Rozstrzygnięcie konkursu o nagrodę "Tygodnika Wileńszczyzny" pokryło się z 500. numerem gazety
Wierny Czytelnik - największą nagrodą
Nadspodziewanie duże zainteresowanie wywołał ogłoszony wspólnie przez polską redakcję Radia Litewskiego oraz "Tygodnik Wileńszczyzny" konkurs wiedzy o naszym tygodniku. W trwającym przez tydzień konkursie udział wzięło (w różnych formach, telefonicznie bądź pisemnie) ponad 80 osób. Wśród nich redaktor Nijola Masłowska ostatecznie wyłoniła 17 finalistów, którzy w sposób najbardziej pełny, wszechstronny, a także operatywny odpowiedzieli na wszystkie pytania.
Szeroka geografia konkursowiczów
W piątek, 29 stycznia, wszyscy finaliści zostali zaproszeni do Radia Litewskiego na małą uroczystość wręczenia nagród oraz okazyjną konwersację w eterze na temat jedynego tygodnika w języku polskim, rozpowszechnianego po całej Wileńszczyźnie.
Z wyłonionej siedemnastki na spotkanie do studia przy ulicy Konarskiego przybyć z różnych powodów mogli nie wszyscy. Ktoś musiał być w pracy, komuś nie wypadło z innych powodów, jak np. dużej odległość do stolicy. Geografia uczestników konkursu była bowiem bardzo szeroka. Telefony bądź listy organizatorzy otrzymali nie tylko z Wilna i rejonu wileńskiego, ale też z rejonów solecznickiego, święciańskiego i szyrwinckiego.
Ostatecznie w umówionym czasie do redakcji polskiej RL przybyło 9 uczestników finału: Zygmunt Baranowski, Maria Simonowa, Romualda Łukaszewicz, Wacław Mozyro (wszyscy z Wilna), Antoni Bartosewicz, Zdzisław Andruszaniec, Henryk Borkowski, Wiktoria Kudinowa (z rejonu wileńskiego) oraz Wioletta Paluszkiewicz z rejonu solecznickiego. Kilka osób poinformowało organizatorów telefonicznie, że swe nagrody odbierze w innym terminie.
Zwyciężył najuważniejszy
Ogłaszając zebranym finalistom konkursu jego werdykt, redaktor N. Masłowska przyznała, że decyzja nie była łatwa. Ostatecznie za przekazanie najbardziej pełnej i wyczerpującej wersji odpowiedzi na wszystkie pytania pierwsze miejsce przyznano Antoniemu Bartosewiczowi, nauczycielowi ze wsi Gowsztany w rejonie wileńskim. Za skuteczny udział w konkursie zwycięzca otrzymał półroczną prenumeratę "Tygodnika Wileńszczyzny", duży kartkowy kalendarz ścienny na rok 2004 oraz drobne upominki i gadżety od obu redakcji. Również zdobywcy drugiego i trzeciego miejsca - odpowiednio Ryszard Daszkiewicz z Turgiel (rejon solecznicki) i Pelagia Jaśkiewicz ze wsi Czerany w rejonie święciańskim - będą mogli przez najbliższe półrocze za darmo czytać nasz tygodnik. Wszyscy inni finaliści otrzymali natomiast kwartalną prenumeratę oraz upominki i gadżety. Wśród nich też organizatorzy rozlosowali kilka prezentów (szalików, płyt kompaktowych), ufundowanych przez Litewskie Radio.
Konkurs pokrył się z jubileuszem
Nagrody wręczył i za udział w konkursie jego laureatom podziękował redaktor gazety Tadeusz Andrzejewski. "Chociaż pytania konkursowe nie były pomyślane (celowo zresztą) zbyt skomplikowanie, to jednak szczegółowa odpowiedź na nie wymagała wnikliwej i uważnej lektury naszego pisma. Państwo w sposób pełny odpowiedzieliście na wszystkie pytania, co dowodzi, że jesteście uważnymi i zamiłowanymi czytelnikami naszego tygodnika", mówił do zebranych redaktor. Podzielił się on z czytelnikami "Tygodnika Wileńszczyzny" radością wydania jubileuszowego 500. numeru gazety, które to wydarzenie akurat pokryło się z rozstrzygnięciem konkursu. Powiedział, iż poczynając od roku 1998 tygodnik stopniowo ulegał znaczącej rozbudowie zarówno merytorycznej, jak też objętościowej. Z sześciostronicowej gazetki "Przyjaźń/"Tygodnik Wileńszczyzny" przekształcił się w 24-stronicowy tygodnik z licznymi dodatkami o największym zasięgu czytelniczym na Wileńszczyźnie. Redaktor zapewnił, że intencją wydawców jest, by pismo również nadal rozwijało się jako informacyjny społeczno-kulturalny tygodnik o charakterze lokalnym.
Gazeta spełnia swą rolę
Pośrednim dowodem na zapotrzebowanie pisma, które doczekało się 500. numeru, był aktywny udział w konkursie jego czytelników. Jak zdradziła redaktor Masłowska, w trakcie konkursu otrzymywała wzruszające czasami telefony z najbardziej nawet oddalonych terenów Wileńszczyzny, gdzie jeszcze przetrwała polskość. Np. telefonująca czytelniczka z Jawniun (rejon szyrwincki) mówiła, że w jej wsi jeden "Tygodnik Wileńszczyzny" prenumerują do spółki trzy sąsiadujące rodziny, gdyż z osobna nie stać ich na polską gazetę.
