Na jarmarku folkloru w Węgorzewie
Corocznie w pierwszy weekend sierpnia Węgorzewo staje się prawdziwą mekką dla miłośników, twórców kultury i sztuki ludowej - odbywa się bowiem Międzynarodowy Jarmark Folkloru. Jest to najbardziej atrakcyjne i największe w Polsce północno-wschodniej spotkanie z autentyczną sztuką ludową.
Na tegorocznym XXIX Międzynarodowym Jarmarku Folkloru, który miał miejsce w dniach 4-6 sierpnia, swój kunszt śpiewaczy, taneczny, muzyczny zaprezentowali zespoły, kapele, soliści z Polski oraz Litwy, Białorusi i obwodu kaliningradzkiego. Imprezie towarzyszył rozległy kiermasz rękodzielnictwa, na którym można było oglądać pokazy rzemiosł tradycyjnych: kowalstwa, tkactwa, przędzenia na kołowrotku, rzeźby w drewnie i glinie, garncarstwa, plecionkarstwa z wikliny, wycinkarstwa, pisankarstwa i in.
Brama do Mazur i animacji folkloru
Węgorzewo leży na początku szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, w jednym z najatrakcyjniejszych turystycznie i krajobrazowo regionie Polski, stąd zapewne nazywane było jeszcze przed wojną i jest do dziś "Bramą do Mazur", gdyż stąd żeglarze wyruszają w rejs po szlaku, który przez jeziora i kanały prowadzi aż do Pisza.
W średniowieczu okolice jeziora Mamry zamieszkiwało staropruskie plemię Galindów. Ich obronny gród Angetete został zdobyty przez Krzyżaków w 1256 r., którzy na jego miejscu wznieśli drewniany zameczek. Powstała przy nim osada, spełniająca funkcję targową. Zimą 1365 r. zostały one zniszczone podczas wyprawy księcia trockiego Kiejstuta. W 1398 r. w odległości 2 km od zgliszcz Krzyżacy wznoszą zamek murowany na rzecznej wyspie okolonej wodami Węgorapy. Otrzymuje nazwę Angerburg, które tak nazywało się aż do 1945 r. Prawa miejskie Angerburg uzyskał w 1571 r. Miasto rozwinęło się wskutek żywiołowej kolonizacji polskiej osadników z Mazowsza.
Najsłynniejszym mieszkańcem Angerburga był Jerzy Andrzej Helwing (1666-1748), przyrodnik, zwany pruskim Pliniuszem. W XVIII w. przybywał w Angerburgu dwukrotnie król Polski Stanisław Leszczyński, bawiąc przejazdem na zamku węgorzewskim. Z głów państw prócz elektorów i królów pruskich w Węgorzewie bywał w czasie drugiej wojny światowej niesławnej pamięci Adolf Hitler. Kilkugodzinną prywatną wizytę złożył tu wiosną 1999 r. ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski.
Spalone już po zakończeniu wojny przez Armię Czerwoną Węgorzewo, a następnie wyburzone, zostało odbudowane. Dziś liczy 12500 mieszkańców. Duże znaczenie dla miasta ma turystyka, gdyż tutejsze okolice są niezwykle malownicze: jeziora, lasy. Zachęcają do zwiedzania i uprawiania turystyki kwalifikowanej i sportu o każdej porze roku.
Pisząc o Węgorzewie należy podkreślić wielką rolę w animacji kultury i sztuki ludowej Muzeum Kultury Ludowej na czele z dyrektor panią Justyną Żołnierowicz-Jewułą, które było głównym organizatorem poprzednich, jak i tegorocznego, już 29 z kolei Międzynarodowego Jarmarku Folkloru. Trzeba też zaznaczyć, że od kilku lat trwa i rozwija się współpraca pomiędzy owym muzeum a Muzeum Etnograficznym Wileńszczyzny w Niemenczynie na czele z dyrektorem Algimantem Baniewiczem.
Ludzie, ludzie cuda w tej budzie!
Mieniący się różnymi rodzajami sztuki ludowej i rzemiosła wiejskiego kiermasz ściągnął na plac Wolności liczne rzesze węgorzewian i gości. Swe dzieła prezentowali twórcy ludowi z samego Węgorzewa, z różnych miejscowości Polski, sąsiedniej Litwy, Białorusi, Ukrainy.
Zofia Bielecka prezentowała tzw. haft kujawski - bieżniki, serwety, obrusy. Janina Butkiewicz z Lidzbarka Warmińskiego oferowała serwetki haftowane igłą. Na stoisku Krystyny Cieśluk z Lipska można było oglądać, jak też nabyć pisanki, tkaniny, hafty, kwiaty sztuczne, a sama gospodyni demonstrowała swe umiejętności robienia koronek na drutach. Piękne szydełkiem robione serwety miała na swym stoisku Lidia Filipska z Węgorzewa.
