Śmierć, przemijanie, obrzędy i rytuały
W okresie refleksji i zadumy, jakimi są pierwsze dni listopada (Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny), przedstawiamy naszym czytelnikom tekst, który jest efektem badań naukowych nad postrzeganiem śmierci przez ludzi w okresie teraźniejszym i w przeszłości. Autorka tekstu Alina Savanevičiene szczegółowo opisuje też obrzędy i rytuały pogrzebowe, które były kultywowane w przeszłości bądź też zachowały się do czasów współczesnych na Wileńszczyźnie.
Śmierć - to zjawisko, przed którym nikt się nie ukryje, przed którego wcześniej czy później obliczem staje każdy człowiek. Stanowi ona ważną część ludzkiej egzystencji jako fakt biologiczny, psychologiczny i kulturowy.
Fenomen śmierci, nawet współcześnie, kiedy jest ona skutecznie marginalizowana, zmienia radykalnie otaczającą nas rzeczywistość. Potrafi sprawić ból, histerię, załamać człowieka. Jej nadejście wiąże się ze wspomnieniami, refleksją, a również niezrozumieniem, lękiem i obcością. Śmierć jest wciąż ta sama i przyprawia nas o podobne emocje, jakie przeżywali ludzie setki lat temu, jednakże zmienia się jej rzeczywistość. Te małe, powolne, rozłożone na pokolenia zmiany rzadko były dostrzegane przez ludzi.
Najmniejszym zmianom od czasów dawnych do dziś uległa wiara w zapowiadające śmierć zachowanie się zwierząt i ptaków, niezwykłe zdarzenia, jak również prorocze znaczenie snów. Od dawien dawna wyjący pies (lub pies wydrapujący jamy), pohukująca sowa, piejąca kura zapowiadają śmierć. Rzadziej za złych nosicieli informacji były wymieniane krążący nad domem czarny kruk oraz niespokojne zachowanie się konia (którym przywieziono księdza do chorego). Zanikły wierzenia o skrzeczącej pod oknem sroce, o czarnym dzięciole stukającym w ścianę domu, o jaskółce lecącej do wnętrza mieszkania, które dawniej też zapowiadały zgon.
Istnieje żywa, ustna zbiorowa wiedza o snach. Ludzie potrafią formułować treść swoich snów, rozpoznawać ich znaczenie, odróżniać warunki i okoliczności, w których sen różni się od tych, kiedy jest pusty. Sen, zdaniem informatorów, okazuje się często jedyną możliwością kontaktu z tamtym światem, kontaktu z innym czasem - stąd biorą się jego możliwości przepowiadania śmierci.
Sny o wypadaniu zębów (z krwią czy bez niej), o kopaniu, sadzeniu lub przebieraniu ziemniaków, o oraniu czarnej gleby, o świeżym mięsie, o sutej uczcie, o zbieraniu czarnych jagód - są znaczące. Każdy z respondentów (w tym też - pokolenie młode oraz mieszkańcy miasta) jest przekonany, że są to sny złowieszcze. Osoby starsze jako zapowiedź śmierci wymieniały też sny o krowach, koniach, o walącym się drzewie, o tańcach i o sprzątaniu.
Jako zły znak odbiera się tajemnicze, niczym nie uzasadnione pukanie do drzwi, dziwne syczenie ognia, spadanie ze ściany obrazów oraz przechylające się zawieszone na ścianie obrazy lub lustra. Dawniej ludzi niepokojem napawały: nagle pękająca w domu belka, gasnąca świeca jednego z małżonków podczas ślubu oraz zegar, który zatrzymał się bez powodu. Dzisiaj te wierzenia są mało znane.
Aby ułatwić chwilę konania ludzie od dawna znają (ale nie wszyscy praktykują) magiczne czynności. Najbardziej popularne są modlitwa w chwili konania, palenie gromnicy i zachowywanie ciszy (w żadnym przypadku nie wolno ruszać lub targać umierającego), czasami konającego kropią wodą święconą. Inne sposoby nie są znane. Współcześnie nie wybiera się spod głowy poduszki jak też nie wydziera się deski w pułapie dla ułatwienia wyjścia duszy, jak czyniono w ubiegłych stuleciach.
