Podzwonne Wszechnicy Batorego (3)
"Gdy Litwini wkraczali do Wilna, Uniwersytet Stefana Batorego już od miesiąca, tj. od 1 października 1939 r., normalnie pracował. Okupacyjne władze radzieckie nie stawiały przeszkód otwarciu uniwersytetu i nie wtrącały się na razie do jego trybu życia. Temu tylko przypisać należy, że po wkroczeniu Litwinów Uniwersytet Stefana Batorego pracował jeszcze sześć tygodni. Gdyby Wilno zostało zajęte przez Litwinów przed rozpoczęciem zajęć w uniwersytecie, nie byłoby mowy o otwarciu prac uniwersyteckich na jesieni 1939 r. Ale zastawszy fakt dokonany i tolerowany przez władze radzieckie, które oddały im Wilno, Litwini musieli znów uciekać się do "chytrości" dla przeprowadzenia swoich zamiarów.
Skoro - zdaniem Litwinów - na Litwie nie ma i nie było nigdy Polaków, tylko Litwini o polskiej kulturze, zrozumiałe jest, że z największą pasją musieli się rzucić na wszelkie objawy polskiej kultury i zniweczyć wszystkie jej źródła. Wyraziło się to przede wszystkim w zamknięciu Uniwersytetu Stefana Batorego.
Ten akt dokonany został w sposób nie mający znów precedensu w historii europejskiej. Przekształcanie uniwersytetów w zakresie reprezentowanej przez nie kultury i języka zdarzało się w Europie, gdy dane miasto uniwersyteckie zmieniało przynależność państwową. Dwukrotnie przechodził to Strasburg, gdy po 1871 r. uniwersytet tamtejszy przekształcono z francuskiego na niemiecki, a po 1918 r. odwrotnie - z niemieckiego ponownie na francuski. W obu wypadkach dawano profesorom i studentom, należącym do kultury ustępującej parę lat czasu na ukończenie rozpoczętych prac naukowych i studiów. Brano w takich przypadkach pod uwagę zarówno interes samej nauki, jak i sytuację życiową ludzi, którzy nie mogą w ciągu studiów zmienić z dnia na dzień języka studiów.
Tak postępowano wówczas, gdy oba języki - niemiecki i francuski - na pewno były znane studentom strasburskim zarówno z 1871 r. jak i z 1918 r. Cóż dopiero mówić o sytuacji w Wilnie, gdzie na miejsce języka polskiego, znanego wszystkim studiującym w Wilnie narodowościom, jak Polacy, Rosjanie, Białorusini, Żydzi, miał przyjść nieznany nikomu, litewski.
Wysunięto wszelkie argumenty, czy to mające na względzie interes pracy naukowej, czy ludzki stosunek wobec studentów, czy wreszcie praktykę międzynarodową, jak np. istnienie uniwersytetu niemieckiego i politechniki niemieckiej w Republice Czechosłowackiej albo uniwersytetu dla szwedzkiej mniejszości w Finlandii. Oczywiście, wszystko daremnie! Niszczycielski szał litewskiego szowinizmu nie liczył się z niczym.
"... zakłady medyczne i przyrodnicze zdewastowano straszliwie, wywożąc częściowo do Kowna, a częściowo pozostawiając bez należytego dozoru w nie opalanych lokalach na miejscu. O dopuszczeniu polskich profesorów lub asystentów do pracy w tych zakładach nie było mowy, z wyjątkiem kilku sporadycznych wypadków. Zgodnie z przysłowiem o psie, co sam kości nie zje, ale drugiemu nie da, Litwini zniszczyli dorobek 20 lat pracy i skrzętnej gospodarki Uniwersytetu Stefana Batorego, aby samym nawet nie wykorzystać tego, co bezprawnie zagarnęli".
Były to cytaty z wydanej ostatnio książki Konrada Górskiego (profesora USB, a po wojnie UMK), pisanej "na gorąco" przez bezpośredniego świadka wydarzeń. W miarę rozwoju działań wojennych inteligencja wileńska coraz boleśniej doświadczała tendencyjnego poniżania kultury polskiej i negowania kanonów cywilizacji europejskiej. Trudno się dziwić, że w relacjach Profesora pojawiły się impulsywne komentarze. Należy je traktować jako odzwierciedlenie znękanego ducha i umysłu humanisty, piewcy tego, który napisał: "Litwo, Ojczyzno moja".
