Karta Polaka - nagrodą za trwanie
Kiedy osiem lat temu prasa polskojęzyczna na Litwie zamieściła w całości proponowany przez władze polskie projekt Karty Polaka, prosząc czytelników o opinie na ten temat, w naszych rodaków tu zamieszkałych niby nowy duch wstąpił.
Radością szczególną promieniowało przede wszystkim pokolenie starsze, urodzone w czasach II Rzeczypospolitej, kiedy Wilno i Wileńszczyzna stanowiły jej część składową. Przecież niejeden z nich niczym bezcenne relikwie w zakamarkach rodzinnych archiwów przechowuje dowody osobiste, potwierdzające polskie obywatelstwo. Które automatycznie utracili, gdy w roku 1939 w wyniku tajnej zmowy Ribbentropa z Mołotowem Wilno i Wileńszczyzna szerokim gestem zostały przekazane Litwie.
Wprowadzenie Karty Polaka - w powszechnym odczuciu Kowalskich na Litwie - miało być wyrazem pamięci historycznej Ojczyzny o tych rodakach z Kresów wschodnich, którzy wolą przewrotnej historii pozostali poza jej granicami. A pozostawszy, choć doświadczyli gorzkiego losu, dochowali wierności mowie, wierze i tradycjom swoich przodków. Teraz, gdy czytali treści projektu Karty Polaka, ogarniało ich przeogromne wzruszenie: że Polsce nie są obcy, że się o nich pamięta. Wyrazem tego wzruszenia były liczne odzewy w polskich środkach masowego przekazu na Litwie
W miarę, gdy czas upływał, a przyjęcie tego dokumentu wciąż dreptało w miejscu, czego wyrazem były m. in. liczne jałowe dyskusje na ten temat w telewizyjnych "Forach Polonijnych" na antenie Telewizji "Polonia", radość zaczęło zmieniać zatroskanie. Jego wyraz dali też delegaci odbytego 25 maja 2002 roku IX zjazdu Związku Polaków na Litwie, podejmując jednogłośnie rezolucję w tej sprawie. Pozwolę szanownym czytelnikom zacytować ją w całości:
"Inicjatywa ustawodawcza Senatu RP poprzedniej kadencji, zmierzająca do przyjęcia ustawy o Karcie Polaka, znalazła gorący odzew i rozbudziła duże nadzieje wśród społeczności polskiej na Litwie. W opinii litewskich Polaków dokument ten byłby moralnym aktem władz Macierzy w stosunku do swych byłych obywateli oraz ich potomków, odciętych granicą wbrew ich woli po II wojnie światowej.
Dokładnie rozumiejąc trudną sytuację gospodarczą Polski, uchwalenie Karty Polaka rozumiemy nie jako profity natury materialnej, tylko jako akt wyrównujący pewne zaszłości dziejowe. Posiadacz Karty Polaka poczułby się na nowo obywatelem Ojczyzny oraz Narodu Polskiego. Zwłaszcza podczas pobytu na historycznej Ziemi Piastów, gdzie nie byłby traktowany jako obcokrajowiec, czułby z nią nie tylko więź duchową, ale też był świadom prawnego uregulowania jego statusu jako Polaka.
Mimo zaangażowania autorytetu państwa w tej sprawie - jak podkreślali jego przywódcy - Karty Polaka nie udało się uchwalić przez Sejm minionej kadencji, co oczywiście zmartwiło wszystkich zainteresowanych. Żywimy przeto nadzieję, iż parlamentarzyści III Rzeczypospolitej aktualnej kadencji poczynią wysiłek legislacyjny i w możliwie krótkim czasie wszyscy, jak Kresy długie i szerokie, będziemy się cieszyć z faktu uchwalenia Karty Polaka. Jako delegaci IX zjazdu Związku Polaków na Litwie apelujemy do władz RP o rychłe załatwienie żywotnie ważnej dla nas sprawy".
Tyle rezolucja IX zjazdu Związku Polaków na Litwie. A - przyznać trzeba - temat ten niczym echo powracał jak na kolejnych naszych dwóch biało-czerwonych forach, odbytych w roku 2004 i 2006, tak też w licznych rodaków rozmowach. Nie znajdowały one jednak jakoś rezonansu w Warszawie, dzieląc los wołającego na puszczy.
Aż stało się! Podczas niedawnej wizyty do Stanów Zjednoczonych premier Jarosław Kaczyński, spotykając się w Chicago z tamtejszą Polonią, sporo miejsca poświęcił więzom Polaków z zagranicy z Ojczyzną przodków. To spoiwo miałaby potęgować nowa ustawa o obywatelstwie, dzięki której rozsiani po obczyznach potomkowie legendarnego Lecha będą mogli uzyskać bądź odzyskać obywatelstwo spod znaku Orła Białego. Tym spoiwem miałaby też być Karta Polaka z myślą o rodakach na byłych Kresach Wschodnich.
W Kowalskich na Litwie wstąpiła więc nowa nadzieja. Czy nie zostanie pogrzebana, zależy od konsekwentnej postawy rządu polskiego. Dla ekip poprzednich wyraźnie zabrakło w tym dobrej woli. Górę wzięły obawy, że Państwo Polskie nie udźwignie zobowiązań natury finansowej, by uczynić zadość pewnym przywilejom natury socjalnej, jakie Karta zakłada w momencie, kiedy jej posiadacz przekraczałby granicę Polski. Bano się też, że z przyjęciem tego dokumentu nad Wisłę ściągnie wiele "nieproszonej hałastry", a i nie chciano zapewne dąsać Brukseli, gdyż dla Unii Europejskiej dokumenty tego typu stanowią wyraźną sól w oku.
Polacy na Litwie wielokrotnie podkreślali, że uchwalenie Karty Polaka rozumieją nie jako profity natury materialnej, a jako nagrodę moralną wszystkim tym, którzy zachowali polskość i wierność Ojczyźnie przodków, mieszkając często w nieprzychylnym polskości środowisku. Można zrozumieć więc ich ciche nadzieje i pewną zazdrość mieszkającym poza Węgrami Madziarom, którym ich Ojczyzna podobne karty zafundowała.
Henryk Mażul