Niektóre rozmowy z finalistami konkursu były zresztą często również nacechowane emocjonalnie. Maria Simonowa mówiła, że dopiero od czterech lat mieszka w Wilnie - znowu wśród swoich, w swej Ojczyźnie. Na cmentarzu Bernardyńskim spoczywają jej dziadkowie, dopiero teraz ma możliwość odwiedzić ich groby. Urodzona na Żmudzi w polskiej rodzinie w roku 1941 została zesłana na Syberię (Komi, Workuta). Po zwolnieniu trafiła na Ukrainę, gdzie założyła rodzinę. Mieszkając dzisiaj w Wilnie, ojczyźnie przodków, cieszy się, że może sięgnąć po gazetę, która tak często porusza losy ludzi podobnych do niej samej.
Henryk Borkowski, emeryta spod Niemenczyna nie miał tak tragicznego losu. Ukończył swego czasu Niemenczyńską Szkołę Średnią, później studia. "Następnie była praca, dzisiaj, kiedy jestem na emeryturze, mam czas na lekturę", uśmiecha się pan Henryk , dodając, że pamięta okres, kiedy niedługo po wojnie ówczesne władze komunistyczne wydawały gazety samorządowe. W rejonie wileńskim była to "Przyjaźń", w rejonie solecznickim - "Przykazania Lenina", w trokim - "Przodownik". Dzisiaj pan Henryk cieszy się, że po zmianie ustrojowej "Tygodnik Wileńszczyzny" służy miejscowym Polakom. Docenia gazetę za jej pryncypialną postawę w kwestii zwrotu ziemi byłym właścicielom. Jego zdaniem, "treść gazety jest zadowalająca i odpowiada zapotrzebowaniom szerokiego grona czytelników".
Zygmunt Baranowski, rodowity wilnianin, mówi, że jego rodzina świadomie nie skorzystała z tzw. repatriacji, zostając w rodzinnym Wilnie "na dobre i na złe". Pochodzący z dużej rodziny pan Zygmunt ukończył pierwszą po wojnie polską szkołę w Wilnie nr 5. Później pracując i ucząc się zdobył zawód radioelektronika. "43 lata przepracowałem w Wileńskim Zakładzie Przyrządów Radiopomiarowych, który powstał w miejsce przedwojennego, słynnego w całej Polsce zakładu "Elektrit", produkującego odbiorniki radiowe dla krajów w całej Europie", opowiada o sobie kolejny laureat konkursu. W roku 1995 władze doprowadziły do bankructwa zakładu, a pan Zygmunt przed wyjściem na emeryturę musiał sądownie dochodzić należnych mu świadczeń. Dzisiaj Z. Baranowski prowadzi życie charakterystyczne dla wielu emerytów. "Dzieci pozakładały swe rodziny, z żoną mieszkamy więc sami. Mamy działkę rekreacyjną, którą latem uprawiamy". Pan Zygmunt przyznaje, że z "Przyjaźnią" był zaprzyjaźniony jeszcze w okresie sowieckim, kupował ją w kioskach. W gazecie ceni sobie materiały historyczne, opisywanie działalności wileńskiej AK, obiektywne naświetlanie wydarzeń z ostatniej wojny światowej i roli w niej Polaków (niektóre wydarzenia z Wilna pan Zygmunt zna z autopsji), chętnie sięga też po artykuły o tematyce religijnej, szeroko naświetlane w gazecie. Z. Baranowski dostrzega też rolę "Tygodnika Wileńszczyzny" w szerzeniu i popularyzowaniu języka polskiego wśród Polaków na Wileńszczyźnie, bo - jak mówi - czasami ta gawęda wileńskich Polaków daleka jest od poprawnej polszczyzny.
Najmłodszą uczestniczką i laureatką konkursu została Wiktoria Kudinowa, uczennica klasy 5 szkoły podstawowej w Porudominie. Przyznaje, że do napisania listu namówiła ją nauczycielka języka polskiego pani Jadwiga Osipowicz. Wiktoria mówi, że w gazecie najchętniej czyta strony dla dzieci i młodzieży (do których zamierza od czasu do czasu słać listy) oraz ciekawi się rozrywką i krzyżówkami.
Zwycięzca konkursu Antoni Bartosewicz jest nauczycielem fizyki w Sużańskiej Szkole Średniej. Jest stałym, wiernym, a ponadto aktywnym czytelnikiem "Tygodnika Wileńszczyzny". Zapytany, jakie widzi braki gazety, uśmiecha się i mówi, że krzyżowki są zbyt łatwe. Nawiasem mówiąc, sam też układa krzyżówki i czasami przesyła do redakcji. Pan Antoni jest też absolutnym rekordzistą, jeżeli chodzi o udział w organizowanych przez gazetę konkursach, gdyż startował we wszystkich dotychczasowych.
tad.
Na zdjęciach: laureaci konkursu w radiowym studiu;
zwycięzca A. Bartosewicz z redaktor N. Masłowską