We współczesnym świecie lęk przed śmiercią powoduje jej społeczne usunięcie z życia publicznego, śmierć staje się wstydliwa i niezrozumiała. Jest marginalizowana, oddawana w ręce pracowników odpowiednich instytucji. śmierć znika ze sfery publicznej. Powszechna hospitalizacja chorych ludzi sprawia, że większość z nich samotnie umiera w szpitalu, bez wsparcia bliskich. Usunięcie tego wydarzenia z życia publicznego w największym stopniu niszczy tradycyjny sposób radzenia ze śmiercią. Doprowadza to do zaniku praktyk, mających na celu przygotowanie i ułatwienie konającemu przekroczenie bariery śmierci. Zmienia się również stosunek do zwłok. W szpitalu ciało jest dyskretnie oddzielane od świata żywych. Również w przypadku zgonu w domu ciało jest oddawane do kostnicy. Obecnie zwłoki stanowią często uciążliwy problem dla domowników. Rzec można, śmierć narzuca się, atakuje współczesny tryb życia, nie ma w nim dla niej miejsca. Niektórzy nie mogą lub nie chcą pozwolić sobie na rezygnację z dotychczasowego trybu życia. Śmierć doprowadza do sytuacji wyboru. Można jej ulec, jednak zazwyczaj ludzie paraliżowani tym niecodziennym wydarzeniem sięgają po pomoc firm świadczących usługi pogrzebowe. Powoduje to zanik praktyk, związanych z przygotowaniem ciała do pochówku.
Gdy zaczynałam prowadzić badania z zakresu obrzędowości pogrzebowej, zorientowałam się, że mam do czynienia z pogrzebem, który na większości badanego przeze mnie terenu występuje w tradycyjnej jeszcze formie. Skupiłam swoją uwagę na badaniu pogrzebu człowieka starego, zmarłego w domu śmiercią naturalną. Z rozmów z respondentami wynikało, że ludzie ci wyraźnie wartościują śmierć. Jest śmierć dobra i zła, co bezpośrednio zapowiada samo pojęcie pogrzebu. Okazuje się, że pogrzeb wzorcowy to pogrzeb osoby zmarłej śmiercią dobrą, swoją, w swoim czasie, na swoim łóżku, pośród swoich. Według Wandy Drabik w "Umrzeć jak należy" zaimek "swój", który towarzyszy wszystkim cechom poprawnej śmierci, oznacza w tym kontekście zgodność z nadprzyrodzonym prawem, rządzącym naturalnym porządkiem. Odstępstwo od jednego z wymienionych warunków pociągało za sobą zmiany w obrządku pogrzebowym (np. pochówek w odrębnym miejscu itd.).
Śmierć gorsza - to śmierć samobójcza, tragiczna, to także śmierć osoby młodej, dziecka. Skoro jest inna, inny będzie charakter pogrzebu. Wzorcowy scenariusz ulegnie zmianie, zostanie zredukowany. Okazuje się bowiem, że ciała zmarłego nie wiezie się do kościoła, bo ksiądz nie chce chować samobójcy. Trumna z nieboszczykiem prosto z domu wędruje na cmentarz. Mistrzami ceremonii najczęściej są śpiewacy, nie osoba duchowna. Zmarli śmiercią tragiczną - to ludzie, którzy nie zdążyli przygotować się na nadchodzący koniec, nie wyspowiadali się, nie przyjęli ostatnich sakramentów. Nie wyszli więc w pełni z tego świata w sensie obrzędowym. Ich dusze błądzą, stają się niebezpieczne dla rodziny. Czuwanie nocne w takim przypadku będzie miało charakter zbiorowy - by było raźniej.