Nie sposób było nie podejść do stoiska z napisem "Rękodzieło w karmelu", na którym rzucały się w oczy duże lizaki w postaci uśmiechniętego słoneczka i dużych serduszek z napisem "Love". Właścicielka stoiska Nina Popławska z Hajnówki chętnie wdała się ze mną w krótką pogawędkę. Jak wytłumaczyła mi, karmel robi się z cukru, syropu i skrobia. Najpierw te składniki gotuje się w miedzianym kociołku w temperaturze do 170 stopni ciepła, następnie dodaje się esencji zapachowej. Później, gdy masa już ostygnie, nożykiem kraja się w odpowiednie formy. Jej babcia Maria Piasecka, mieszkająca do wojny w Brześciu, robiła karmelowe różyczki, którymi chętnie raczyły się córki Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego.
Stragan Jana Wróblewskiego z Hajnówki przyciągał jelonkiem i konikiem wykonanymi z gałęzi brzozy. Były też tam koszyczki i karmniki z wikliny. Nasi sąsiedzi z Białorusi też mogli zaprezentować swe umiejętności rękodzielnicze na swych straganach. Na stoisku Mariny Jasiemczyk z Grodna widniały obrazki ze słomki z postaciami zwierząt i kwiatów oraz misternie zdobione jajka wielkanocne. Jej kolega Stanisław Mulirca prezentował wycinanki z ornamentami ludzi i zwierząt. Na straganach z Ukrainy były wachlarze, wyroby z muszelek w postaci wisiorków, ukraińskie ręczniki zwane rusznikami, widoki na szkle malowane - dzieła rąk Natalii Bakunenko z Berdiańska, Michajły Prokopiewa i Oksany Andruszczenko ze Lwowa.
Oczywiście, nie zabrakło stoisk z Litwy. Wzięciem cieszyły się litewskie sękacze i czarny chleb, które oferowali przedstawiciele zakładu piekarniczego A. Mincevičiene z Mariampola. Zwiedzający kiermasz nie omijali stoiska Centrum Dziennego Pobytu dla Osób Niepełnosprawnych z Niemenczyna, niekiedy ucinając krótką rozmowę z pacjentami i ich kierowniczką Jadwigą Ingielewicz. Mogli u nich nabyć dekoracyjne kwiaty z piór, kartki okolicznościowe, wyroby ceramiczne. Uwagę skupiały barwne palmy wileńskie - dzieło rąk Oli Kunickiej, palmiarki z Krawczun. Widoczki na skórze, biżuterię ze skóry i drewna, m. in. wisiorki, proponował Ryszard Malcz z Nowej Wilejki, a obrazy - Angelika Gasiuniene i Robertas Strazdas z Rukojń.
Na kiermaszu można było śledzić proces lepienia garnków z gliny, przyglądać się pracy na warsztacie tkackim. Młody chłopak pod bacznym okiem Ewy Ilan, pracowniczki Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, nabywał praktyczne umiejętności pracy na warsztacie tkackim. Uwagę przykuwał szałas, gdzie członkowie Stowarzyszenia Miłośników Historii i Kultury Prusów PRUTHENIA odtwarzali według dokumentacji archeologicznych technologię wyrobów ceramicznych, jak to czynili garncarze plemion pruskich.
Trzy dni na ludowej nucie
Aż trzy dni trwało święto folkloru, na którym wystąpiło kilkanaście zespołów ludowych z Polski, Białorusi, Litwy, obwodu kaliningradzkiego. Rozpoczęło się ono 4 sierpnia uroczystym otwarciem, podczas którego burmistrz Węgorzewa Antoni Piotrowski przekazał symboliczne klucze od miasta na trzy dni aktorowi Stanisławowi Jaskułce, znanemu naszej publiczności z polskiego serialu "Plebania", gdzie grał rolę Zenka. Tego dnia wystąpiły zespoły taneczne "Zgoda" z Rudomina, "Karuzela" z Kaliningradu, "Pine" z Szakiai, "Czeremosz" z Węgorzewa (zespół mniejszości ukraińskiej zamieszkującej te tereny) oraz "Pogranicze" z Szypliszek.
Drugi dzień święta rozpoczął się przemarszem przez miasto zespołów, które miały wystąpić. Barwny pochód zakończył się przy muszli koncertowej na placu Wolności. Została tam zrobiona wspólna fotografia, jaka następnie ukazała się w gazecie "Węgorzewski Tydzień". Rozpoczął się koncert, podczas którego wystąpiły: zespół folklorystyczny "Pogranicze" z Szypliszek pod kierownictwem Józefa Murawskiego, obchodzący na początku lipca jubileusz ćwierćwiecza działalności artystycznej, miejscowy zespół śpiewaczy "Zaciszuki", zespoły śpiewacze "Zielona Dąbrowa" z Nowej Wsi Ełckiej, "Stradunianki" ze Stradun, "Orzeszanki" z Orzysza, "Rustowianki" z Rustowa, "Rominczanie" z Dubeninek i inne. Po koncercie można było oglądać widowisko obrzędowe: "Wyprowadziny" w wykonaniu zespołu folklorystycznego "Warmianki" z Miłakowa, "Poniedziałek wielkanocny", który zaprezentował zespół folklorystyczny z Popowic oraz inscenizację "Swaty" w wykonaniu zespołu "Ludowa biesiada" z Czarnocina.