Zaborca zamknął uniwersytet, zawiesił jego działalność w ramach represji. Stan taki utrzymywał się przez dziesięciolecia, bo niepokorni Polacy wciąż okazywali swą przynależność do demokratycznych idei chrześcijańskiej kultury europejskiej i z tej racji byli groźni dla wschodniego władcy o mentalności azjatyckiego despoty. Car zawiesił, zamknął, ale nie zlikwidował uniwersytetu przez 80 lat. Władze suwerennego państwa litewskiego po sześciu tygodniach zlikwidowały uniwersytet o wielowiekowej tradycji europejskiej. W przeddzień wigilii Bożego Narodzenia wręczono pracownikom USB, licznie zamieszkującym w budynkach uniwersyteckich, nakazy natychmiastowej eksmisji pomimo "trzaskających" mrozów. Studentów natomiast bezzwłocznie usiłowano rozwieźć do położonych jak najdalej od Wilna obozów odosobnienia i przymusowej pracy.
W tamtych czasach byłem zbyt młody, by znać i zrozumieć całą skomplikowaną rzeczywistość i dlatego znów posłużę się wypowiedzią naocznego świadka wydarzeń, emerytowanego ordynatora dr. med. Włodzimierza Antyporowicza, który daje świadectwo faktów:
"Byłem w tym czasie studentem 2. roku medycyny. Młodzież akademicka Wilna znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, stawiano sobie beznadziejne pytanie: co robić dalej? Niektórzy decydowali się jechać nawet na front zachodni.
W wigilię Bożego Narodzenia zorganizowaliśmy w domu akademickim przy Górze Bufałowej (powinno być Bouffałowej - przyp. W. D.), pożegnalną wieczerzę z udziałem naszych profesorów. Był to wieczór bardzo uroczysty i pełen powagi oraz smutku po zamknięciu naszej Uczelni. Wśród różnych wypowiedzi najważniejszy był głos profesora Włodzimierza Mozołowskiego. Stojąc, w wysoko podniesionej ręce, pokazywał kopertę otrzymaną ze Lwowa. Oświadczył, że kartka pochodzi od jego Nauczyciela, profesora Parnasa, który zaprasza młodzież akademicką Wilna do kontynuowania studiów we Lwowie, gdzie czynny jest dawny wydział lekarski Uniwersytetu Jana Kazimierza, a wykłady odbywają się w języku polskim.
Na tej historycznej wieczerzy wigilijnej, pomimo klęsk i upokorzeń, pojawiła się nadzieja. W Państwowym Instytucie Medycznym we Lwowie spotkali się liczni studenci z Wilna i niektórych polskich innych Uniwersytetów.
Tuż po Nowym Roku 1940-stym znalazłem się i ja we Lwowie. Byli już tam nasi koledzy z Wilna...".
Skoro w tym samym czasie we Lwowie można było bez przeszkód kontynuować studia medyczne w języku polskim - przestają dziwić ostre słowa prof. K. Górskiego pod adresem władz litewskich. Bezwiednie nasuwa się analogia do treści cytowanego wcześniej orzeczenia podpisanego przez grupę inicjatywną na zebraniu w dniu 13 grudnia 1918 r. w mieszkaniu prof. A.Parczewskiego: "Zamknięciem uniwersytetu polskiego w Wilnie... zrabowano cały kulturalny dorobek Wszechnicy Wileńskiej, w części go niszcząc, w części rozdając uczelniom innoplemiennym".
W miarę upływu czasu, walec wojny czynił straszliwe spustoszenia, które dotyczyły również pracowników USB, bowiem miejscowe władze litewskie, pomimo zmieniających się okupantów, stale realizowały perfidną działalność antypolską. Gdy koniec wojny był już oczywisty, a zwycięzcy uzgodnili strefy swoich wpływów - rzeczywistość nie pozostawiała złudzeń. Po Jałcie nie chciana, lecz wymuszona poprzez bezwzględną politykę radziecką i szowinizm litewski, ekspatriacja za Bug stała się koniecznością.
W tej dramatycznej sytuacji grupa członków b. Senatu USB, w prywatnym mieszkaniu (bo USB od grudnia 1939 r. już nie istniał), powzięła uchwałę o gremialnym wyjeździe do Torunia. Taką informację podał Stefan Burhard. Wiadomość ta nie dotarła do wszystkich zainteresowanych, bo szereg osób już wyjechało lub właśnie wyjeżdżało kolejnymi transportami, kierując się do krewnych, znajomych lub wybierając miasta uniwersyteckie, licząc na jakieś urządzenie się w tamtejszej uczelni.
Po aresztowaniu ostatniego rektora USB, prof. Stefana Ehrenkreutza (który tragicznie zmarł 20 lipca 1944 r. w sowieckim więzieniu), mimowolnym seniorem znacznej części pracowników stał się prof. Władysław Dziewulski, który w czasie okupacji niemieckiej był jak gdyby kuratorem tajnego szkolnictwa średniego i wyższego w Wilnie.