Modyfikacje w strukturze obrzędu często są bardzo widoczne, występują na różnych etapach w zależności od rodzaju śmierci. W niektórych wsiach można dostrzec pierwsze symptomy zapowiadające zmiany w tradycyjnej obrzędowości pogrzebowej. Pojawiają się zwyczaje przejmowane z miasta, a tam śmierci się nie wartościuje. Młodzi ludzie nie chcą chować zmarłych tak, jak czynią to ich rodzice i dziadkowie. A starsi chcą mieć śmierć i pogrzeb w ich pojęciu godne. Chcą, by czuwano nad ich zwłokami w dzień i w nocy, by przy konaniu był ktoś, kto poda im gromnicę. Nie chcą umierać w szpitalu, bo tam człowiek czuje się obco. Można było wyczuć ten strach w rozmowach z nimi. Nie bali się śmierci wśród swoich, w swoim domu. Niepokojem napawała ich myśl, że mogliby umrzeć gdzieś indziej, że ubieranoby ich zwłoki w kostnicy i nikt nie przypomniałby sobie o tej śmiertelnej wyprawce, która od lat leży na dnie szafy. Z tego powodu bardziej koniecznym stało się zgromadzenie jak największej ilości materiałów, dotyczących wzorcowego scenariusza pogrzebu, zgodnie z którym od pokoleń chowano Polaków na Wileńszczyźnie, a który - być może - po kilku dziesiątkach lat będzie miał zupełnie inną formę.
Magiczne czynności wykonywane z chwilą śmierci niewiele się zmieniły. Ludzie nadal zasłaniają lustra i szkło, zatrzymują zegarki. Natomiast nie zasłania się dziś okien, nie przywiązuje się na lampę czarnej wstążki, na abażur nie zakłada się czarnego klosza. Do dziś przetrwała czynność sprawdzania zgonu przy pomocy lusterka, jak również zamykanie powiek oczu zmarłego monetami. Z chwilą śmierci gospodarza zawiadamia się zwierzęta domowe, obowiązkowo budzi się pszczoły. Kto tego nie uczyni, będzie miał ubytek w gospodzie.
Dawniej wodę, w której myto nieboszczyka, wylewano w takie miejsca, gdzie nic nie rosło, dzisiaj natomiast wylewają ją byle gdzie. Ubranie nieboszczyka pali się. Zwyczaj ten zachował się od dawna. Kiedyś palono za wsią, teraz - najczęściej w piecu. Natomiast pościel, na której leżał zmarły, palą w tym wypadku, jeżeli chorował on na zakaźną chorobę. W innych wypadkach jest ona używana nadal.
Ubranie nieboszczyka powinno być nowe, obuwie wygodne. Dawniej zmarłemu wkładano strój odświętny, zazwyczaj ponoszony. Mężczyznom nawet zakładano garnitur ślubny (jeżeli pasował wg rozmiaru). Kobiety chowano w spódnicy i bluzce. Współcześnie ma to być suknia, u mężczyzn nowy garnitur. Dobór w kolorystyce ubrania pozostał bez zmian. Współcześnie tylko krawcowe znają przesąd o węzłach: szyjąc ubranie nieboszczce (mężczyznom ubranie się kupuje) nie można wiązać supełków, bo przez to zawiązuje się drogę na tamten świat. Dzieci są chowane jak do Pierwszej Komunii Świętej, młode osoby w stroju weselnym.
Bez zmian również pozostało wkładanie do trumny święconych ziół. Natomiast przedmiotów osobistego użytku nikt już nie wkłada. Do rąk tradycyjnie daje się chusteczkę do nosa, różaniec oraz obrazek przedstawiający patrona. Wszyscy najstarsi respondenci wymienili, iż do trumny należy wkładać jeszcze chleb św. Agaty, święconą wodę, szkaplerz oraz gromniczkę (zostało zaznaczone jednak, że nie ma chyba takiej osoby, która by to wszystko włożyła do trumny). Nie wolno wkładać żywych kwiatów, czego respondenci z miejscowości Turgiele, Taboryszki i Podbrzezie nie wymienili.
Kiedyś podczas pogrzebu od pracy powstrzymywała się cała wieś, obecnie tylko rodzina dotknięta tym nieszczęściem.
Nie istnieje teraz tradycyjny zwyczaj zawiadamiania o śmierci. Obecnie informacja ta jest przekazywana telefonicznie. Zawiadomienie o śmierci czarną, krzywą laską, krzyżykiem lub patykiem z kartką, które posyłano od domu do domu, jest moim informatorom nieznane. Dawniej zwyczaj ten był rozpowszechniony na Litwie, jak również przetrzymywali się go mieszkańcy Polski.
