VI Wileńskie Targi Książki
Rekordowa liczba zwiedzających
Gdyby Jej Wysokość Książka była istotą żywą, podskakiwałaby zapewne triumfalnie z radości w górę, trafiwszy na własne targi, jakie ponownie zadomowiły się w Litewskim Centrum Wystawienniczym "Litexpo". Tasiemcowate kolejki przed kasą z biletami, cierpliwe odstawanie w ogonku do szatni, tłok między stoiskami, jakie łącznie zajmowały powierzchnię 5424 metrów kwadratowych i zdecydowana większość ze zwiedzających, niosąca w reklamówkach wszelkiego rodzaju lektury dla uzupełnienia domowych bibliotek - oto sceneria tegorocznej czterodniowej imprezy, tym razem mającej miejsce w dniach 10-13 lutego. Sceneria bardziej niż wymownie potwierdzająca, że wbrew czarnym prognozom książka wcale nie traci na popularności i skutecznie potrafi konkurować z telewizją, internetem oraz innymi źródłami informacji i wiedzy. Co więcej, przeżywa renesans, czego nie omieszkali stwierdzić podczas uroczystego otwarcia targów prezydent RL Valdas Adamkus, przewodniczący Sejmu Arturas Paulauskas, minister kultury Władimiras Prudnikowas oraz mer Wilna Arturas Zuokas, odnotowując przy okazji wagę, jaką pełni słowo pisane w naszym życiu.
Trwające po raz szósty targi książki - to trzy imprezy w jednym, gdyż towarzyszy im wystawa "Reklama i poligrafia", prezentująca najnowsze osiągnięcia Litwy i trendy w tej dziedzinie oraz pokaz "Studijas", pomyślany dla młodzieży studiującej, a pozwalający zapoznać się dla niej jak z uczelniami Litwy tak też Europy, nabyć pozycje akademickie, jakie wyszły drukiem w wydawnictwach naukowych. O popularności "Studijas" jakże wymownie świadczy fakt, że znalazły się one w piątce najbardziej uczęszczanych ekspozycji w Litewskim Centrum Wystawienniczym "Litexpo". Tego roku pokaz zajął już dwie sale, a liczba wystawców przekroczyła setkę. Wyrażając z tego powodu wielką radość zarówno minister oświaty i nauki Remigijus Motuzas jak też dyrektor "Litexpo" Aloyzas Tarvydas byli zgodni w stwierdzeniu, że prezentacja edytorstwa akademickiego zachęci młodzież i nie tylko do zdobywania wiedzy, bez której ani rusz, jeśli się chce być równym wśród równych poziomem intelektualnym na integrującym się Starym Kontynencie.
Tych więzów Litwy z innymi krajami bardziej niż wymownie dowodzi międzynarodowa obsada targów. Tego roku ze 132 wydawnictw, jakie zdecydowały zaprezentować własny dorobek, 60 pochodziło spoza Litwy - z Polski, Białorusi, Szwecji, Słowacji i Japonii. Ta ostatnia pojawiła się na targach po raz pierwszy, prezentując się z rozmachem nie lada. W języku pisanym niezrozumiałymi dla nas hieroglifami, choć na pewno wielce nośnym, zważywszy ekspansję gospodarczą i nowatorstwo w tej dziedzinie, co jest tak charakterystyczne Krajowi Kwitnącej Wiśni.
Ze strony litewskiej własny zarówno starszy dorobek jak też nowinki wydawnicze zaprezentowały tak renomowane firmy jak: "Vaga", "Baltos lankos", "Alma littera", "Šviesa", "Tyto alba", "Presvika", "Rosma". Sekundowały im mniej znane, choć również mające na swym koncie niejednego "białego kruka" jak pod względem treści jak też formy. Bo - przyznać trzeba - wydawcy litewscy obok wskaźnika jakościowego wcale też nie zapominają o jakości - estetycznym wyglądzie książek - i wielka im za to chwała.
Ten wygląd w niemałym stopniu rzutował też na typowanie laureatów tradycyjnego konkursu edytorskich majstersztyków, ich autorów oraz ilustratorów. O fundowane przez ministerstwo kultury i sztuki 13 premii (3 podstawowe i 10 wyróżnień) ubiegało się 25 wydawnictw, prezentując 118 książek, jakie ujrzały światło dzienne w roku 2004. Tę główną, w wysokości 3500 litów, zgarnął plastyk Šarunas Leonavičius za wydaną przez wydawnictwo "Žara" książkę "Człowiecza gwiazda". Dwie kolejne w swej hierarchii premie w wysokości odpowiednio 2500 litów i 1500 litów przypadły plastykowi Eugeniusowi Karpavičiusowi oraz Alfonsasowi Žvilisowi. Nie muszę mówić, że pozycje te naprawdę cieszą oko, wydane są tak pięknie, że przyjemnie je trzymać w ręku, co jest szczególnie ważne w przypadku książki dziecięcej. Poza ministerstwem kultury i sztuki premie przyznają również Związek Plastyków Litwy oraz Wileńska Akademia Sztuk Pięknych, a znalazły one posiadaczy również w trakcie trwania imprezy, podczas której królowała książka.