Na marginesie należy wspomnieć o wycieczce stateczkiem żeglugi śródlądowej "Albatros" po jeziorze Mamry, którą sobie zafundował zespół "Rudomianka" i parę pań z zespołu "Połuknianie". Podczas dwugodzinnego rejsu "Albatros" podpłynął pod wyspę Upałty, gdzie przez lornetkę można było dojrzeć siedzącego na wierzchołku drzewa orła bielika. Wypłynęliśmy z przystani i wracaliśmy rzeką Węgorapą, którą z Węgorzewa można wypłynąć na Szlak Wielkich Jezior Mazurskich. Wrażeń co niemiara, do których będziemy nieraz wracać pamięcią.
Podczas trzeciego dnia wystąpili: zespoły folklorystyczne "Jarka" i "Prząśniczka" z Kowal Oleckich, zespół folklorystyczny "Warmianki" w Miłakowa, cymbalista z Węgorzewa Arkadiusz Krawel, śpiewaczka Zofia Kozal z Czarnocina. Zespół "Połuknianie" z Połukni pod kierownictwem Iwony Grigiene i Renaty Jokniene oczarowywał publiczność "poszumem jezior trockich", śpiewając piekną piosenkę śp. Barbary Sidowicz "Troki, ach Troki". Drugi polski zespół z Litwy "Rudomianka" z Rudomina pod kierownictwem Wioletty Cereszki rozweselał zgromadzonych wesołymi piosenkami o Jasiu, o Kasi, o kochaniu, które "jak ludzie mówią" szkodzi, kończąc swój występ piosenką o białych łabędziach płynących po "fali błękitnej".
Szczyptę rosyjskiego folkloru, którym przeplatały się rzewne, sentymentalne piosenki z czastuszkami wniósł zespół foklorystyczny "Mieżdurieczienka" oraz zespół pieśni i tańca "Rosijana" z obwodu kaliningradzkiego z Czerniachowska. Rozlegały sie gorące brawa, których także nie szczędzono poprzednio dla "Rudomianki" i "Połuknian". W atmosferę dawnych litewskich pieśni i tańców weselnych rodem ze Żmudzi i Auksztoty, wykonywanych wielogłosowo, wprowadził istniejący już 25 lat zespół "Visi" z Wilna. Uwieńczeniem koncertu i zakończeniem XXIX Międzynarodowego Jarmarku Folkloru był występ uzdolnionej artystycznie młodzieży w obwodu kaliningradzkiego ze studium muzycznego, działającego przy rejonowym Domu Kultury w Czerniachowsku, a śpiewającego piosenki na estradową nutę w języku rosyjskim i polskim. Piosenka "Podaruj uśmiech światu" w języku rosyjskim, śpiewana przez nich na zakończenie, brzmiała niczym swoiste przesłanie uczestników tego wielkiego święta.
Rolę konferansjera podczas pierwszego dnia jarmarku pełnił aktor Stanisław Jaskułka, drugiego dnia on również wespół z kierownikiem "Pogranicza" Józefem Murawskim, a ostatniego - Józef Murawski oraz przybyła wprost z Festiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie ciotka Franukowa, czyli Anna Adamowicz, rozweselając na dobre publiczność. Imprezę zamknął wicestarosta powiatu węgorzewskiego Krzysztof Piwowarczyk, wręczając uprzednio nagrody "Złotego jelonka" dla kilku twórców i zespołów ludowych.
Jak już na początku wspomniałem, organizatorem XXIX Międzynarodowego Jarmarku Folkloru w Węgorzewie było Muzeum Kultury Ludowej wraz z Towarzystwem Ratowania Dziedzictwa Kulturowego Kresów Dawnych i Obecnych "Ojcowizna", a odbywał się on pod patronatem wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Andrzeja Leppera oraz marszałka województwa warmińsko-mazurskiego Andrzeja Ryńskiego. Słowa podzięki należą się dyrekcji Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie na czele z Justyną Żołnierowicz-Jewułą za możliwość uczestniczenia w tym niezwykle barwnym święcie folkloru zespołów "Rudomianka" i "Połuknianie" oraz twórców ludowych z Wileńszczyzny.
Jan Lewicki
Na zdjęciach: wspólne zdjęcie przy muszli koncertowej;
lizaki z Hajnówki;
trwa nabywanie umiejętności pracy na warsztacie tkackim
Fot. autor