Nerwowa atmosfera nie sprzyjała dyskusjom. Pełne przekonanie Profesora, że właśnie Toruń powinien być docelowym miastem dla ocalałych pracowników USB, zostało przez większość zaakceptowane, pomimo że nadchodziły strzępy informacji, jakoby ministerstwo zrezygnowało z projektu powołania uniwersytetu w Toruniu i wyznaczyło Łódź jako tymczasowe miejsce ich zamieszkania. Należy przypomnieć, że pomysł powołania uniwersytetu w Toruniu (ze względu na osobę Kopernika i charakter miasta przypominającego Getyngę) już w 1923 r. został wysunięty przez prof. Władysława Dziewulskiego, współorganizatora Polskiego Towarzystwa Astronomicznego.
Kolejny (tzw. uniwersytecki) transport "ewakuacyjny" miał wyruszyć w sobotę, 7 lipca 1945 r. Jak pisze w swych notatkach prof. Dziewulski: "Noc spędziliśmy na rampie kolejowej. W południe, 8 lipca, podstawiono wagony towarowe, a o godzinie 11 wieczorem doczepiono lokomotywę i pociąg ruszył... Z ciężkim uczuciem i bólem serca rozstawaliśmy się z Wilnem.
Mijały lata, dziesiątki lat, a zmowa milczenia o USB trwała. Niegodziwość popełniona za kurtyną zbrodni wojennych i ludobójstwa pozostaje niegodziwością. Krzywdy nie sprzyjają europeizacji ziem nad Niemnem i Wilią.
Ziemie zagarnięte przez Związek Radziecki w wyniku działań II wojny światowej były z całą bezwględnością sowietyzowane. Ponownie więc granica zasięgu chrześcijańskiej kultury europejskiej cofnęła się na zachód, tym razem - na linię Bugu.
Liczna grupa pracowników USB przyczyniła się do uruchomienia UMK w Toruniu. Dzięki temu, że w grupie tej szczególną rolę odegrali przyrodnicy i humaniści, nie posiadający tradycji uniwersyteckiej Toruń natychmiast stał się miastem uniwersyteckim w pełnym tego słowa znaczeniu. Jakże wymownie świadczy to o sile ducha i gorących sercach Wilnian, którzy przekazali miastu Kopernika to, co najcenniejsze, to, co normalnie - tak, jak tworzenie się gleby - trwa wiekami. Archiwum UMK w Toruniu zbiera, gromadzi, zabezpiecza i udostępnia zainteresowanym bogate zbiory materiałów, dotyczących USB.
Obchody czterechsetnej rocznicy podwyższenia rangi Kolegium o.o. jezuitów w Wilnie do poziomu wyższej uczelni, odbyły się (w dn. 29.11-01.12.1978 r.) w Archikatedrze św. Jana w Warszawie, bowiem w tamtych czasach uroczystości związane z Wszechnicą Batorego można było zorganizować tylko na terenie kościoła, natomiast sesja naukowa w 75. rocznicę pierwszej inauguracji na USB odbyła się dn. 11.10.1994 r. w Zamku Królewskim w Warszawie. Uroczyste spotkanie w Zamku za przewodnie hasło miało uczczenie wskrzeszenia Uniwersytetu w Wilnie w 1919 r. Przygotowywana do druku "Księga pamiątkowa USB" będzie zawierała referaty z obydwu sesji naukowych. Materiały opracowywała Redakcja Naukowa w składzie ks. prof. Ludwik Piechnik SJ (Kraków), autor monografii Akademii Wileńskiej, wydanej w Rzymie oraz dr Kazimierz Puchowski, pracownik naukowy Zakładu Historii Nauki, Oświaty i Wychowania Uniwersytetu Gdańskiego. Zbiór biogramów (zwięzłych życiorysów) byłych studentów i asystentów USB - ze względu na pracochłonność opracowania - stanowić będzie suplement, który ukaże się w terminie późniejszym (Wydawnictwo WAM, Księża Jezuici, ul. Kopernika 26,31-501 Kraków).
I wreszcie na zakończenie terminu "podzwonne", użytego w tytule niniejszego opracowania.
Podzwonne:
- to wspomnienie o czymś szczególnie ważnym co przeszło do historii,
- to wspomnienie o czymś tak ważnym, że nie wolno o tym zapomnieć,
- to hołd pamięci składany wartościom nieprzemijającym.
Gloria Victis!
Władysław Dziewulski
Na zdjęciu: obserwatorium astronomiczne Poczobutta