Targom towarzyszyło około 150 przeróżnych imprez, w tym - 6 wystaw, liczone na dziesiątki spotkania z autorami książek: 15 literatami zza granicy i 40 z Litwy. Wśród gości znajdowali się autorzy tej miary co: Adam Thirlwell (Wielka Brytania), Niccolo Ammaniti (Włochy), Maxence Fermine (Francja), Melvin Burgess (Wielka Brytania), Colleen McCullough (Australia). O gratkę nie lada postarał się Instytut Polski w Wilnie, zapraszając do udziału w targach Wojciecha Kuczoka, który za powieść "Gnój" został w roku 2004 laureatem jakże prestiżowej nagrody literackiej "Nike", a spotkanie z autorem 11 lutego odbyło się jak w "Zaułku literackim" Centrum Wystawienniczego "Litexpo" tak też w Instytucie Polskim w Wilnie.
Biało-czerwonym akcentem VI targów były też stoiska z polską książką. Tym razem obok tradycyjnie prezentującej własny dorobek "Ars Polony" i stoiska Instytytu Polskiego w Wilnie niezwykle mocno zaakcentowało swą obecność prosperujące od roku 1994, a prowadzone przez niezwykle rzutkiego Andrzeja Frukacza Wydawnictwo "Ex libris" Galeria Polskiej Książki Sp. z.o.o. I nie bez kozery. Specjalizuje się ono bowiem poniekąd w promocji tematyki litewskiej na polskim rynku wydawniczym, czego potwierdzeniem m. in. takie tytuły jak: "Śpiewy Jadźwingów" Sigitasa Gedy, "Od M do M. Szkice o literaturze polskiej i litewskiej" prof. Algisa Kaledy, "Leksykon kultury litewskiej" prof. Mieczysława Jackiewicza, dwutomowe "Dzieje literatury litewskiej" autorstwa prof. Mieczysława Jackiewicza i Algisa Kaledy, książki pióra tegoż Mieczysława Jackiewicza: "Wileńska Rossa. Cztery pory roku", "Wilno. Spacerkiem po mieście", "Wędrówki po Litwie". Te i inne książki (w sumie około 50 pozycji) można było kupić na zorganizowanym wspólnie w dziennikiem "Kurier Wileński" stoisku, a i cena była wielce atrakcyjna, gdyż w niektórych przypadkach nawet o połowę niższa. Atrakcję dodatkową stanowiły autografy Sigitasa Gedy, Mieczysława Jackiewicza i Algisa Kaledy, którzy w sobotę przez godzinę kolejno podpisywali własne tytuły.
Poza wymienionymi stoiskami książka polska w liczbie 27 pozycji obecna też była na stoisku "Tower Press". To mniej znane u nas wydawnictwo działa od roku 1997 i ma siedzibę w Gdańsku. Jej specjalnością obok literatury pięknej stało się wydawanie książek i czasopism medycznych, zwłaszcza poświęconych medycynie nietradycyjnej, ziołolecznictwu, co potwierdzają: "Abecadło witamin i pierwiastków", "Wszystko o bólu", "Ziołolecznictwo. Tradycja i przyszłość", "Tajemnice starodawnej medycyny i magii". Furorę nie lada na rynku w Polsce zrobiła książka Grzegorza Rybińskiego i Romana Warszewskiego "Vilcacora leczy raka" o rewelacyjnych metodach polskiego misjonarza o. Edmunda Szeligi w uzdrawianiu chorych na tę najgroźniejszą z chorób XX wieku. Wszystkie wymienione pozycje można było nabyć, wcale zresztą nie za kąśliwe ceny.
Każdy z czterech dni trwania targów miał zresztą jakby swoich adresatów. We czwartek byli nimi zawodowo zajmujący się edytorstwem i poligrafią, w sobotę na niecodzienne spotkania chętnych zapraszali autorzy zagraniczni, niedziela - podobnie jak przed rokiem - poświęcona była rodzinie. Pewne novum stanowił piątek, kiedy to targi trwały od godz. 10 aż do godziny 21, szeroko otwierając podwoje przed każdym, kto narzeka na stały brak czasu. Słowem, stworzono okazję, by każdy, kto traktuje książkę jako swego wiernego przyjaciela, mógł tę przyjaźń pogłębić i utrwalić. Że tak się stało, bardziej niż wymownie dowodzą 53 247 osób, jakie przewinęły się przez targi, co jest rekordem w historii ich przeprowadzania.
Henryk Mażul
Na zdjęciach: przyjaźń młodzieży z książką cieszy szczególnie;
laureat nagrody "Nike" Wojciech Kuczok był jednym z zagranicznych gości targów
Fot. autor