Poezja daje usta rzeczom niemym

Wiosna i poezja, poezja i piosenka... Pojęcia te tak przywierają do siebie, iż nie sposób je rozdzielić. Połączone zaś mają magiczną moc oddziaływania na te, najskrytsze struny duszy ludzkiej, wciąż tęskniącej za pięknem, dobrem, miłością. Na ile to jest zgodne z rzeczywistością, mógł przekonać się ten, kto ub. sobotniego popołudnia zaniechał innych pilnych zajęć, by przyjść do Domu Kultury Polskiej w Wilnie na słowno-muzyczny recital "Tchnienie wiosny" w wykonaniu Anny Poźlewicz.

Na tle zespołów i zespolików folklorystycznych, tak licznych na Wileńszczyźnie, śpiewanie wysokiej poezji, któremu od 10 lat poświęca się Ania, pozostaje trochę w cieniu. Owszem, jest znana i lubiana w niektórych środowiskach, może nawet bardziej rosyjsko- czy litewskojęzycznych oraz w Polsce, wśród szerszej rodzimej publiczności pozostając jednak niedoceniona. Delikatnym lirycznym wykonaniem urzeka nie od razu, nie pragnąc natychmiast oczarować słuchacza, raczej zapraszając go do delektowania się słowem, oprawionym w spokojne tony myzyki. Dzięki temu głęboka treść poetycka trafia do serc publiczności bez najmniejszej natrętności, zapraszając do refleksji i zadumy.

Pierwszą część koncertu wypełniły utwory autorstwa wykonawczyni na strofy poetyckie Anety Litwinowicz, Jerzego Lieberta, XVIII-wiecznej poetki Bronisławy Ostrowskiej, Adama Mickiewicza i in. Przeplatane recytacją w wykonaniu Dany Sosnowskiej, Mirosława Szejbaka, Aliny Stankiewicz i Marzeny Szwabowicz z miejsca ujęły publiczność. Miłą niespodzianką stało się wykonanie kilku piosenek dziecięcych do spółki z tańczącymi "żabkami" - młodszą grupą "Zgody". W części drugiej Ania urzekła śpiewem poezji litewskiej - wierszy Romualdasa Zajančkovskisa, Egle Vepšaite, Salomei Neris i Aleksandry Sokołowej do własnych kompozycji. Nie mogło zabraknąć w recitalu romansów rosyjskich i słynnych ballad Okudżawy. W przypadku tych ostatnich, moim zdaniem, śpiewaczce udało się najtrafniej z dotychczas słyszanych wykonawców przybliżyć ducha samego mistrza Bułata.

Na zakończenie koncertu Ania z wrodzoną serdecznością i nie kryjąc wzruszenia dziękowała wszystkim osobom, które przyczyniły się do tego, drugiego już na tej scenie jej koncertu. Oczywiście, pierwsze słowa śpiewaczka skierowała do swej ukochanej mamy - za wsparcie, za zrozumienie, za czułe matczyne serce. Radością z udanego występu zechciała podzielić się także z aktorami Polskiego Teatru w Wilnie i jego kierowniczką Ireną Litwinowicz, z gitarzystą Ugniusem Norvidasem i dekorator sceny Wiktorią Kuzniecową, najmłodszą grupą zespołu "Zgoda". Wyrazy wdzięczności padły też pod adresem sponsorów: konsula generalnego RP w Wilnie Stanisława Cygnarowskiego, który zaszczycił koncert swą obecnością, dyrektora firmy "Mylida" Mariana Tarejlisa, właścicieli piekarni "CULEX" i "Dorota" oraz Domu Kultury Polskiej w Wilnie.

Czesława Paczkowska
Na zdjęciu: wyraz wdzięczności dla wykonawczyni
Fot. B. Kondratowicz

<<<Wstecz