Płaczki zostały zastąpione przez śpiewaków, którzy są obecni w domu żałoby przez cały pogrzeb. Zadaniem płaczek było wychwalając nieboszczyka, opłakiwać go. Śpiewacy zaś śpiewają pieśni pogrzebowe. Kiedyś śpiewacy przychodzili sami, teraz są zapraszani.
Respondenci wierzą w to, iż ciało nieboszczyka ma w sobie magiczną moc. Może ono uleczyć alkoholika, uśmierzyć ból zębów, pomoże pozbyć się różnych znamion na skórze i potrafi uleczyć taką chorobę, jak padaczka.
Powszechnie świece przy trumnie ustawia się do świeczników, zaś dawniej - do naczyń ze zbożem, następnie to zboże wysiewano na pole. Wierzono, że będzie dobry urodzaj. Obecnie nie jest to praktykowane, aczkolwiek znane moim informatorom ze wsi Dworce, co koło Miednik, oraz ze wsi Wierbuszki parafii Rukojnie.
Kiedyś do niesienia zwłok specjalnie wynajmowało się ludzi. Dzisiaj czynność tę wykonuje dalsza rodzina (czasami bliska) lub sąsiedzi. Zmarłego wynoszą tylko przez drzwi. Dawniej - również przez okno. Zwłoki transportowano zaprzęgiem konnym. To, iż nieboszczyka nie wolno wieźć na szkapie jest nieznane, gdyż współcześnie - trumnę wiozą przystrojonym samochodem.
Zmarłego żegnają na różne sposoby. Dawniej całowano w rękę lub czoło, obecnie niektórzy (zależy od tradycji rodzinnych) na klęczkach podchodzą do trumny i następnie całują w czoło i ręce. W niektórych miejscowościach, np. w Miednikach, Kiwiszkach, Rudominie, Skojdziszkach, Podbrodziu i Podbrzeziu w chwili żegnania zmarłego zdarza się, że ktoś z rodziny mówi pożegnalne słowo.
Do dziś przetrwał również zwyczaj urządzania konsolacji, czyli tak zwanego obiadu żałobnego inaczej stypy. Kiedyś był to skromny poczęstunek, na który obowiązkowo podawana była gotowana kapusta z mięsem. Podawano również alkohol. Teraz nie ma dania specjalnego. Obiad żałobny każdy organizuje według możliwości rodziny. Alkohol jest zakazany.
Po pogrzebie są odprawiane za zmarłego Msze św. Obowiązkiem rodziny jest zakupienie Mszy św. po miesiącu, po pół roku i po roku od dnia śmierci. Teraz, zdaniem informatorów, Msze św. do roku zakupuje się co miesiąc. Jedynie modlitwom w trzydzieści dni, półrocze i rocznicy towarzyszą obiady, na które obowiązkowo zapraszani są śpiewacy, krewni i ci, którzy pomagali podczas pogrzebu. Wszyscy wspólnie przebywają w kościele, a potem udają się na modlitwy i śpiewy do domu żałoby. Po modłach następuje poczęstunek.
Nie wszystkie jednak wierzenia przetrwały do dzisiaj.
Symbolikę przesądów najlepiej zna starsze pokolenie, mieszkające na wsiach, niektóre przesądy zmieniły się, utraciły pierwotne znaczenie. Nie wszystkie przesądy i obyczaje są praktykowane, często są one zasłyszane od matki, babci, prababki lub innych ludzi;
Śmierć, chociaż jest usuwana z publicznej sfery i staje się kłopotliwa, wciąż sygnalizuje szczątkowe, ale jednak żywotne elementy tradycji, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Są one najczęściej rezultatem praktyk starszego pokolenia. Istnieje zatem obawa, że wraz z tymi ludźmi odejdzie również tradycyjna obrzędowość pogrzebowa. Chociaż mieszkańcy Ziemi Wileńskiej dbają o kultywowanie swej tradycji, to jednak zainteresowanie to pozostaje w zasadzie tylko w sferze folkloru. Dzisiejsze młode pokolenie, szczególnie w mieście, prawie nie rozumie starych sposobów postrzegania świata. Obrzędowość pogrzebowa jest dla nich niezrozumiała, gdyż niezrozumiała i obca stała się śmierć i cała sfera wierzeniowa z nią związana.
Alina Savanevičiene