Kontroler sejmowy przeprowadzi audyt zwrotu ziemi w Wilnie

Koniec z odbijaniem piłeczki?

Kontroler sejmowy Virginija Pilipavičiene wszczęła dochodzenie w sprawie sabotowania (jest to najbardziej odpowiednie słowo) zwrotu ziemi na terenie miasta Wilna przez władze wileńskiego samorządu oraz administrację powiatu wileńskiego.

"Potwierdzają się zgłoszone pisemnie do mnie przez obywateli skargi, że urzędnicy samorządu miasta Wilna oraz powiatu wileńskiego naruszają wyznaczone terminy przewidziane na sformowanie parcel, podjęcia decyzji w sprawie przywrócenia praw własności; tym samym urzędnicy w sposób nieuzasadniony zwlekają ze zwrotem ziemi obywatelom. Nie sądzę, że dzisiaj wystarcza wyjaśnień urzędników, iż tylko jedna firma wykonuje pomiary kadastrowe czy też tłumaczeń, że brakuje wolnej ziemi, dlatego wszystkim spadkobiercom zwrócić jej nie będzie możliwości", uzasadnia swą decyzję wszczęcia audytu procesu zwrotu ziemi byłym właścicielom na terenie Wilna Pilipavičiene.

Tymczasem między władzami samorządu miasta Wilna a administracją powiatu wileńskiego trwa odbijanie piłeczki, kto ponosi winę w związku ze skandaliczną sytuacją z procesem restytucji ziemi w stolicy. Władze stołecznego samorządu własne torpedowanie procesu zwrotu ziemi tłumaczą nieróbstwem urzędników z powiatu. Twierdzą, iż z przygotowanych przez samorząd 367 działek o łącznej powierzchni 304 ha do zwrotu byłym właścicielom oraz z 84 parcel o łącznej powierzchni 169 ha na terenie byłych wsi kierownictwo powiatu wileńskiego nie podjęło ani jednej decyzji, by zwrócić tę ziemię właścicielom.

Z kolei kierownictwo powiatu wileńskiego jest zdania, że samorząd zwleka wbrew ustalonym terminom (do końca roku 2002) z przesłaniem do powiatu całościowej informacji o wolnej ziemi na terenie miasta Wilna, którą można byłoby zwrócić obywatelom.

"Zamierzam nie tylko przeanalizować aktualnie zaistniałą sytuację, badając przebieg przywracania praw własności w Wilnie, ale też wybiórczo sprawdzić niektóre przypadki zwrotu ziemi, wyjaśnić powody, dlaczego po upływie od decyzji Trybunału Konstytucyjnego już prawie czterech lat w powiecie wileńskim przywracanie praw do ziemi na terenie miast odbywa się najwolniej w porównaniu z innymi powiatami. Mamy obowiązek znać dokładnie, ile jeszcze jest wolnej ziemi. Nadszedł czas również pomyśleć, jak będziemy informować obywateli o ich realnej możliwości odzyskać ziemię, pomóc im zdecydować się na kompensaty za niezwróconą ziemię. Mamy mówić nie o zmianie prawa, tylko o jego odpowiednim wdrożeniu", tłumaczy sejmowy kontroler.

Po piętnastu latach milczenia (w tym czasie stołeczna ziemia byłych właścicieli była intensywnie najczęściej parcelowana w sposób aferalny) urzędnicy i politycy zaczęli bez ogródek mówić, że ziemi w Wilnie byli właściciele w większości nie otrzymają. Odpowiednie ustawy przewidują przydzielenie w charakterze kompensat parcel do 20 arów pod budowę byłym właścicielom na terenie miasta, resztę zaś można albo przenieść do rejonu, albo otrzymać kompensatę pieniężną względnie akcjami spółek. Ponieważ ziemia pod Wilnem dawno została rozgrabiona przez urzędników, mierniczych i notabli, teraz wileńskim właścicielom, którzy będą zmuszeni do zrezygnowania z bardzo wartościowej ziemi na terenie stolicy, nie pozostawi się praktycznie innego wyboru jak zdecydować się na najmniej opłacalną kompensatę pieniężną bądź akcjami.

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz