60. rocznica operacji Armii Krajowej o wyzwolenie Wilna "Ostra Brama"
W pamięci i wdzięczności przetrwali
Biel rumianków i czerwień maków, biało-czerwone opaski na ramieniu weteranów, tonące w biało-czerwonych wiązankach wzgórze przy pomniku... Widok ten w ciągu 15 lat niezmiennie towarzyszy podwileńskim Krawczunom w dniu 13 lipca. Przypomina wydarzenia sprzed półwiecza, wywołuje refleksje i chwile zadumy.
W tym roku lipcowe uroczystości miały przebieg szczególny. Zobowiązywała ku temu 60. rocznica największej walki żołnierzy Wileńskiej AK z doborowymi oddziałami Wehrmachtu na odcinku Nowosiołki-Płacieniszki-Krawczuny. Tu 13 lipca 1944 r. poniosło śmierć na polu walki 79 akowców I Brygady wraz z dowódcą Czesławem Grombczewskim "Jurandem", ponad stu zostało rannych. Do końca lat 80. pamięć o tych wydarzeniach była przekazywana jedynie w rodzinach, wśród sąsiadów i znajomych. Dzięki temu zachowała się zbiorowa mogiła poległych w lesie koło Jerozolimki. Po raz pierwszy otwarcie przypomniano o bitwie pod Krawczunami na pamiętnym wiecu w roku 1989. Z różnych stron Wileńszczyzny jechano tu z nakazu serca, by poznać prawdę i imiona swych rzeczywistych narodowych bohaterów. Niemało przeszkód przyszło pokonać inicjatorom ustawienia pomnika w miejscu, gdzie zginął komendant "Jurand".
Od ośmiu lat jest to najważniejsza impreza w kalendarzu Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL i starostwa zujuńskiego, do którego należy owa miejscowość. Główne troski organizacyjne uczczenia 60. rocznicy spoczęły więc na barkach wicemer rejonu, członka ZG ZPL Teresy Paramonowej i starościny gminy Czesławy Apolewicz. Jubileuszową uroczystość w Krawczunach zaszczycili: przewodniczący Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", Honorowy Obywatel rejonu wileńskiego, żołnierz Warszawskiego Okręgu AK prof. Andrzej Stelmachowski; przedstawiciele polskiej placówki dyplomatycznej w osobach konsula generalnego Stanisława Cygnarowskiego i attache wojskowego RP komandora Czesława Karczewskiego; prezes ZPL Michał Mackiewicz; władze samorządu z mer rejonu Leokadią Januszauskiene, wicemerami Teresą Paramonową i Janem Sinickim, dyrektorem administracji Stefanem Świetlikowskim; starostowie wielu gmin rejonu.
Wartę honorową przy pomniku zaciągnęli weterani Armii Krajowej wespół z młodą generacją - harcerzami Wileńskiego Hufca Maryi i ich kapelanem ks. Dariuszem Stańczykiem. Licznie stawili się na uroczystość byli koledzy żołnierskich zgromadzeń, przybyli z Wrocławia, Bydgoszczy, Gdańska, Olsztyna, Ełku i innych miast Polski. Najliczniej zgromadzili się jednak ci, dla kogo krwawy bój na polach pod Krawczunami został na zawsze wpisany w historię ich małej ojczyzny - mieszkańcy podwileńskich wsi zujuńskiej i suderwskiej gmin. Symbolem trwałej więzi pokoleń stały się bukiety polnych kwiatów, przyszykowane i wręczone byłym żołnierzom przez uczniów szkoły w Płacieniszkach.
Witając zebranych na krawczuńskim wzgórzu prezes Wileńskiego Oddziału Rejonowego ZPL Waldemar Tomaszewski zaznaczył, że ta uroczystość zamyka program obchodów 60. rocznicy akcji "Ostra Brama", zorganizowanych przez Związek Polaków na Litwie. "Dziś chylimy czoła przed bohaterami walki na tych pięknych pagórkach. 79 poległych i kilkaset rannych - to była ostatnia i największa ofiara Ziemi Wileńskiej o wyzwolenie Wilna. Wilno wtedy tej wolności nie doczekało. Być może ktoś zada pytanie: czy te walki o Wilno, w Krawczunach miały sens? - Uważam i tak uważają mieszkańcy dzisiejszej Wileńszczyzny, że ta walka była niezbędna. Najważniejsze zadanie - pokazania, że Wilno jest polskie, że to miasto tchnie polskością, że tutaj właśnie jest polska ziemia - zostało wykonane. Na cały świat została zademonstrowana polskość Wilna i mimo tych tragedii nikt nie potrafi tego z naszej historii wykreślić.
Ten przykład żołnierzy AK dziś również żyje w naszych sercach i my - już inne, młodsze pokolenie, musimy przyjąć na swe barki te wszystkie cele, które przyświecały walczącym przed 60 laty. Dziś mamy inne, pokojowe czasy, ale walka o polskość na Wileńszczyźnie nadal trwa. Ta walka ma nieco inne oblicze: to jest walka o polskie szkoły, o ojcowiznę, o polskie słowo. Myślę, że tej walki my nie zaniechamy, dopóki ona będzie niezbędna. Takie jest zadanie dla nas, taki jest nasz obowiązek przed tymi, którzy zginęli w młodym wieku, broniąc naszą ojczyznę - Wileńszczyznę. Wieczna im pamięć i chwała!" - zakończył W. Tomaszewski.
Należący do pokolenia weteranów - stary kapral - jak powiedział o sobie prof. Andrzej Stelmachowski, wyraził radość z tej okoliczności, że mógł wziąć udział w "akcie wielkiej wagi", dokonującym się w tym miejscu. Przekazanie pałeczki od pokolenia starszego młodym, odbywa się na tle wydarzeń sprzed 60 lat: "Prawda, że z punktu widzenia czysto politycznego czy militarnego ta walka była klęską. Ale w fazie dłuższej było to ogromne zwycięstwo moralne. I nie tylko moralne. Już przykład dawnych powstań - listopadowego i styczniowego - wskazały, że musi być twierdza ducha i ten duch musi się co pewien czas odradzać, niekiedy w ofierze. Ale dlatego właśnie dzisiaj możemy dumnie podnosić głowę i wierzyć w to, że naród polski przebrnie przez wszystkie trudności. Dlatego tak ważne jest, by teraz podjąć walkę na tych odcinkach, które są nadal aktualne: przede wszystkim na odcinku oświatowym, ale i ekonomicznym, bo nic tak dobrze nie oddaje aktualnych zadań, jak słowa: "twierdzą nam będzie każdy próg".
Prezes Związku Polaków na Litwie - głównego organizatora trwających od tygodnia na całej Wileńszczyźnie obchodów 60. rocznicy akcji "Ostra Brama" - Michał Mackiewicz za najważniejsze w jubileuszowych uroczystościach uważa nie słowa, których niemało powiedziano w tych dniach, lecz potrzebę serca, nakazującą zbierać się w miejscach pamięci narodowej: "Przyjmujemy sztafetę od poprzedniego pokolenia, czujemy obowiązek przekazania jej młodzieży". Dziękując organizatorom uroczystości w Krawczunach wyraził przekonanie, że tak będzie i w przyszłości, a pamięć o bohaterach i ideałach, w imię których walczyli i oddali swe życie, zawsze będzie trwała.
Któż byłby w stanie najlepiej przekazać atmosferę minionych czasów jak nie ich bezpośredni uczestnicy. Dlatego słowa byłej sanitariuszki "Teo", Teodozji Mrukówny-Piaskowskiej, zawsze w sposób szczególny trafiały zebranym do serc. Od 15 lat, jak tylko rozluźniły się bariery graniczne, zaczęła przyjeżdżać do ukochanego Wilna i na wiece w Krawczunach. Należała do I Brygady "Juranda", któremu składała przysięgę żołnierską, później przeniesiona rozkazem do VII Brygady "Wilhelma". W walce pod Skorbucianami na jej oczach ginęli koledzy, którym dziś poświęca strofy wierszy, o których czynach wciąż wspomina i wspomina... Przed kilkoma laty choroba podstępnie zabrała możliwość bywania na krawczuńskich uroczystościach, ale w tym roku nie mogła nie pojawić się na tym - jak powiedziała - wileńskim Monte Cassino z kwitnącymi makami "co z polskiej wzrosły krwi".
Dźwięki melodii "Wileńszczyzny drogi kraj" towarzyszyły ceremonii składania kwiatów, które w mgnieniu oka okryły niemal całe wzgórze. "Za śmierć dla jutra, za ten lot słoneczny, o Polsko, odmów odpoczynek wieczny. Gdzie są twe groby, Polsko? Gdzie ich nie ma? Ty wiesz najlepiej i Bóg wie najlepiej" - tą recytacją prowadząca uroczystość Teresa Kołtan przekazała jej ciąg dalszy w ręce kapłanów - ks. dziekana Józefa Aszkiełowicza i gości z Bydgoszczy ks. Jana Kątnego i Jana Szoryka. Śpiewem upiększył nabożeństwo chór "Harmonia" z Łodzi.
"Za naszych bohaterów, którzy oddali życie za Boga i Ojczyznę" zaprosił zgromadzonych do wspólnej modlitwy ks. Józef Aszkiełowicz prosząc ich o wstawiennictwo w naszej intencji, bo, jak dodał, "nam też niełatwo być Polakami. Niech ich przykład nas wzmacnia, bądźmy dumni, że mamy tak piękną historię i czerpmy z niej siły na dalsze życie. Jestem szczęśliwy, że doczekałem chwili, kiedy możemy otwarcie mówić o swej historii. Swego czasu, kiedy uczyłem się w szkole, nie pisano o tym w podręcznikach historii. I dziś też w nich nie pisze się o tym. My, jak ci pierwsi chrześcijanie, żyjemy tradycją, z ust do ust przekazując te chlubne karty naszej historii. Dziękujemy naszym bohaterom, którzy tak rycersko walczyli i oddali swe życie. Niech oni zawsze będą dla nas przykładem, świecąc swoją świętością, miłością do Boga i Ojczyzny, a my bądźmy godni ich ofiary. Niech Polska zna, jakich synów ma!"
Kaznodzieja z Polski w homilii przypomniał szczytne dzieje Ziemi Wileńskiej, włączonej dzięki chrztu św. w zakres kultury zachodniej, chrześcijańskiej, łacińskiej. Krew jej bohaterów nie była przelana na darmo, dziś trzeba podjąć działania, by odrodzić ducha narodu, o który woła Wielki Rodak Ojciec Święty: "Niech nasze serca napełni duch patriotyzmu!"
Na zakończenie chór wykonał prastarą pieśń rycerską "Bogurodzica" a wraz ze wszystkimi zgromadzonymi odśpiewano "Rotę". Przy dźwiękach trąbki do uroczystego apelu wezwano poległych i zmarłych z odniesionych ran oficerów, podoficerów i żołnierzy: I Brygady por. Czesława Grombczewskiego "Juranda", IV Brygady por. Longina Wojciechowskiego "Ronina", II Brygady por. Wiktora Koryckiego "Kaziuka", XXIII Brygady por. Witolda Kisiela "Światołdycza", XXXVI Brygady por. Witolda Kiewlicza "Wujka". W odpowiedzi wiatr unosił nad krawczuńskimi polami głośne: "Cześć ich pamięci! Polegli na polu chwały!"
W końcowej części uroczystości z koncertem pieśni na ludową i patriotyczną nutę wystąpiły znane i lubiane zespoły na Wileńszczyźnie: "Kresowy płomień" z Zujun, "Zorza" z Suderwy, grupa uczniów z Ciechanowiszek oraz Teresa Michalkiewicz i Władysław Butkiewicz z Łopawciszek, w których wykonaniu szczególnie rzewnie zabrzmiały XIX-wieczne piosenki żołnierskie. Wzruszająca i wielce wymowna patriotycznie impreza dobiegła końca. Przed 60. laty Ziemia Wileńska przyjęła swych synów, lecz zostawiła o nich pamięć, która - jak co roku zakwitające rumianki i maki - na nowo powraca do Krawczun i innych miejsc Wileńszczyzny, na zawsze zaznaczonych ich bohaterskim czynem.
Czesława Paczkowska