Rozbijackiej i prowokatorskiej działalnoci ciąg dalszy

Po tym, jak dziennik "Kurier Wileński" nie zamieścił w całości treści listu, nadesłanego z Turmontu, prezes Jezioroskiego Oddziału ZPL Weronika Bogdanowicz skierowała do dziennika drugi list z pytaniami do redakcji i osobiście do autora oszczerczego komentarza J. Sienkiewicza. Minęły dwa miesiące od chwili wysłania listu, niestety, autorka nie doczekała się jego publikacji. Pani W. Bogdanowicz zwróciła się zatem do związkowej "Naszej Gazety" z prośbą o zamieszczenie listu na jej łamach, co też czynimy. List do "Kuriera Wileńskiego" drukujemy na prośbę jego autorki w całości, z minimalnymi poprawkami stylistycznymi.

Szanowna redakcjo!

Po pierwsze, dziękujemy za gazetę "Kurier Wileński", którą Wy nam przysyłacie (za darmo) do sobotniej szkółki "Uśmiech" w Turmoncie.

Proszę jednocześnie odpowiedzieć na 5 pytań:

1. Dlaczego Państwo nie nadrukowaliście w całości nasz list w gazecie pt. "Złości i kłamstwu - NIE!" ?

2. Jakie Jan Sienkiewicz zajmuje stanowisko? (Że do niego zwracają się nauczyciele jak do adwokata?)

3. Dlaczego nauczyciele nie mogą otwartym listem napisać do "Kuriera" sami, podpisać swoje nazwisko itd. Więc pisze za nich Sienkiewicz, że oni mogą być zdegradowani w pracy itp.? Sprawiedliwości trzeba patrzeć w oczy! Dlaczego boją się? A gdzie są dyrektorzy, kierownictwo wydziału oświaty?

4. Do jakiej partii należy Jan Sienkiewicz?

5. Kto dla Sienkiewicza szykuje teksty? Też ktoś podpowiada czy agituje?

Szanowny Panie, my do żadnej partii nie należymy. Ale nie trzeba myśleć, że w Turmoncie albo w Tylżach są zupełnie głupi ludzie, ze 120 członków ZPL są i nauczyciele, i inżynierzy, i pracownicy gminy, możemy napisać list bez podpowiadania.Jak można tak upokorzyć ludzi? My oglądamy telewizję polską i litewską, czytamy polskie gazety, żurnale i dokładnie wiemy, co się dzieje w Wilnie i na świecie.

Ja dla Sienkiewicza chcę przypomnieć historię z grudnia 2000 roku. Byłam wtedy tylko co wybrana na prezesa koła w Turmoncie, pojechałam do konsulatu zapoznać się z władzą. Sekretarz zadzwoniła do Sienkiewicza i my spotkaliśmy się na placu koło kościoła św. Piotra i Pawła. Wtenczas poszliśmy do księgarni "Elephas" i tam przy kawce rozwiązywaliśmy sprawy społeczne. Pytałam, od czego zacząć pracować, jakie są potrzebne dokumenty itd. Prosiłam jako prezesa ZPL w tamtych czasach o poparcie finansowe na Gwiazdkę dla szkółki języka polskiego. Powiedziano mi, że mogę jakichś 100 litów wykorzystać, potem ich dla mnie zwrócą. Podał swój domowy adres, żeby ja mogła pisać do niego. Wtenczas już zrozumiałam, że coś jest nie tak. Dlaczego nie ma swego lokalu? Pieniądze zwracają się do dziś, które wydałam ze swojej kieszeni.

Prezes Jezioroskiego Oddziału ZPL
W. Bogdanowicz

Od redakcji: Przyczyn, dla których nie został wydrukowany powyższy list nie będziemy dociekać, chociaż nie jest zrozumiałe, dlaczego drukując na swych łamach różne błahostki i kłamliwe, a nawet oszczercze publikacje, w dzienniku nie znalazło się miejsca akurat dla tego listu, skierowanego wprost do redakcji i nie udzielono odpowiedzi na pytania jego autorki.

Natomiast fakt, że doczekaliśmy się nie tylko w prasie litewskiej nagonki na prowadzoną przez Związek akcję zbierania 2 proc. od podatku dochodowego osób fizycznych, wcale nie dziwi. Tematu podjął się bowiem nie kto inny, jak tylko "sam" pierwszy prezes ZPL J. Sienkiewicz. W sytuacji, kiedy organizacja, niegdyś sprowadzona przez tegoż eksprezesa niemal do całkowitego upadku, odzyskała wiarygodność i odnosi wciąż nowe sukcesy, wszczyna on kolejną przeciwko niej prowokację. Styl takowych działań jest jednak od dawna ten sam: atakować osoby, powszechnie znane i szanowane w polskim społeczeństwie, kłamliwie oskarżając ich o czyny, z którymi nie mają oni nic wspólnego. Jako były kierownik działu ideologii i propagandy organu KC KPL, ma on dobrze opanowaną retorykę, by wykorzystać ją w jedynym celu - szkodzenia polskiej społeczności, a tym samym wprowadzania zamętu, by on i jego ideologiczni "współwyznawcy" wciąż górowali. Tęskniący za dawnym systemem, dokładają gros wysiłku, by dzisiejsze, niech skromne jeszcze pozytywne wyniki, opluwać.

Obłuda i cynizm tego osobnika, który faktycznie rozwalił obie polskie organizacje, zadłużając i porzucając je bez żadnego rozliczenia się, nie ma - jak widać - żadnych granic. Dziś uważa on za moralne prawo wydawać sądy wobec innych, tym samym zatuszowując własne czyny. Nie będzie przecież otwierał czytelnikowi oczy na własne przekręty przy zdobywaniu np. środków na wydawanie książek, nawet od osób duchownych, których autorytetem się podpiera, a z czego przed nikim jakoś się nie pali rozliczać. Rozbijacka i prowokatorska działalność autora publikacji, mająca odgórnie wytyczony cel, wciąż czeka na rzetelną i wszechstronną analizę.

<<<Wstecz