sprawie i szuka sprzymierzeńców u sąsiadów za rzeką, by razem rozpocząć „chodzenie” na rzecz potrzebnej sprawy.
Kolejne wsie w gminie oczekują też na włączenie oświetlenia: latarnie już zawieszono w Nowosiołkach i Żwinianach, pozostało tylko podłączyć ten odcinek do ogólnego systemu. „Zwracaliśmy się do starosty o pomoc, teraz widzimy, że dotrzymał słowa, tej jesieni nasza ulica nie będzie tonęła w mroku – dzieli się radością Danuta Kowszewicz z Nowosiołek. – Jest on naprawdę dobrym gospodarzem gminy, gdy jakaś bieda, zwracamy się śmiało i sprawa zazwyczaj bywa załatwiona”.
Zdawałoby się, tak mało znaczące sprawy: naprawa dróg, oświetlenie ulic, troska o ludzi, mieszkających na uboczu od wielkich miast. A jednak... Rozeznanie w ich problemach pomaga planować dalsze prace, ustalać priorytety. By na żądanie nowo przybyłych o natychmiastowej budowie podjazdu do ich posesji móc odpowiedzieć: „Dobrze, wciągniemy was do ogólnej kolejki, trzeba będzie poczekać”. Wiadomo, chciałoby się robić więcej i lepiej, nie żwirować a wyasfaltować wszystkie drogi. Realia jednak są jakie są, budżet też. Ale nie składając obietnic bez pokrycia nawet w tych warunkach udaje się sporo osiągnąć. Starostę cieszy wygląd centralnej siedziby, krzątanina mieszkańców przy odnawianiu domów. Chociaż nie są blisko stolicy, te wspólne starania zostały dostrzeżone: po II etapie konkursu na najładniejsze wiejskie osiedle Bujwidze zajęły III miejsce w powiecie wileńskim.
Czesława Paczkowska