Ziemia podwileńska jest Ojcowizną, najlepiej ulokowanym kapitałem
Nie sprzedawaj!
"Tygodnik Wileńszczyzny" od lat nagłaśnia trudności z odzyskaniem ziemi przez spadkobierców w Wilnie i wokół stolicy. Dlatego napawają smutkiem nie tak rzadkie znowu przypadki, kiedy z dużym mozołem odzyskana Ojcowizna jest niemal natychmiast bezmyślnie i najczęściej za bezcen sprzedawana. Nabywcy-spekulanci zbijają na tym procederze całe fortuny.
Po przystąpieniu Litwy do Unii Europejskiej ceny na ziemię, zwłaszcza w Winie i okolicach, gwałtownie wzrosły. Specjaliści twierdzą, że nieproporcjonalnie. Osobiście jednak nie daję wiary, by wartościowa ziemia podwileńska w przyszłości zaczęłaby tracić na wartości. Sadzę, że będzie raczej odwrotnie. Z wielu powodów.
Cena ziemi uprawnej na Litwie jest wciąż wielokrotnie niższa od takowejż w tzw. starych krajach Unii. Z jednej z konferencji w ministerstwie rolnictwa wyniosłem wiedzę, że najdroższe użytki rolne w Europie są w Holandii. Żartuje się, że w Holandii rolnikiem można zostać tylko na dwa sposoby: jeżeli urodziłeś się synem rolnika oraz, jeżeli udało ci się wżenić w rodzinę rolniczą. Innej możliwości zostania rolnikiem w Holandii praktycznie nie ma z powodu horrendalnych cen na ziemię, które przeciętnie są blisko stokrotnie wyższe niż aktualnie na Litwie.
Rolnicy w rejonie wileńskim muszą więc zastanowić się, czy warto wyzbywać się swej ziemi. Zwłaszcza, że są w konfortowej sytuacji, ponieważ lokalna władza samorządowa, realizując program AWPL gospodarczego ożywienia Wileńszczyzny, podjęła decyzję o stosowaniu zerowego podatku za ziemię uprawną. Zważywszy fakt, że dopłaty bezpośrednie z UE za zasiewy będą stopniowo z roku na rok rosnąć, aż osiągną 100 proc. (aktualnie wynoszą 25 proc. od tego, co otrzymują rolnicy ze starych krajów UE), warto zastanowić się nad poważnymi planami związanymi z działalnością rolniczą. Jeżeli natomiast ktoś nie ma możliwości (albo chęci) samodzielnie gospodarować, może swą ziemię wydzierżawić. Wcześniej lub później chętny na to się znajdzie. Tak czy owak jedno jest pewne: posiadanie ziemi zwłaszcza w pobliżu stolicy jest najlepiej ulokowanym kapitałem, który w odróżnieniu od posiadanej gotówki nie jest zagrożony np. inflacją. Natomiast rosnące ceny na ziemię zagwarantują lepszy procent od lokaty w ziemię, niż mógłby zaproponować jakikolwiek bank za ulokowane w nim pieniądze. Nawiasem mówiąc, słyszałem kiedyś, że bogaci ludzie w Stanach Zjednoczonych wykupują... pustynię, ponieważ uważają, że jest to dobra lokata kapitału na przyszłość.
Jeżeli natomiast czyjaś ojcowizna pod Wilnem bądź w jakimś innym atrakcyjnym miejscu ma z racji swej lokalizacji dodatkową wartość komercyjną, to należy być podwójnie uważnym. Spekulanci są szczególnie zainteresowani kupnem takiej ziemi po zaniżonej cenie (albo często w ogóle za bezcen), by później z dużym zyskiem ją odsprzedać. Osobiście znam bynajmniej niejeden przypadek, kiedy ziemia od właścicieli była kupowana za kilka bądź kilkanaście tysięcy, później zaś sprzedawana za kilkaset tysięcy albo nawet za miliony. W durniach, jak to u nas po wileńsku się mówi, zostawali oczywiście miejscowi, byli już niestety właściciele ziemi. Rynek handlu ziemią jest na Litwie aktualnie bardzo rozregulowany, my natomiast dopiero uczymy się żyć w warunkach kapitalizmu. Poczekajmy więc na stabilizację, nie śpieszmy, zachowajmy się rozważnie.
Najskuteczniejszym sposobem, żeby nie dać się nabrać spekulantom, jest w ogóle ziemi nie sprzedawać. Zostawić z takim trudem swego czasu nabywaną ojcowiznę przez naszych przodków swym dzieciom i wnukom (na pewno wspomną nas za to kiedyś z wdzięcznością).
Oczywiście w życiu bywa różnie. Bywają sytuacje, kiedy pilnie potrzebujemy pieniędzy. Jeżeli nie mamy innego wyjścia, to sprzedajmy tyle ziemi, ile potrzebujemy pieniędzy, resztę zostawmy dla swych latorośli. Sprzedając, nie róbmy tego we własnym zakresie, tylko skorzystajmy z pomocy fachowców, do których mamy zaufanie. Może to być ktoś z rodziny albo znajomy (koniecznie znawca branży) albo też wyspecjalizowana firma o dobrych referencjach. Sprzedając jednak nawet z konieczności pamiętajmy, że ziemia ojców jest naszą Ojczyzną. Jeżeli wysprzedamy się do cna, będziemy we własnej Ojczyźnie-Wileńszczyźnie wyobcowanymi, takimi "Janami bez ziemi". Nasi chlubni przodkowie tego by nam nie wybaczyli. Wnukowie zresztą również...
Tadeusz Andrzejewski